21. Rozum ponad wszystko.

898 91 1
                                    

Valerie zawsze była ode mnie odrobinę grubsza, jednak teraz widzę, że mogłabym spokojnie policzyć jej wszystkie kości pod dużo za luźnym swetrem. Jej blond włosy kotłują się wokół jej okrągłej twarzy i wyraźnych kości policzkowychw coś przypominające stóg siana. Patrzy na mnie swoimi wielkimi zielonymi oczami i uśmiecha się szeroko.

– Chyba o mnie nie zapomniałaś, co? Nie bardzo mamy kogokolwiek na świecie poza sobą, więc byłoby mi trochę głupio. – Mówi i mierzy Starka spojrzeniem. – Chociaż z tego, co widzę, radzisz sobie całkiem nieźle.

– Myślałam, że dalej jesteś w...

– Filadelfii? Nie, skończyłam odwyk. Jestem czysta, cała i zdrowa. – Obejmuje mnie mocno, a ja odpowiadam tym samym i tkwimy tak dłuższą chwilę, będąc gdzieś na skraju płaczu. – Nie przedstawisz nas?

– Tony Stark. – Mówię, cofając się kawałek do tyłu. – Valerie Jefferson.

Val od razu ściska mu dłoń, uśmiechając się bezczelnie, gdy Stark pierwszy raz w życiu sprawia wrażenie, jakby był zbity z tropu. Jakbym do tej pory istniała w jego głowie w kompletnym oderwaniu od rzeczywistości, a teraz jej część, w postaci mojej niedoszłej bratowej stała przed nami.

– Idziemy do środka? – Pyta Tony, patrząc na mnie.

Przytakuję lekko i wchodzimy do naszego jasnego salonu, Val rozgląda się po salonie z coraz szerszym uśmiechem, a on próbuje udawać, że jest kompletnie niewzruszony moim rozemocjonowaniem z powodu jej przyjazdu.

– Nie musisz się martwić Panie Stark. Nie ukradnę Ci telewizora, by go przehandlować na prochy. – Mówi Valerie, śmiejąc się głośno. Przewracam oczami i obejmuję ją, prowadząc prosto do kuchni. – Wybacz to najście Dziecinko, ale nie specjalnie miałam dokąd jechać po wyjściu z ośrodka. Nie mogłam wrócić do domu, bo wtedy znów spotkałabym ludzi, przez których w pierwszej kolejności wylądowałam na odwyku. Więc New Jersey odpadło jako pierwsze, później pomyślałam o Tobie, ale oglądałam telewizję i jakoś wiedziałam, że nie mieszkasz już w Santa Clarita. Więc o to jestem.

– Możesz zostać tak długo, jak zechcesz. – Mówię, ignorując, głupie miny Starka, który stoi za jej plecami, gdy wstawiam nam wodę na herbatę. – Mamy wolne sypialnie, a ja nie widziałam Cię od wieków. Właściwie chodź, od razu Cię oprowadzę, musisz być wykończona przez to wszystko.

– Herbatą nie pogardzę. – Odpowiada Val i obraca się do Starka, kolejny raz mierząc go od stóp do głów. – Poniekąd ją wychowałam, więc jeśli robi Ci czasem śniadania to moja zasługa.

– Nie robi śniadań, robi tylko paskudną kawę. – Mówi Tony, spoglądając na mnie z bezczelnym uśmiechem. – Na szczęście ma inne zalety.

– Nie chcę nawet pytać, co masz na myśli, ale potrafię się domyślić. – Uśmiecha się do mnie Val, a ja kolejny raz przewracam oczami, zalewając nasze kubki z herbatą i daję jej znać, że ma iść za mną.

Pokazuję jej całe piętro, a później otwieram drzwi do pokoju, który na początku mojego pobytu tutaj należał do mnie.

– Nieźle się urządziłaś. – Mówi Valerie i rzuca się na łóżko, a ja od razu idę w jej ślady. – Tony Stark, naprawdę gratuluję. Dobrze, że chociaż jednej z nas się udaje.

– Wygrywasz z narkotykami, skończyłaś studia... więc nie mów, że tylko mnie się udaje. – Mówię i się do niej przytulam.

Była ode mnie tylko osiem lat starsza, ale jednocześnie była jedyną kobietą, z jaką się wychowywałam i to ona tłumaczyła mi wszelkie możliwe kobiece sprawy. Pod pewnymi względami była niemal dla mnie jak matka, jak starsza siostra, jako jedyna osoba, którą mogę nazwać rodziną.

– Czuję się taka beznadziejna Młoda, muszę Cię prosić o pomoc... a to Ty powinnaś na mnie liczyć. Ja powinnam Cię wspierać, pomagać Ci sobie radzić, pilnować, żebyś nie narobiła długów, biorąc kredyty studenckie i wybierała właściwych facetów. A mam trzydziestkę i muszę polegać na Tobie.

– Nie jesteś beznadziejna Val, jesteś najlepszą kobietą, jaką znam.

– Nie jestem? A co ja mam zrobić ze swoim życiem? Miałam być żoną żołnierza, nie zdobyłam praktycznie żadnego doświadczenia zawodowego, nie mam żadnych oszczędności i nie mogę nawet wrócić do domu.

– Ja też nie mogę tam wrócić, jeśli Cię to pocieszy, za dużo tam mojego brata, za mało... życia.

– Ty przynajmniej masz tu pracę i życie.

– Znajdziemy też coś dla Ciebie Val. – Całuję ją w czoło i próbuję się uśmiechnąć, a ona odpowiada tym samym. – Opowiedz mi o wszystkim, co się wydarzyło od naszej ostatniej rozmowy.

Zaczyna mówić o klinice, o ludziach, których tam poznała i o powolnym dochodzeniu do siebie i swojej własnej stabilności psychicznej w świecie, w którym nie ma już jej ukochanego. W świecie, w którym ona musi radzić sobie sama, bo ja, jakimś cudem, wygrałam ten pieprzony los na loterii.

W końcu widzę, jak zasypia i powoli, po cichu, wycofuję się z jej sypialni, do tej, w której czeka na mnie ukochany mężczyzna przeglądający jakieś dokumenty na ekranie hologramu.

– Co to? – Pytam, podchodząc bliżej do Starka, by rozpiął zamek w mojej sukience, którą wciąż mam na sobie. Zupełnie jakby nasza kolacja wydarzyła się w zeszłym tygodniu, a nie trzy godziny temu.

– Pozwoliłem sobie sprawdzić Valerie, naprawdę ukończyła odwyk, a nie z niego uciekła.

– Śmiałeś w to wątpić? – Pytam nerwowo i rzucam stanik na fotel, rozglądając się za moją koszulą nocną, a on przygryza usta, uśmiechając się jak dzieciak, na widok moich piersi.

– Miałem pewną wątpliwość, po tym, co mi opowiedziałaś o niej dość dawno temu, poza tym nie jestem głupi, nie wierzę ludziom na słowo.

– Więc jak powiem, że Cię kocham, to mi nie uwierzysz? – Pytam, a on łapie moją rękę i przyciąga mnie na materac obok siebie.

– Nie. Musisz mi to udowodnić.

– I jak niby mam to zrobić? Sypiałam z Tobą na dawno przed tym, jak zaczęłam Cię choćby lubić.

– Och, nie kłam. Lubiłaś mnie od początku Mahdani.

Całuje mnie namiętnie, przesuwając się tak, by nade mną dominować, patrzę prosto w jego oczy, gdy jedna z jego dłoni wsuwa się pod koronkę moich majtek. Wzdycham, czując jego pieszczoty, a on śmieje się cicho i sugeruje mi, że mimo wyciszenia sypialni, powinnam być trochę ciszej niż zazwyczaj. Tylko ja nie umiałam być przy nim cicho, nie umiałam być przy nim rozsądna, za każdym razem, gdy mnie dotykał, miałam wrażenie, że odbiera mi mój rozum, który ceniłam ponad wszystko.

A teraz miałam wrażenie, że wszystko przy naszych uczuciach staje się niczym.

Kocha się ze mną intensywnie i tak samo zapewnia mnie o swojej miłości, jakby to miała być nasza ostatnia noc na ziemi, a przecież to był dopiero początek.

Przecież takich nocy miała czekać nas cała wieczność, a mimo to zaczynam podejrzewać, że coś się dzieje, że jest coś więcej, coś, o czym nie wiem i co może poważnie zburzyć nasz pozorny ład.


devil in the details • MarvelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz