Wskakuję do basenu na główkę i przepływam prawie całą długość, by wynurzyć się tuż przed nim. Opieram dłonie na jego biodrach i przytulam się do jego rozgrzanego torsu, co kwituje swoim standardowym przewróceniem oczami. Odsuwam się kawałek, by odrzucić włosy na plecy, gdy on nalewa nam martini do kieliszków.
– Za co pijemy? – pytam, patrząc na niego kpiąco. – Za ceny akcji, które spadają? Za Twój brak zaangażowania w firmę? Za kolejne misje Iron Mana, przez które nie śpię po nocach? Nie. Już wiem. Pijemy za to, że dziś znów ktoś napisał o naszym romansie w brukowcu.
– Pijemy za nas Mahdani.
– Zawsze pijemy za nas. Coraz bardziej zastanawiam się, czy nie pijemy przez nas.
– Co Cię znów ugryzło? Może tęsknisz za swoim biurkiem, co? – Pyta, odstawiając kieliszek i podpływa do mnie. Opiera ręce po moich bokach i dociska mnie do brzegu basenu. – A może tęsknisz za pracą z Hallerem? Też mam Ci kupić kwiatki, żebyś mnie polubiła Mahdani?
– Choćbyś mi kupił całą plantację holenderskich tulipanów, nie zacznę Cię lubić.
– Bo mnie kochasz.
– Chyba pora zabrać Cię ze słońca, pogoda Ci ewidentnie nie służy. – Całuje moją szyję, gdy próbuję się wyrwać. Sunie ustami od mojego obojczyka, aż po płatek mojego ucha.
– Zjedz ze mną kolację Sam.
– Jem z Tobą kolację i śniadania od prawie roku Stark.
– I nie narzekasz.
– Właśnie narzekam. Codziennie. – Kładzie dłonie na moich pośladkach, a ja owijam go nogami w pasie i wpijam się na chwilę w jego usta. – Wróćmy do pracy, zróbmy coś, zajmijmy się czymś twórczym, a nie w kółko seks i drinki w basenie.
– Nie wiesz nawet ile kobiet, by marzyło o takim życiu Mahdani.
– I właśnie dlatego kochasz tylko mnie, bo nie jestem taka jak wszystkie inne.
– Tobie też zdecydowanie wystarczy już słońca. – Mówi, obejmuje mnie mocno w pasie i zeskakuje na większą głębokość, nie puszczając mnie. Zanurzamy się, aż do samego dna i dopiero wtedy rozluźnia uścisk i wypływamy na powierzchnię. – Więc jak z tą kolacją?
– Nie. Pójdę z Tobą na randkę dopiero wtedy, jak mi zaimponujesz.
– Jestem pieprzonym superbohaterem, mam Ci przynieść gazetę?
– To nie robi na mnie wrażenia, złam zabezpieczania, które napisałam, a wtedy pójdę z Tobą na randkę.
– Czyli mieszkamy razem, sypiamy ze sobą i jesteśmy razem, ale nie pójdziesz ze mną na kolację?
– Na kolację z Tobą pójdę, ale to nie będzie randka.
– A czym ta kolacja będzie się różnić od zwykłej randki skoro i tak wylądujemy w jednym łóżku. Choć jak Cię znam to pewnie już na tylnym siedzeniu samochodu.
– Nie schlebiaj sobie. – Sarkam i sięgam po swój kieliszek. – Jak już pójdziemy na randkę, nie będziesz zawiedziony. Więc gdzie ta kolacja i kiedy?
– Już nigdzie i nigdy. Bierzemy się do pracy. – Mówi i ciągnie mnie w stronę drabinki, nie pozwalając nawet odstawić drinka. – Mam pewien pomysł.
– I co w związku z tym?
– Ubierz się. – Rzuca we mnie, letnią jasną sukienkę, którą wciągam na mokry kostium i nie próbuję nawet ukryć mojego zafascynowania jego nagłym zapałem do pracy.
CZYTASZ
devil in the details • Marvel
FanficSam obiecała ojcu, że będzie najlepszą wersją samej siebie. Sam obiecała bratu, że nigdy się głupio nie zakocha. Sam obiecała Pepper, że ta zawsze będzie mogła na nią liczyć. Sam obiecała Starkowi, że nigdy go nie opuści. Sam nigdy nie była dobr...