Rozdział 3 -Zoe, postać z kosmosu

53 2 0
                                    

Ezreal wszedł do domu, zamknął za sobą drzwi i zdjął buty. Stanął w wejściu do swojego pokoju i zobaczył młodą dziewczynę siedzącą na jego łóżku. Była to Zoe. Dopiero teraz spostrzegł coś, czego wcześniej nie był w stanie, ze względu na zamknięte oczy dziewczynki. Jej lewa źrenica miała barwę błękitną, jak prawdziwe morze, a prawa była różowa, podobna do wiosennego zachodzącego słońca. Miło wyglądająca osóbka lekko się uśmiechnęła, ale nie odezwała. Przez dłuższą chwilę patrzyli się na siebie z lekkim zakłopotaniem.
- Cześć, Jestem Zoe - przerwała ciszę
- yyy...Hej, mam na imię Ezreal- odparł lekko zmieszany blondyn i odwzajemnił uśmiech.
- Pyszne chrupki. No i napój też niczego sobie - powiedziała, mając usta pełne przysmaku.
Ponownie nastała cisza, którą tym razem przerwał Ezreal
- Wczoraj, widziałem spadająca kometę. Jak się później okazało była to bańka, a w niej znajdowałaś się ty. Przyniosłem Ciebie tutaj do mojego domu, bo stwierdziłem, że potrzebujesz pomocy. Bardzo długo spałaś i dopiero dzisiaj się obudziłaś.
- Podróżowałam w bańce snu, więc byłam bezpieczna i z tego powodu drzemałam jak suseł.
Ezreal tego nie usłyszał, ponieważ był oszołomiony przez ogromny ból głowy. Normalnie zacząłby wypytywać o bańkę snu, czy jest to wynalazek, czy metafora, ale dzisiaj czuł się fatalnie.
- Jestem bardzo zmęczony, możemy jutro porozmawiać, czy gdzieś się spieszysz?
- Z wielką chęcią! Raczej nie będę zajęta - odparła zaskoczona Zoe.
Ezreal zgarnął wszystko z biurka, podniósł laptopa, który był na spodzie wszystkich gratów, podał go dziewczynce i powiedział: ,,Pograj sobie w coś lub pooglądaj'', po czym, niezważając na to co dziewczynka mogła zrobić z jego mediami społecznościowymi, a nawet kontem bankowym położył się na podłodze, przykrył kocem i zasnął.
................................
Kiedy się obudził, słońce świeciło mu prosto w twarz. Podniósł głowę, żeby sięgnąć po telefon, ale wpierw spostrzegł Zoe grająca na komputerze.
- Całą noc grałaś? - zapytał lekko się śmiejąc
- Nie całą noc. Kilka godzin - odparła i po chwili ziewnęła.
- Co chcesz na śniadanko?
- A mam jakiś wybór?
- W sumie, to chyba nie - odpowiedział Ez i znowu zaśmiał się pod nosem. Ból głowy ustał i miał o wiele lepszy humor. Poszedł do łazienki się ,,ogarnąć'', a następnie powędrował do sklepu.
.......
Już jestem! - młodzieniec krzyknął wchodząc do domu z kilkoma torbami w rękach. Nie usłyszał odpowiedzi. Przez chwile myślał, że Zoe wypoczęła i opuściła jego domostwo. Kiedy stanął w progu pokoju zobaczył ją, grającą na komputerze. Była w niemal takiej samej pozie jak wtedy, gdy Ezreal wychodził.
- Nie za dużo tego grania? - troskliwie spytał blondyn
- Czekaj no, jestem zajęta. Niszczę bossa!
- Dobra, ostatnia misja i kończysz! Ja w tym czasie przygotuje śniadanie - powiedział Ezreal i pokierował się w stronę kuchni. Przyrządzając posiłek nie wiedział czy ma się czuć jak starszy brat, czy jak opiekunka.
............
Pierwszym posiłkiem dnia dla Ezreala były kanapki i oczywiście kawa. Zoe zjadła mleko z płatkami, które miały różne kolory i każdemu odpowiadał smak jakiegoś owocu. Bardziej niż samo danie uwagę dziewczynki przykuło pudełko z obrazkiem jednorożca. Mimo to śniadanie zjadła w ekspresowym tempie. Ezreal czytał dopiero drugą stronę gazety Piltover, a jej miska była już pusta. Po wszystkim oblizała usta i podziękowała, cały czas patrząc na tęczową istotę z rogiem na głowie. Nagle jakby coś sobie przypomniała.
- E, E, Ezreal. Pamiętasz jak wczoraj bolała Cię głowa? - spytała drapiąc się z tyłu swojej własnej głowy
- Tak, a co? Dzisiaj już jest w porządku - odpowiedział zmieszany chłopak. Wydawało mu się, że wspominał jej co najwyżej o tym, że jest zmęczony.
- No, No bo to przeze mnie. - odpowiedziała zawstydzona, czerwieniąc się
- Co masz na myśli? - odparł cały czas będąc zmieszany
- No ty jesteś człowiekiem. I to normalne, nie mam nic do tego, nie przeszkadza mi to. - Tutaj się zatrzymała i zastanowiła nad sensem tego co właśnie powiedziała.
- A ja - kontynuowała - nie do końca jestem człowiekiem. Mimo, że na takiego wyglądam to nim nie jestem. Właściwie nie można opisać czym jestem. Ciałem niebieskim? Kometą? Gwiazdą? Sama nie wiem, ale przybyłam na tę planetę żeby się tego dowiedzieć. Ale nieważne, przejdźmy do sedna. Wokół moich zaklęć unosi się dziwny pył. Wiele istot nie jest na niego odpornych i zgaduje, że Ty również. To tłumaczy twój ból głowy i zmęczenie. Jak spałeś wszystko odkręciłam i powinno być z tobą już wszystko w porządku. Wracając do mojej misji, żyje w tym regionie pewien starożytny mag, który mógłby mi powiedzieć kto mnie stworzył, w jakim celu, oraz gdzie jest moje miejsce na świecie. Do tej pory błąkałam się między galaktykami i robiłam innym wiele psikusów, co nie powiem było zabawne, ale pewna ważna osoba ostatnio zapytała się mnie o moje pochodzenie i postanowiłam, że je odkryje. - Zoe skończyła swój monolog i była dumna, że się ani razu nie zająknęła.
- Okeeej. To trochę dziwne. Ale w czym ja jestem Ci do tego potrzebny? - zapytał rozkojarzony blondyn, tak jakby słowa nowej znajomej do niego nie dotarły
- No przydałoby się mieć pomocnika. - uśmiechnęła się dziewczynka.
- Obiecuję, że opowiem Ci jak się tu znalazłam jak przebiegał lot, o moich psikusach i zabawach z pieskiem - dodała.
- Z chęcią ich wysłucham, ale teraz śpieszy mi się na trening. Wrócimy do tej rozmowy później. Oczywiście, jeżeli to nie problem.
- Nie ma sprawy - powiedziała Zoe
- Może podczas mojej nieobecności wyjdziesz na dwór? Ostatnio rzadko bywałaś na świeżym powietrzu i jestem pewny, że dobrze Ci to zrobi. Tylko nie odchodź za daleko, żebyś się nie zgubiła!
- Nie jestem dzieckiem! O której wracasz?
- Powinienem być jakoś o 14, chyba że mecz nam się przedłuży. Teraz muszę już lecieć. Do później! - pożegnał się Ezreal i wyszedł
- Cześć - odparła dziewczynka, ale zanim skończyła mówić drzwi za blondynem się zamknęły.

Niesamowite Odkrycie - Historia EzrealaWhere stories live. Discover now