19. Za nas czy przez nas?

1K 101 12
                                    

Wskakuję do basenu na główkę i przepływam prawie całą długość, by wynurzyć się tuż przed nim. Opieram dłonie na jego biodrach i przytulam się do jego rozgrzanego torsu, co kwituje swoim standardowym przewróceniem oczami. Odsuwam się kawałek, by odrzucić włosy na plecy, gdy on nalewa nam martini do kieliszków.

– Za co pijemy? – pytam, patrząc na niego kpiąco. – Za ceny akcji, które spadają? Za Twój brak zaangażowania w firmę? Za kolejne misje Iron Mana, przez które nie śpię po nocach? Nie. Już wiem. Pijemy za to, że dziś znów ktoś napisał o naszym romansie w brukowcu.

– Pijemy za nas Mahdani.

– Zawsze pijemy za nas. Coraz bardziej zastanawiam się, czy nie pijemy przez nas.

– Co Cię znów ugryzło? Może tęsknisz za swoim biurkiem, co? – Pyta, odstawiając kieliszek i podpływa do mnie. Opiera ręce po moich bokach i dociska mnie do brzegu basenu. – A może tęsknisz za pracą z Hallerem? Też mam Ci kupić kwiatki, żebyś mnie polubiła Mahdani?

– Choćbyś mi kupił całą plantację holenderskich tulipanów, nie zacznę Cię lubić.

– Bo mnie kochasz.

– Chyba pora zabrać Cię ze słońca, pogoda Ci ewidentnie nie służy. – Całuje moją szyję, gdy próbuję się wyrwać. Sunie ustami od mojego obojczyka, aż po płatek mojego ucha.

– Zjedz ze mną kolację Sam.

– Jem z Tobą kolację i śniadania od prawie roku Stark.

– I nie narzekasz.

– Właśnie narzekam. Codziennie. – Kładzie dłonie na moich pośladkach, a ja owijam go nogami w pasie i wpijam się na chwilę w jego usta. – Wróćmy do pracy, zróbmy coś, zajmijmy się czymś twórczym, a nie w kółko seks i drinki w basenie.

– Nie wiesz nawet ile kobiet, by marzyło o takim życiu Mahdani.

– I właśnie dlatego kochasz tylko mnie, bo nie jestem taka jak wszystkie inne.

– Tobie też zdecydowanie wystarczy już słońca. – Mówi, obejmuje mnie mocno w pasie i zeskakuje na większą głębokość, nie puszczając mnie. Zanurzamy się, aż do samego dna i dopiero wtedy rozluźnia uścisk i wypływamy na powierzchnię. – Więc jak z tą kolacją?

– Nie. Pójdę z Tobą na randkę dopiero wtedy, jak mi zaimponujesz.

– Jestem pieprzonym superbohaterem, mam Ci przynieść gazetę?

– To nie robi na mnie wrażenia, złam zabezpieczania, które napisałam, a wtedy pójdę z Tobą na randkę.

– Czyli mieszkamy razem, sypiamy ze sobą i jesteśmy razem, ale nie pójdziesz ze mną na kolację?

– Na kolację z Tobą pójdę, ale to nie będzie randka.

– A czym ta kolacja będzie się różnić od zwykłej randki skoro i tak wylądujemy w jednym łóżku. Choć jak Cię znam to pewnie już na tylnym siedzeniu samochodu.

– Nie schlebiaj sobie. – Sarkam i sięgam po swój kieliszek. – Jak już pójdziemy na randkę, nie będziesz zawiedziony. Więc gdzie ta kolacja i kiedy?

– Już nigdzie i nigdy. Bierzemy się do pracy. – Mówi i ciągnie mnie w stronę drabinki, nie pozwalając nawet odstawić drinka. – Mam pewien pomysł.

– I co w związku z tym?

– Ubierz się. – Rzuca we mnie, letnią jasną sukienkę, którą wciągam na mokry kostium i nie próbuję nawet ukryć mojego zafascynowania jego nagłym zapałem do pracy.

devil in the details • MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz