Rozdział 1

373 20 1
                                    

Minęło kilka dni od kłótni z ciotką, jutro rano mam samolot do Londynu. Postanowiłam się trochę wcześniej położyć spać, by bez problemu wstać następnego dnia i się nie spóźnić, postanowiłam pójść do łazienki, wziąźć prysznic. Zabrałam ze sobą piżamę i inne rzeczy, które będą mi potrzebne podczas pobytu w łazience. Weszłam do środka, zamknełam drzwi na klucz, po czym dwa razy sprawdziłam czy,aby na pewno je zamknęłam. Zasunęłam żaluzję, po czym rozebrałam się do naga i weszłam do kabiny prysznicowej, po chwili gorące krople wody zaczęły spływać po mojej nagiej skórze. Zamknęłam oczy, po czym zaczęłam rozkoszować się ciepłą wodą i przede wszystkim tym, że chociaż w jednym miejscu w domu mam całkowitą pewność, że nikt tu nie wejdzie. Po umyciu się i ubraniu postanowiłm umyć zęby, gdy to już zrobiłam to wyszłam z łazienki i położyłam się na moim łóżku, na szczęście szybko zasnęłam.

Następnego dnia obudził mnie mój alarm w telefonie. Z niechęcią wstałam z łóżka po czym szybkim krokiem ruszyłam w stronę toalety. Po zrobieniu wszystkich porannych czynności postanowiłam zjeść śniadanie. Nie miałam zbyt wieke czasu więc przygotowałam sobie zwykłe płatki z mlekiem, które szybko zjadłam. Zadzwoniłam po taksówkę i zaczęłam powoli wynosić moje ogromne walizki na dwór. Po kilku minutach czekania taksówka nareszcie nadjechała. Kierowca pomógł mi włożyć moje bagaże do bagażnika a część z nich na tylne siedzenie. Poinformowałam mężczyznę, żeby jechał na lotnisko. Taksówkarz, aby zagłószyć tą ciszę włączył radio w którum akurat leciała piosenka Elen Levon "wild child" lubiłam tą piosenkę. Po kilku minutach jazdy byliśmy już na lotnisku, zapłaciłam mężczyźnie, który wcześniej pomógł mi wyciągnąć moje bagaże.

Podróż była bardzo długa i męcząca,  ale już, na szczęście jestem na miejscu, w Londynie. Odebrałam moje bagaże i złapałam pierwszą taksówkę, którą zauważyłam na parkingu, obok lotniska. Adres miałam zapiany na karteczce, kórą podałam mężczyźnie. Podróż taksówką była szybka. Byliśmy już na miejscu, nagle zauważyłam wielki bydynek wybudowany ze starej cegły, to chyba jest to. Tovten akademik, jeśli się nie mylę. Zapłaciłam za taksówkę i i po czym jakoś zabrałam wszystkie moje torby, ponieważ nikt tutaj by mi nie pomógł, ponieważ nikogo nie ma na zewnątrz; budynek jest wielki i bardzo stary, znajdowało się tam dużo okien, co oznacza, że wewnątrz jest dużo pokoi, należą one na pewno do uczniów, takich jak ja. Pogoda była okropna, padał deszcz i wiał zimny wiatr, wszystko to wyglądało dosyć strasznie i przerażająco. Zrobiłam kilka kroków do przodu, po czym zapukałam do ogromnych, ciemno brązowych drzwi. Nagle lekko zaskrzeczały po czym otworzyły się a wnich ukazała się starsza kobieta, która ubrany miała na sobie fartuszek, spódnicę i trochę brudną, białą koszulę. Kobieta lekko się uśmiechnęła, po czym machnęła ręką, abym weszła do środka i pomgła mi z walizkami.

-Ty pewnie jesteś Rose kochanie?- powiedziała kobieta.

-Tak, Rose Black prosze pani.- odpowiedziałam.

-Ja jestem Anne Stewart, jestem tutaj gosposią, również opiekuje się tym budynkiem. Chodź, zaprowadze Cie do twojego pokoju, będziesz go dziekić ze swoją nową współlokatorką, Sereną. To klucze dla Ciebie, srebrny od akademika złoty do twojego pokoju. Mam nadzieję, że Serena powie Ci co i jak. Dozobaczenia skarbie.- odpowiedziała radosnym głosem po czym wyszła z pokoju, w którym po chwili pojawiła się...serena? Tak. Najprawdopodobniej wyszła z toalety. Blondynka uniosła swoje kąciki ust ku samej górze i podeszła do mnie.

-Cześć, nazywam się Serena Watson, to twoje łóżko, biurko i szafa.

Wzkazała na rmeble, które należą już do mnie.

-Rose Black, dzięki.- odpowiedziałam dziewczynie i zaczęłam powoli się rozpakowywać. Było tego dosyć sporo..

-Ugh,czekaj pomogę Ci z tymi ciuchami. Masz ich strasznie dużo! -zaśmiała się Serena, na co ja odpowiedziałam tym samym. Serena pomogła mi układać wszystke moje rzeczy i na wolne półki i ubrania do szafy. Na szczęście szafa nie była taka mała, więc wszystko się zmieściło. Serena była bardzo miła, miała także ogromne poczucie chumoru, szczeże mówiąc miała prawie same zalety! Zaprzyjaźniłyśmy się nawet. Po kilku godzinach rozpakowywania moich rzeczy usiadłyśmy na moim łóżku, pijąc herbatę, którą zrobiła Serena na dole, a przy okazji pokazała mi małą kuchnie w akademiku i powiedzia co lub gdzie się znajduje. 

TerribleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz