Wszystko od nowa

1K 131 24
                                    

Arianna poruszyła się nerwowo, jakby coś złego jej się śniło. Z trudem otworzyła oczy. Światło wpadające do szpitalnego pokoju było dla niej zbyt jasne. Usłyszała pikanie monitora, znajdującego się obok łóżka. Dopiero teraz zauważyła, że oddycha przez maskę z tlenem.

- Budzi się - usłyszała kobiecy głos.

Niska blondynka pochylała się nad nią, czule głaszcząc jej głowę. Dziewczyna sięgnęła do maski, ale powstrzymały ją kabelki przypięte do dłoni. Ciężkie powieki znowu opadły. Wzięła kolejne głębokie wdechy. W końcu udało jej się dosięgnąć do maski i lekko ją zsunąć.

- Mama... - szepnęła.

Elegancka kobieta poprawiła dopływ tlenu.

- Nie zdejmuj tego - upomniała ją.

W pokoju pojawił się wysoki mężczyzna, ubrany w czarną marynarkę. Miał zaczerwienione oczy, jakby przed chwilą płakał. Podszedł ostrożnie i spojrzał na córkę. Była blada, ale to nie odejmowało jej urody.

- Dobrze, że jesteś cała - mówiła zmartwiona kobieta, ściskając jej ręce.

Blondynka świdrowała rodziców niebieskimi oczami.

- Masz dobre wyniki badań, powinni wypuścić cię za niedługo - oznajmił spokojnym tonem ojciec. - Zabieramy cię z powrotem do domu.

Dziewczyna zaprzeczyła głową.

- Wyremontowaliśmy twój pokój - uśmiechnęła się gorzko kobieta. - Ściany są teraz zielone tak jak chciałaś - przypomniała.

- Pomożesz nam w kancelarii - dodał mężczyzna. - Dostaniesz za to uczciwe wynagrodzenie.

- Może nawet zastanowimy się na kupnem psa - przekonywała mama. - Zawsze chciałaś mieć psa takiego małego szczeniaczka, prawda?

- Zostaję z ciocią - powiedziała zachrypniętym głosem, zrywając maskę.

Mężczyzna odwrócił się bokiem, jakby chciał coś ukryć.

- Wrócimy jeszcze do tego tematu, odpoczywaj - ucięła kobieta.

- Była ze mną - powiedziała niespodziewanie. - Gdzie ona jest? - zerknęła na rodziców, którzy wymienili spojrzenia.

- Porozmawiamy potem - oświadczyła mama.

- Boże, on ją uderzył - przypominała sobie ze łzami w oczach. - Gdzie ona jest? - dopytywała. - Chcę ją zobaczyć. Nic jej nie jest? - patrzyła błagalnie za rodziców. Mężczyzna wyszedł.

- Tak mi przykro, Arianno - powiedziała mama, tuląc ją do siebie.

- Nie... - rozpłakała się. - Nie! Kłamiesz! Gdzie ona jest? Ciociu! - krzyczała.

Parametry na monitorze skoczyły do góry. Dziewczyna nadal krzyczała, nie zważając na duszenie się.

- Wezwij lekarza! - zawołała męża.

Założyła z powrotem maskę, którą zrzuciła córka. Blondynka wciągnęła łapczywie powietrze. Nie potrafiła powstrzymać płaczu. Doktor Susan Belmont zjawiła się po dwóch minutach. Kazała podać pacjentce hydroksyzynę i wyprosiła rodziców na korytarz. Wytłumaczyła, że dziewczyna jest w szoku i potrzebuje odpoczynku. Państwo Thorndale z niechęcią wysłuchali prośby kobiety. Późnym popołudniem na oddziale pojawiło się dwóch policjantów, którzy prowadzili sprawę niefortunnego pożaru. Wyniki krwi Arianny wykluczyły wstępną tezę, że dziewczyna po zażyciu narkotyków zabiła ciotkę i podpaliła dom. Doktor Belmont nie udzieliła zgody na przesłuchanie pacjentki. Funkcjonariusze z niezadowoleniem opuścili szpital. Wieczorem na oddział przyszedł Logan, którego lekarka postanowiła wpuścić. Chłopak kupił pudełko czekoladek i różowego balonika z napisem "szybkiego powrotu do zdrowia". Dziewczyna ucieszyła się na widok przyjaciela. Rozmowa z nim przyniosła jej ulgę. Opowiedziała mu wszystko to, co pamiętała z wydarzenia. Próbowali wspólnymi siłami ustalić sprawcę. Logan podniósł ją na duchu i pożegnał się. Później znów przyszli rodzice. Zaproponowali, że kupią córce mieszkanie w Chicago. Arianna nie zastanawiała się długo od razu przyjęła ich ofertę.

Po trzech dniach blondynka wyszła ze szpitala. Przeniosła się do nowego mieszkania w dzielnicy Kenwood. Nie miała wielu swoich rzeczy, ponieważ większość spłonęła. Musiała zacząć wszystko od nowa. Mieszkanie był dość małe i o niskim standardzie. Położyła się na łóżku i zatopiła w myślach. Tęskniła za ciocią Lucy. Przypomniała sobie wszystkie dobre chwile z nią spędzone. Szlochała cicho, jakby próbowała ukryć swój smutek. Logan odwiedził ją kilka razy, próbując wesprzeć. Przyniósł jej radyjko, które miało zastąpić brak telewizora. W odwiedziny przyszedł również Flynn ze swoją żoną Susan. Lekarka upewniła się, że stan Arianny się nie pogorszył. Mężczyzna zaproponował blondynce pracę na cały etat. Dziewczyna bardzo ceniła ich pomoc. W trójkę udali się na cmentarz. Blondynka nie uczestniczyła w ceremonii pogrzebowej, ponieważ w tym czasie znajdowała się w szpitalu. Po cioci Lucy pozostał tylko stary Ford, który nie ucierpiał w zdarzeniu. Arianna pożegnała się z państwem Belmont i wróciła do mieszkania. Została sama. Nastawiła radyjko i słuchała wiadomości, żeby zapełnić ciszę w mieszkaniu. Czuła samotność. Włączyła czajnik i zrobiła sobie ciepłą herbatę. Ding dong. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Blondynka drgnęła owładnięta strachem. Podeszła powoli i pociągnęła za klamkę.

- Cześć, maleńka

---------------------------------------------------

Witajcie Kochani!

Myślicie, że Ariannie uda się na nowo ułożyć życie? Czyżby James miał inne plany względem niej?

W następnym rozdziale: niebo, licytacja, pokój gościnny

Data: 02.11.2018

Nie zapomnijcie o gwiazdce i komentarzu!

Mam nadzieję, że już przeczytaliście "Na wieczność", jeśli nie to koniecznie nadróbcie straty!   

Źródło fotografii: http://quotezg.blogspot.com/2014/07/new-beginnings-quotes-tumblr.html



Wietrzne Miasto (Z cyklu Black Lady)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz