Rozdział 4

1.5K 84 9
                                    

Weszłam cała w promieniach szczęścia. Nawet kilka pierwszoklasistów spojrzało na mnie jak na jakąś wariatkę. Właśnie do Hogsmeade zaprosił mnie chłopak, który podoba mi się od roku!

-Oho, coś się przytrafiło naszej Małej Flore - zauważył George. Nienawidziłam kiedy nazywał mnie Małą Flore.

-Raczej KTOŚ się przytrafił Florence - odparła Hermiona, nie odrywając wzroku od książki, którą przed chwilą wyciągnęła. - Pewien wysoki Puchon. Mam rację? - dopiero teraz na mnie spojrzała.

-Czasami sobie myślę, że masz umiejętność oklumencji - zasiadłam obok bliźniaków.

-Na prawdę podoba ci się Diggory? - spytali moi ulubieni bliźniacy.

-Możesz mierzyć wyżej. Wybierz na przykład mnie! - wskazał na siebie Fred, a ja parsknęłam pod nosem.

-Albo Harry'ego - powiedział George, tak żebym tylko ja to dosłyszała i Fred. Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Nie rozumiałam dlaczego.

-Czemu on? - spytałam?

-BO pasujecie do siebie i robi ci się gorąco na jego imię - odpowiedział Fred.

-Wcale, że nie! Ja wolę kogo innego, a z tego co wiem kto inny się w nim podkochuje i to nie jestem ja! Tylko osoba z waszego baardzo bliskiego otoczenia. A tobie Freddie podoba się Angelina Johnson! - wykrzyknęłam i dźgnęłam go w żebro.

-Ciszej... - zaczął się rozglądać na około, czy przypadkiem nie ma ciemnoskórej dziewczyny.

Harry

Gdy Flore powiedziała, że umówiła się z Diggorym, poczułem coś takiego, jakby złość? Ale było to kompletnie inne odczucie niż te, które darzyłem Cho. Przecież Diggory to nasz wróg! Jak ona z nim może? Traktuję ją jak swoją siostrę, która jest dla mnie wszystkim, a ona z jakimś Diggorym wyjeżdża. Tak nie może być.

Florence

Wkrótce miała odbyć się pierwsza lekcja z nowym nauczycielem od OPCM. Byłam podekscytowana, ponieważ czułam, że polubię tego nauczyciela, i że mamy wiele wspólnego.

Gdy zadzwonił dzwonek, przyszedł profesor Lupin.

-Pójdziemy pod inną klasę. Miałem w planach coś innego, ale takiej szansy nie można było przepuścić - krzyknął i dał nam znak, żebyśmy za nimi poszli.

Każdy szeptał do swojego przyjaciela, jaką będzie dzisiejsza lekcja. Też byłam bardzo zainteresowana, ale nie robiłam szumu jak to Lavender Brown i Parvati Patil. Procesor wpuścił nas do klasy. Na środku klasy stała ogromna szafa i nie było żadnych stolików. Pomyślałam, że będziemy eksperymentować na żywym okazie. Szafa drgnęła i kilka osób podskoczyło. Ja, wiedziałam co będziemy robić.

-Czy ktoś wie, co znajduje się w tej szafie? - spytał przechadzając się po klasie. Ręka Hermiony wystrzeliła w błyskawicznym tempie. Nie chciałam odbierać jej tej przyjemności, jaką była odpowiadanie na pytania nauczyciela. - Tak, panno Granger?

-To jest bogin - odpowiedziała automatycznie. 

-Bardzo dobrze. A wiesz może jaki kształt przybiera? 

-Nie można określić jego kształtu. Zależy to od osoby przed, którą się znajduje i zależy od tego czego się boi. 

-Bardzo dobrze! Plus piętnaście punktów dla Gryffindoru! - kilku Ślizgonów oburzyło się, ale nikt nie zwrócił na to większej uwagi. - Kiedy ma się do czynienia z boginem, lepiej być w towarzystwie. Zaklęcie, które obezwładnia bogina jest bardzo proste, ale wymaga pewnej wyobraźni. Bo tym co go wykańcza jest śmiech. Wystarczy, że wyobrazicie sobie coś śmiesznego. Przećwiczmy na razie bez różdżek. Proszę powtórzyć... Riddikulus!

Hidden TruthOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz