Siedziałam na dachu budynku, obserwując miasto. I to nie byle jakie miasto - Paryż. Stolica miłości, moja główna siedziba. Niestety nie mogłam nazwać siebie superbohaterką, bowiem nikt mnie nie widział. Byłam cieniem, "dobrą radą", tajnym szpiegiem Księżyca.
Podobało mi się to, chociaż nie pamiętam samego zdarzenia, jak do tego doszło. Obudziłam się już jako... Właśnie, jako kto? Leżałam pod Wieżą Eiffla, a On na mnie patrzył. Nic nie mówił, tylko patrzył. A jednak zrozumiałam, co chciał mi przekazać.
Moim zadaniem jest pilnowanie zakochanych, wszystkich. W końcu miłość nie ogranicza się do uczucia między mężczyzną a kobietą. To coś znacznie potężniejszego z czego sama nie zdawałam sobie sprawy. Do tego moje działania nie ograniczały się do samego Paryża, miałam pod opieka cały świat.
Na szczęście mój milczący "ojciec", nie zostawił mnie bez niczego. Dostałam telefon do tak zwanych spraw sercowych. Model wyglądał jak z najnowszych reklam na bilbordach. Mogłam wszystko monitorować, nie ruszając się z miejsca, dopóki naprawdę nie musiałam interweniować. Uroki XXI wieku jednak robią swoje.
Bycie tym kim byłam ma też swoje wady. Jestem sama jak palec, nie mam z kim porozmawiać, pójść na kawę, a co dopiero umówić się na randkę! Takie małe marzenie nieśmiertelnej nastolatki objętej szlabanem na miłość.
Poprawiłam warkocz i przeciągnęłam się, spojrzałam w kalendarz. Niedługo walentynki - okres największych kłótni, romansów, zdrad oraz wyznań.
Wyciągnęłam przed siebie dłoń. Po jej wewnętrznej stronie ukazało się małe kryształowe serduszko. Takie małe, a potrafiło wyrządzić wiele krzywdy. Bo kto powiedział, że nie mogę doprowadzić do rozwodu?
Upewniłam się, że mam łuk oraz kołczan ze strzałami na właściwym miejscu. Zeskoczyłam na balkon poniżej, następnie na parapet budynku obok i na koniec stanęłam na chodniku. Otrzepywałam spodnie, gdy zza jednego ze śmietników wybiegł czarny kot, który przebiegł mi drogę.-Będę mieć teraz pecha przez Paryskiego bohatera?- parsknęłam ruszając przed siebie.
Na ulicach jak zwykle kręciło się mnóstwo ludzi. Czułam wszystkie uczucia każdej mijanej osoby. Na samym początku było to nie do zniesienia. Pękała mi głowa, miałam mdłości, czasem nawet traciłam przytomność. Teraz potrafiłam docenić jak bardzo się zmieniłam przez ostatni rok.
Właśnie... Dzisiaj mijała rocznica.
Spojrzałam w niebo. "Ojciec" krył się za chmurami.-On zakochany był jej radością, zauroczony w korowodzie słów. I poza jego świadomością odwagę dano mu żeby o Lili mówił jedno...
*~~~~*
-Ihaaa!!- krzyknął z szerokim uśmiechem, mknąc po lodzie.
Trzymał koniec swojej za laski, a z drugiej strony trzymał go łańcuszek dzieci, które ciągnął za sobą. Wszyscy śmiali się głośno i krzyczeli z radości. Uwielbiał takie popołudnia.
Nagle skręcił i cały korowód wleciał w ogromną zaspę śniegu.-Jamie! Do domu!- zawołała jednego z uczestników zabawy.
W ślad za nią poszła reszta, wołając swoje pociechy. Chłopiec przytulił się do Jacka, złapał siostre za rękę, by pociągnąć ją w stronę domu. Strażnik pomachał im jeszcze, czekając, aż znikną w domach.
Sam opadł na miękką zaspę zimnego śniegu i spojrzał w niebo.
Tak naprawdę nikt go teraz nie potrzebował. Było po świętach Bożego Narodzenia, a do Wielkanocy zostało jeszcze trochę czasu. Choć dobrze wiedział, iż Zając skorzysta z każdej pomocy byle nie jego. Podczas przygotowań znikało stanowczo za dużo czekoladowych jajek i nikt nie chciał się przyznać do tej strasznej zbrodni.
Usłyszał od strony lodu charakterystyczny dźwięk dzwoneczka. Spojrzał w tamtą stronę. Jego oczom ukazał się portal do siedziby na Biegunie Północnym. Na spokojnie wstał. Już dawno nie został wezwany w ten sposób, a to znaczyło że coś musi być na rzeczy.-Czyżby Mrok wrócił?- zapytał po przejściu portalu, który zamknął się tuż za nim.
Wszyscy byli w komplecie. Wielka czwórka plus jeden. Nie lubił nazywać ich grupy wielką piątka. Brzmiało to słabo, a dodając "plus jeden", czuł się trochę wyjątkowy.
CZYTASZ
Panna Valentine
FanfictionCzy Kupidynem jest tylko mały aniołek w pieluszce strzelający z łuku? A może niesamowicie przystojny mężczyzna podbijający serca damskie jak i męskie? Równie dobrze może to być młoda dziewczyna wybrana przez sam Księżyc. Wielka Czwórka musi ją odnal...