Tony Stark...
Tak, jego nazwisko było znane każdej chodzącej po tej Ziemi osobie, a ostatnimi czasy nawet istotom pozaziemskim. Każdy wiedział kim jest ten wybitnie inteligentny, ekscentryczny milioner. Przez wielu uważany za bohatera, geniusza...lecz także osobę bezczelną, niedojrzałą, rozpuszczoną, narcystyczną etc., etc. Wszyscy mieli o nim swoje zdanie, ale nikt nie znał go naprawdę. Z wyjątkiem oczywiście jego dwóch niezawodnych przyjaciół, Rhodey'a i Pepper. Oni jedyni wiedzieli o nim wszystko i śmiało mogli powiedzieć, że Tony jest osobą o wielkim sercu i umyśle. Zawsze z nim byli i go wspierali, jednak Pepper miała do prowadzenia całą firmę, a Rhodes wyruszał na coraz to nowe misje. Oboje, nie ważne jak bardzo by chcieli, nie mieli zbyt dużo czasu dla swojego przyjaciela. Dlatego Tony czuł się samotny. Mógł mieć wszystko czego tylko zapragnął, w końcu był milionerem, jednak pomimo tego czuł, że czegoś mu brakuje. Bo nie mógł przecież kupić osoby, która by go kochała, była zarówno w jego najgorszych, jak i najlepszych chwilach, ale też tworzyła razem z nim zwykłą codzienność. Dlatego właśnie Tony czuł się samotny, opuszczony. Całe dnie i zazwyczaj też noce spędzał w swoim warsztacie, nie miał nic innego do roboty. Poza tym, dręczyły go koszmary, więc sen był ostatecznością, którą wybierał gdy już nie miał sił stać na własnych nogach i nawet hektolitry kawy nie pomagały. Jednak, nie przesadzajmy, Tony nie narzekał na swój los, ostatecznie miał przyjaciół, sławę, pieniądze, kobiety... Nie pozwalał sobie na użalanie się nad samym sobą, był silny i walczył o swoje szczęście. Starał się nie myśleć o rosnącym gdzieś wewnątrz poczuciu samotności i głębokiego smutku. Jednak wiedział, że w pewnym momencie nie da już rady ukrywać co czuje i skumulowane emocje wydostaną się na zewnątrz w niewesoły sposób. Na razie jednak o tym nie myślał...
Książę Asgardu natomiast, w przeciwieństwie do Starka, radził sobie coraz lepiej. Można powiedzieć, że tu, na Ziemi po wielu latach swojej wiecznej egzystencji, znalazł miejsce gdzie czuł się dobrze. Odnalazł tu siebie. A to wszystko dzięki ziemskiej muzyce, literaturze oraz ludziom tu mieszkającym, którzy pokazali mu jak cieszyć się życiem.
Loki POV
Był piątek. W te dni do pubu przychodziło najwięcej osób, pragnących się zabawić po ciężkim tygodniu. I to właśnie piątkowe koncerty Loki lubił najbardziej. Prawdę mówiąc, bóg kochał wszystkie występy na scenie. Emocje towarzyszące mu podczas grania na gitarze przed głośno bawiącym się tłumem były nie do opisania. Cieszył się gdy mógł podzielić się swoją muzyką z innymi, a w piątki była największa publika.
-A teraz zagramy coś trochę szybszego! - Samantha krzyknęła przez mikrofon do widowni zgromadzonej w pod sceną - Ta piosenka została napisana przez naszego gitarzystę, Lokiego. - w tym momencie nastąpiły głośne brawa, krzyki i gwizdy. Loki, choć grał w zespole od niedawna, zdążył już zgromadzić sobie dość sporą liczbę fanów. No bo jak można nie polubić twórczości osoby tak utalentowanej. Każdy podziwiał jego umiejętności grania, śpiewania oraz pisania piosenek, które spokojnie mogłyby znaleźć się na albumie takich legend jak Bowie, Queen czy AC/DC. - Gramy!
Loki był tak pochłonięty graniem coraz to nowych akordów, że nie zauważył przeciskającego się pod scenę samego Tony'ego Starka...
Tony POV
Rhodey właśnie wrócił do miasta po bardzo długiej misji. Tony postanowił, że rozerwie trochę swojego przyjaciela. Tak więc punkt 19 oboje ubrani w swoje ulubione ubrania, co w przypadku Tony'ego oznaczało zwykły czarny t-shirt z logo Black Sabbath i czarne jeansy, szli roześmiani w stronę najlepszego pubu w mieście. Tony nie był tam od ponad roku, po prostu nie miał kiedy, ani z kim. Pamiętał jednak jak świetnie kiedyś spędził tam czas i obiecywał sobie, że na pewno wróci. Już z daleka słychać było głośną muzykę.
-Słyszysz to Rhodey? Mówiłem ci, że grają tam na żywo! Będziemy się świetnie bawić, zobaczysz! A ty chciałeś siedzieć w domu i oglądać film... mówiłem ci, że to świetne miejsce. Na pewno ci się spodoba! - ględził Tony - Rhodes, no chodź już szybciej! Bo niedługo będzie tyle ludzi, że będziemy mogli tylko pomarzyć o zobaczeniu choćby kawałka sceny.
-Stark, spokojnie. Mamy całą noc przed sobą. Jeszcze zdążymy się nasłuchać tych zespołów czy co to tam gra. - Rhodes nie podzielał ekscytacji Tony'ego. Nie był jakimś wielkim entuzjastą tego typu muzyki. Zdecydowanie bardziej wolał posiedzieć spokojnie w cichym domu oglądając film. Ale czego się nie robi dla przyjaciół...
- Słyszysz to? Pamiętam głos tej dziewczyny...ale kiedyś grali zupełnie co innego . Ciekawe kto im teraz pisze piosenki. Brzmią o wiele lepiej, nie sądzisz?
-Co? Ahh...tak, tak zdecydowanie lepiej.
Tony popatrzył na przyjaciela z powątpiewaniem wiedząc, że ten nie ma pojęcia o co został przed chwilą zapytany. Nie zdążył tego jednak, w typowy dla siebie sposób skomentować, gdyż właśnie znaleźli się przy bramkach prowadzących do klubu.
-Tony Stark! Jak miło, że w końcu nas odwiedziłeś! Powiem ci, że trochę cię ominęło. Ale rozumiem, to już nie ten wiek żeby latać po klubach, co nie dziadku? - zaśmiał się wesoło ochroniarz wpuszczający wielki tłum do środka. Pomimo swojej wielkiej postury i groźnego wyrazu twarzy, wyglądał bardziej na kogoś kto prędzej cię przytuli niżeli zrobi ci krzywdę. Takim właśnie spostrzeżeniem obdarzył go Tony, gdy po raz pierwszy zjawił się w knajpce. Od tego też czasu, Tony za każdym razem zostawał wpuszczany do klubu poza kolejką. Teraz już wiecie, jak zyskać przychylność ochroniarzy. Jednak żeby to zadziałało, musicie mieć urok osobisty Tony'ego Starka, więc marne wasze szanse.
W momencie gdy dwójka przyjaciół, pomijając ogromną kolejkę oburzonych ludzi, weszła do klubu, Rhodes zaczynał doceniać niezwykle rozległe znajomości jakie posiadał Stark. Prawda była taka , że zaoszczędziło im to kilkadziesiąt minut czekania pod klubem. A Tony nienawidził czekać. Rhodey natomiast, nienawidził gdy Tony narzeka. Zatem obydwaj byli nad wyraz zadowoleni z takiego obrotu spraw.
-Choooodź, nic nie widzę! Musimy się przecisnąć bliżej sceny. - Tony próbował przekrzyczeć głośną muzykę i wrzeszczących dookoła ludzi, jednocześnie przepychając się przez tłum. - Przepraszam, przepraszam...tak, to ja jestem Iron Man. Halo, czy możesz zejść mi z drogi? Odsuńcie się ludzie bo wezwę moją zbroje! Proszę się rozsunąć bo geniusz chce przejść! Autograf? Proszę rozmawiać z moim Agentem, tak, to ten za mną - Rhodey słuchał okrzyków Starka z niemałym zażenowaniem. Aczkolwiek zdziwiło go jak bardzo skuteczna jest to metoda. Jednak robienie z siebie debila czasem popłaca... - Prawie jesteśmy, zobacz już widać sce...- i w tym momencie Tony go zobaczył. Musiał parę razy mrugnąć żeby mieć pewność, że jego oczy nie zwariowały i nie pokazują mu nagle nordyckich bogów grających na elektrycznej gitarze. Jednak nie, był tylko jeden bóg. Jeden, tak dobrze mu znany, cholernie seksownie wyglądający bóg, który grał na gitarze. I to jak grał! -Czy ja mam zwidy? Powiedz mi, czy ty też widzisz Lokiego? - Stark nie wiedział już co byłoby gorsze: gdyby Rhodes zaprzeczył, czy gdyby potwierdził. Jednak ciche, zrozpaczone „yhym" utwierdziło go w przekonaniu, że jednak jeszcze nie zwariował. - O kurwa.
*******************************************************************************************
Witajcie! Tym razem postanowiłam, że przydałaby się jakaś notka, bo jak zauważyliście rozdziału nie było od...no, od dawna. Ale! Mam wytłumaczenie. Opowiadanie to zaczęłam pisać na wakacjach, a gdy te się skończyły, po prostu nie miałam czasu. Od tego roku chodzę do całkiem nowego liceum, więc musiałam się zaaklimatyzować i wszystko sobie ogarnąć.
Od razu mówię, że nie obiecuje, że rozdziały będą regularnie, ale postaram się robić co w mojej mocy. Także miło was poznać, mam nadzieję, że podoba wam się mój jakże oryginalny pomysł (ale serio, nie widziałam takiego opowiadania hah) na fanfiction. Dobra, kończę bo zaraz notka wyjdzie dłuższa niż rozdział.
PS. obiecuję, że w następnym rozdziale Tony i Loki się już poznają i akcja nabierze tempa. Wiem, że wszyscy na to czekacie, ale musiałam zrobić przynajmniej 3 rozdziały takiego wprowadzenia do świata, jeśli wiecie o co mi chodzi :D
CZYTASZ
Someone Gets The Joke // FROSTIRON
FanfictionLoki po wygnaniu z Asgardu postanawia zacząć życie od nowa. Zmienia się, zaczyna grać na gitarze w pobliskim barze, odcina się od wspomnień związanych z dawnym życiem. Pomimo tego wciąż pozostaje tym samym aroganckim, cynicznym i pewnym siebie bogie...