Rozdział 6

1.4K 116 77
                                    

Po kilku dniach nasze tygodniowe praktyki dobiegły końca.

-W sumie... To się chyba czegoś nauczyłam. A ty Tapczan?-zapytałam kiedy siedzieliśmy w pociągu. Aktualnie wracaliśmy do naszego ukochanego miasta.

-Pf.-warknął.-I chyba ci już powtarzałem, że masz mnie tak nie nazywać!-krzykną.

-No dobra, wybacz lizusie.-zakpiłam z niego nawiązując do jego ulizanych włosów.

-Ty mała cholero! Jak tylko wysiądziemy z tej puszki, to cię zabije!

-A więc chcesz się kłócić, ty wybuchowy lizusie?!-pomiędzy nami rozpoczęła się przepychanka na czoła. Nasza kłótnia była na tyle poważna, iż obsługa musiała podjąć radykalne środki. Zakleili nam usta taśmą klejącą.

Na stacji tak jak się spodziewałam, nikt po mnie nie przyszedł.

-A ty co, idiotko?-spytał blondyn stając obok mnie.-Jeszcze chwilę temu wyglądałaś jak małe dziecko, które dostało słodycze, a teraz?

-Pada.-stwierdziłam patrząc na ciemne chmury.-A wielki All Might nawet nie raczył przyjść po własną córkę. Cholery Deku.-warknęłam.-Nie powiedziałam tego!-wrzasnęłam zdając sobie sprawę z własnych słów.

-Wreszcie gadasz jak człowiek, krasnalu.-powiedział o dziwo jakimś miłym tonem głosu.-Nie pomorze za wiele, ale zawsze coś.-dodał rzucając mi w twarz swoją marynarką. Kiedy ją zdjęłam z buzi zorientowałam się, że Bakugo już zaczął iść. Uśmiechnęłam się pod nosem i podbiegłam do chłopaka trzymając nad głową część jego garderoby.

-Arigato, Kacchan.-podziękowałam szczerząc zęby.

-Nie pozwalaj sobie!-mruknął z dawnym tonem.

Następnego dnia od razu mieliśmy zajęcia. Jako, że czasem zdarza mi się być miłą osobą postanowiłam wyprać, wysuszyć oraz wyprasować własność Katsuki'ego. Nawet specjalnie wcześniej wstałam aby oddać mu to przez lekcjami. Wchodząc do szkoły moje oczęta niemal natychmiast ujrzały te przylizane blond włosy. Cicho zakradłam się do swojej szafki i szybko zmieniłam buty.

-Tapczan!-krzyknęłam, a chłopak od razu obrócił się w moją stronę dzięki czemu oberwał ubraniem prosto w ten wkurwiony ryj. Następnym krokiem jaki wykonałam było wiać ile sił w nogach.

-Ty suko! Shine!-zawołał biegnąc za mną. Nim udało mu się mnie złapać zdążyłam wbiec do klasy. Eijiro i Hanta kiedy tylko zobaczyli fryzurę czerwonookiego wybuchli niepohamowanym śmiechem. Co spowodowało eksplozji złości Bakugo, co z kolei doprowadziło do przywrócenia jego włosów do poprzedniego stanu. Z tego co zdążyłam zobaczyć, uczniowie wymieniali się swoim doświadczeniem wyniesionym z praktyk. Gdy tylko ujrzałam moją ukochaną świętą trójcę uśmiechnęłam się szatańsko.

-Ohayo.-przywitałam się stając obok nich.

-W-W-Witaj, Nike-chan.-jako pierwszy odezwał się przerażony Izuku.-C-Co tam?

-U mnie wszystko dobrze tylko jakoś tak zebrało mnie na...danie wam ochrzanu.-stwierdziłam strzykając palcami. Chłopcy głośno przełknęli śliny.-Ale macie szczęście, że dzięki wkurzaniu Tapczana mam dobry humor.

-Co powiedziałaś, kurwo!?-ale skubany ma słuch.

-Jak mnie nazywałeś, przylizany kurczaku?!-warknęłam podchodząc do niego.-Chcesz się bić?!

-Jasne, dawaj!-wstał z ławki tworząc w jednej dłoni eksplozje. Nagle oplotły nas dobrze znane mi bandażopodobne bronie Aizawy.

-Urusai.-rozkazał. Od razu umilkliśmy.

Boku No Hero Academia||Todoroki ShotoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz