Rozdział 3

255 17 0
                                    

Dzisiaj jest sobota. Nie wiem co robić? Może namówię Serenę, żebyśmy poszły do centrum? Tak, to chyba dobry pomysł.

-Ser, idziemy dzisiaj do centrum? Na jakieś małe zakupy?-zapytałam, na co blondynka tylko się uśmiechnęła i przytaknęła głową na znak "tak". Do ręki złapałam jakieś dżinsy, szarą bluzę z napisem "Cool kids don't dance" a następnie ruszyłam w stronę łazienki by móc się przebrać. Na koniec założyłam czarne vansy i pomalowałam się. Serena była już gotowa. Wyszłyśmy z akademika i złapałyśmy jakąś taksówkę, po kilku minutach jazdy byłyśmy już na miejscu. Wręczyłyśmy taksówkarzowi pieniądze i wyszłyśmy z pojazdu. Weszłyśmy do wielkiego centrum handlowego w Londynie. Szybko pobiegłam za Sereną, ponieważ zauważyła jakieś buty i powiedziała, że ona "musi je mieć!". Gdy Serena płaciła za swoje buty ja postanowiłam rozejrzeć się za jakąś nową bielizną. Blondynka szybko dołączyła do mnie i razem wygłupiałyśmy się i śmiałyśmy się, jak idiotki na cały sklep. Po zrobionych zakupach postanowiłyśmy pójść do mcdonalda.

-Co zamawiamy?-zapytała Serena.

-Um..Ja chyba zamówię sobie hamburgera i małą colę.

-W takim razie ja to samo.

Zapłaciłyśmy kasjerce i zajęłyśmy dwa, wolne miejsca. Chwilę później dostałyśmy już nasze zamówienia, a gdy już zjadłyśmy zaczęłyśmy rozmawiać o różnych głupotach, jak to zazwyczaj robimy.

-To co, idziemy na jakieś lody do parku?

-Pewnie, uwielbiam lody!-odpowiedziałam, na co Ser się głośno zaśmiała. Wyszłyśmy z maca i ruszyłyśmy w kierunku wyjścia z centrum. Dzisiaj wyjątkowo nie pada deszcz. Dzień spędzony z Sereną to najlepszy dzień. Ona potrafi mnie zawsze rozśmieszyć, jest najlepsza, kocham ją. Oczywiście jako przyjaciółkę. Szłyśmy powoli w kierunku budki z lodami, gdy byłyśmy już na miejscu zamówiłyśmy sobie lody. Ja czekoladowe, moje ulubione, a Serena śmietankowe.

-Dlaczego tak szybko uciekłaś z imprezy wczoraj?- nagle zapytała Serena.

-Pisałam Ci, że źle się poczułam.

-Hehehehe, i tak Ci nie wieżę. Bo dobrze się bawiłaś i nagle zniknęłaś.-mówiła, ugh miała racje, ona nie jest taka naiwna, muszę jej powiedzieć prawdę, w końcu to moja przyjaciółka.

-No dobra, powiem Ci prawdę. Kilka dni temu w nocy wyszłam się przewietrzyć, nie mogłam zasnąć. Zgubiłam się i podszedł do mnie jakiś chłopak, który odprowadził mnie do domu. Gdy byliśmy już koło akademika pocałował mnie i nie wiem skąd miał mój numer i znał moje nazwisko, był jakiś dziwny. Napisał mi sms, że nazywa się "Harry Styles". Domyśliłam się, kim on jest. To jest on, on rządzi tym gangiem co mi mówiłaś. A gdy byłyśmy na imprezie, zauważyłam go gapiącego się na mnie, trochę się wystraszyłam, więc pobiegłam do akademika, ale on za mną poszedł, przez niego mam te siniaki na nadgarstkach.-powiedziałam i podwinęłam rękawy bluzy.

-Kurwa mać, to jakiś psychol jest! Lepiej trzymaj się od tego skurwysyna z daleka Rose, bo nie chcę by Ci się stała krzywda.

-Wiem, będę ostrożna, dziękuję.

Zjadłyśmy lody i poszłyśmy do akademika.

Po drodze zaczęłam się zastanawiać kim tak na prawdę jest Harry? Dlaczego akurat wtedy pocałował mnie? Przecież na pewno miał wiele innych lasek. I nadal nie wiem skąd on miał mój numer i znał moje nazwisko..

*poniedziałek*

W szkole było dzisiaj mega nudno, jest wieczór a ja się uczę. Na dzisiaj postanowiłam przestać, nie było jeszcze tak późno, więc postanowiłam się gdzieś przejść. Teraz na pewno się już nie zgubię, Serena oprowadziła mnie trochę przez weekend po Londynie. Ubrałam sobie tylko jeszcze czarną bluzę, złapałam telefon do ręki i wyszłam. Dzisiaj było bardzo zimno, wiatr rozwiewał moje włosy na wszystkie strony, dzięki Bogu nie padał deszcz, bo byłam bym teraz cała mokra. Niedaleko parku, usłyszałam dźwięk pistoletu, a następnie jakaś osoba krzyknęła "start". Nie miałam pojęcia co się dzieje, podeszłam na tą ulicę. Zauważyłam tam czego się nie spodziewałam, to chyba był jakiś wyścig samochodowy. Ale na pewno nie był on legalny, pełno tu było półnagich kobiet, ubrane jedynie w jakąś bieliznę, albo bardzo krótkie spódniczki i staniki. Bardzo tu śmierdziało alkoholem i papierosami. Niektórzy nawet tańczyli, albo w jakiś zaułkach uprawiali seks. Chciałam tylko zobaczyć kto się ściga, od dziecka jestem taka ciekawa wszystkiego. Po chwili an mecie był już jeden, jakiś czarny samochód a z niego wyszedł...wyszedł.. Harry! Co on tu robi? Wygrał wyścig. Po kilku sekundach podjechało drugie auto, wyszedł z niego jakiś blondyn. Był bardzo zły na Harrego, że Hazz wygrał wyścig a nie on.

-Następnym razem nie ujdzie Ci to na sucho Styles! Zemszczę się!-wykrzyczał przegrany.

Postanowiłam już stąd iść, kręci się tu pełno dziwnych typów. Mogliby mnie zabić, albo co gorsza zgwałcić. Wyszłam prawie niezauważalnie z tego okropnego miejsca, ale na moje nieszczęście ktoś złapał mnie za rękę, o nie.

-Gdzie się tak szybko wybierasz kochanie?-zapytał jakiś obleśny facet. Miał ciemne włosy, śmierdziało od niego dymem i alkoholem. FUJ. Był przede wszystkim obleśny!

-Proszę, puść mnie.-zaczęłam płakać, gdy ściskał moją rękę i próbował dobrać się do mojego rozporka.

Próbowałam się wyrywać, ale to nic nie dawało, był o wiele silniejszy ode mnie.

-Proszę!-łkałam. Zamknęłam oczy, już prawie ściągnął mi spodnie, gdy nagle ktoś odciągnął go ode mnie. Co się dzieje? Otworzyłam oczy i zapięłam swój rozporem.

-Odpierdol się od niej Connor, ona jest moja. -wysyczał Ha..Harry?

-Pierwszy ją znalazłem!-tłumaczył się Connor, czy jak mu tam.

-Powiedziałem wypierdalaj, bo inaczej porozmawiamy.

Przetarłam łzy i chciałam stąd jak najszybciej uciec, dlatego odeszłam od Harrego i tego całego Connora. Ale niestety Harry złapał mnie za ramię.

-Co ty tutaj do chuja robisz?

-Ja..ja. przechodziłam obok i zauważyłam jakiś wyścig.-mówiłam-dziękuję, że mnie uratowałeś. Możesz mnie już wypuścić?

-Tomlinson, odwieź ją do domu!-krzyknął i nagle przybiegł do nas jakiś brunet, z pięknymi, niebieskimi oczami. Ten cały Tomlinson jest bardzo przystojny, ale chwila. On też należał do tego gangu. Zapomniałam, jak on miał a imię.. Lewis, Luke, Louis? Brunet machnął ręką, abym poszła za nim. Zrobiłam to, chociaż bałam się, mógł zrobić mi to samo co ten obleśny Connor. Na samą myśl, chce mi się wymiotować. On mógł mnie zgwałcić, dobrze, że Harry tu był, bez niego nie poradziłabym sobie. Tomlinson pokierował mnie do jego czarnego range rovera, usiadłam na miejscu pasażera po czym zapięłam pasy.

-Wiesz w ogóle gdzie mieszkam?-zapytałam.

-Wiem, a tak w ogóle jestem Louis, Louis Tomlinson.-Lekko się uśmiechnął, był bardzo miły w porównaniu do Stylesa, on był jego przeciwieństwem.

-Ja jestem Rose Black, ale to już pewnie wiesz, skoro wiesz gdzie mieszkam.-zaśmiał się niebieskooki. Po kilku minutach jazdy byliśmy już na miejscu.

-Dziękuję.-lekko się uśmiechnęłam i wyszłam z pojazdu.

-Do zobaczenia, Rose.

-Pa, Louis.

Louis odjechał z piskiem opon, trochę go polubiłam. Weszłam do środka i sprawdziłam na zegarek, była 21;33. Postanowiłam wziąć kąpiel, gdy już wyszłam z łazienki, włączyłam laptopa i sprawdziłam sobie tumblra, oraz twittera. Serena jadła kanapkę i zakuwała na sprawdzian. Sprawdziłam jeszcze raz telefon i zobaczyłam jedną wiadomość, była od nieznanego numeru.

Nieznany: Ładnie dziś wyglądałaś skarbie, mam na ciebie ochotę ;)

Trochę się wystraszyłam, ale pomyślałam sobie, że to tylko jakieś żarty, to na pewno jakieś dzieciaki nie mają co robić.

~Anonim~

Po tym jak dzisiaj Connor próbował dobrać się do tej laluni postanowiłem się dowiedzieć kim ona jest, muszę się zemścić na Stylesie. Dlaczego on uratował ją od Connora? Zazwyczaj jak on miał jakieś laski to Styles nie zwracał mu na to uwagi, sam tak często robił z laskami. To wszystko jest jakieś dziwne. Napisałem  sms do tej całej Rose i odjechałem z pod jej domu. Zemsta będzie słodka, a w dodatku nawet trochę mi się ta dziewczyna spodobała. Styles pożałuje tego co dzisiaj zrobił, nikt nie może ze mną wygrać!

TerribleOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz