Kartka od Komarin

3 1 0
                                    

Gdy skończyły się lekcje poszłam do swojego pokoju. Bardzo nie cierpliwie czekałam na kartkę od Komarin. Obiecała mi ,że przyniesie mi ją. Czekałam i stwierdziłam ,że ma opóźnienia. Ma dużo zadań na głowie ,więc stwierdziłam ,że dam jej jeszcze pięć minut. Po 3 minutach ktoś wsunął mi ptzez szparę pomiędzy drzwiami ,a podłogą. Ktoś kto to wsunął dyszał. Więc miałam okazję ją złapać. Delikatnie otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał mi się tan chłopak. Zdaję mi się ,że Komarin zapomniała o  osobistym wręczeniu kartki.
- Hej. Co ty tu robisz? - zapytałam.
- Komarin kazała ci dać list.
- Myślałam że wręczy mi go osobiście. - odrzekłam zdziwona.
- No cóż. Wszystko się znienia w ułamku sekundy.
- Hę? Myślałam ,że ma chwilkę czasu. Pa!
- Co tak szybko? Mam chwilę ,więc mogę ci pomóc z tym i owym.
- Chętnie ,ale mi bardziej chodziło o nią. Miała pomóc mi dopracować rysunek.
- Ale ja też umiem rysować.
- ...No dobra. Poczekaj chwilę muszę eeee...
- Musisz zrobić trochę miejsca ,co?
- Tak to bardzo ee... ważne przy rysunkach. A propos listu. Czytałeś go?
- Nie ,a czemu bym miał?
- Nic tak pytam. Przyjdź za dwie minuty.
- Za dwie minuty to ja nawet do pokoju nie dojdę.
- No to poczekaj.
   Nie wierzę. Chyba Komarin ma jakiś plan miłosny. Nie będę jej go psuć ,a tak w sumie ją rozweselę.
   Minęły dwie minuty. Już powoli otwierałam drzwi.
- Proszę. Wchodź.
- Hę to do mnie? - odrząkneła Komarin.
- Eeee... To znaczy wchodźcie.
   I siedzieliśmy tak przez jedną minutę. W ciszy przy biurku.
- Kiedy rysujemy?!- zapyała beztrosko Komarin.
- Wtedy kiedy wymyślisz pomysł. A najważniejsza jest cisza.- odpowiedział chłopak.
- A właściwie... ja tam lubię wymyślać pomysły w pokoju nawet jak jest głośno. Więc mi to nie przeszkadza.
- Hę? Słyszysz Sans? Chociaż raz mam rację.
   Chłopak gwałtownie się zaczerwieniał.
- Ehm... Wymyśliłaś już coś Komarin? - zapytałam.
- Tak!
- Aha i zapomniałam wspomnieć ,że będziemy dzielić się na grupy. Ja i Komarin będziemy grupą eee... ,,Jednorożców" a ty ee..
- Mnie nawet grupą nie możma nazwać.
- To twoja drużyna będzie się nazywała ,,Nie grupa"! - krzyknęła Komarin z uśmiechem.
   Uśmiech Komarin mnie chyba zaraził ,bo ja też zaczęłam się cicho śmiać.
- Ej ,to wcale nie śmieszne!
- Niestety ale jest. - i znowu zaczęłyśmy się śmiać.
- Dobra ,dobra dajcie spokój.
- Niech ci będzie. Ale ładnie wyglądasz taki zaczerwieniony i bezradny. - chrząknęłam
-Ej...
   Zapadła cisza. Wszyscy wzięli się za rysowanie. Ja opracowywałam szkic dla ,,Jednorożców". A Sans nadal rozmyślał co narysować.
- Komarin...- szepnęłam.
- Tak? - odpowiedziała cicho.
- Muszę cię na chwilę zostawić ,ok?
- ok ,ale gdzie idziesz?
- Pomóc Sansowi. Jest nas troję i muszę przechodzić pomiędzy grupami. A teraz ty dodaj coś od siebie do tego szkicu!
- Tak jest!
   Wstałam z krzesła i podeszłam do Sansa.
- Hej jak ci idzie? Spędziłam trochę czasu z Komarin a teraz przechodzę na dziesięć minutek do twojej grupy.
- Ale ja nie potrzebuję pomocy.
- Twoja kartka mówi coś innego ,kolego. Tak łatwo się nie wywiniesz.
- Eh...
- No to jak?
- No dobra...
   I zaczęłam mu tłumaczyć : co ma narysować ,jak ładniej rysować ,co poprawić itp. Nagle sobie przypomniałam o Komarin. Zaczęłam ją podchodzić od tyłu. Ale gdy ją dotknęłam ,wcale się nie przestraszyła.
- Hej ,coś się stało?
- Nic. Po prostu zepsułam rysunek swoimi dodatkami.
- Żaden rysunek nie może być nie udany!
- Ale...
- Nie ma ale!
- Popatrz.
- O mój boże....
- Tak jak myślałam będziesz zawiedziona.
- To jest piękne!
- Co? Ale czemu? Przecież to jest okropne.
- Wcale ,że nie! Tu wyraziłaś swoje emocje. Widać ,że ty to robiłaś!
- Naprawdę? - oczy Komarin zaczęły się lekko uśmiechać.
- Naprwadę. Nigdy bym cię nie okłamałam ,prawda?
- Prawda.
    O ósmej wieczorem stwierdziłam ,że już czas żeby wszyscy poszli do swoich pokoi. Nawet Komarin lekko zasypiała.
- Uwaga! Myślę że już czas zakończyć dzisiejsze prace.
- Ta.. - odpowiedziała Komarin ziewając.
  Po tych słowach sprzątanie ruszyło na pełne obroty.
- Ej Sans ,a ty nie idziesz?- rzekła Komarin.
- Daj mi pięć minut.
- No to idę bez ciebie!
   Byłam zaskoczona. Nie wiedziałam ,że Komarin może być stanowcza.
- Ej. Możesz dpa mnie zrobić przysługę?- zapytał.
- Ta jasne.
- Możesz przeczytać mi ten list?
- Dzisiaj nie. Przyjdź jutro przed rywowaniem. Tak pół godziny przed.
- Dobra. Pa.
- Pa.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 13, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Szkolne OpowieściOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz