Rozdział 7. "Na ramię broń i marsz do bram jej serca"

43 2 0
                                    

Kai popatrzył zdziwiony na przyjaciela "No nie wiem, normalnie reagujesz szybciej, ale jak mówisz, że OK to OK." Zaraz potem jeden z mieszkańców wioski zaprowadził ich w miejsce gdzie mogli swobodnie trenować by wzmocnić i rozwinąć kontrolę nad żywiołami. Po jakimś czasie zrobili przerwę "No to co myślisz o tym wszystkim?" Zapytał czerwony ninja, Cole napił się trochę wody zastanawiając się nad tym wszystkim co się stało "Tak ogólnie to ci powiem, że to co teraz przeżywamy to jedna z najbardziej szalonych przygód jakie mieliśmy, ale...w dobrym sensie." Brunet uśmiechnął się "Racja, dobrze jest znowu być w domu. Jeszcze nie mogę uwierzyć, że byliśmy w innym wymiarze...ale to trochę dziwne, że nic nie wiedzieliśmy o tej wiosce." Mistrz ziemi musiał przyznać mu rację "No i to jak, nigdy o niej nie słyszałem a tu nagle puff...jest, mało tego...pomoże Lloydowi i Skylor odzyskać moce." Mistrz ognia przeciągnął się "Co nie? Im dalej w las tym bardziej dowiadujemy się, że mistrz Wu nie mówił nam wszystkiego. Jak na mnie to trochę dziwne, ale szczerze mówiąc podoba mi się tutaj. Nie przeszkadza mi, że zostaniemy tu tak długo. Inni mają na pewno wszystko pod kontrolą a nam wszystkim przyda się przerwa." Cole zaśmiał się "Prawie jak wakacje." Kai pokiwał głową a na jego ustach pojawił się uśmieszek "Co nie? Nasz prywatny kurort, koniecznie musimy reszcie powiedzieć o tym miejscu tym bardziej, że jak już na serio wygramy to urlop przyda się i innym. Ale ale widziałem, że coś cię szczególnie zainteresowało." Czarnowłosy chłopak popatrzył się zdziwiony na swojego 'brata', ale już czuł jak policzki zaczynają robić się czerwone "Że co, mnie?" Widząc to czerwony ninja uśmiechnął się szerzej "A ciebie, ciebie. Czyżby różowo - włosa łuczniczka wpadła komuś w oko? Z tego co widać to ona też lubi ciemne kolory." Szczerze mówiąc to był najwyższy czas żeby mistrz ziemi po odchorowaniu Nyi zainteresował się kimś innym. Cole zarumienił się jeszcze bardziej "W ogóle nie wiem o czym mówisz." Kai popatrzył na niego rozbawiony "Nie, że coś, ale wiesz...rumienisz się coraz bardziej. To raczej pokazuje, że mam rację." Mistrz ziemi szybko odwrócił się od niego idąc dalej w zaparte "Nie." Według niego to nie był najlepszy czas na zajmowanie się tym, co czuł. Może kiedy to wszystko się w końcu skończy, ale na pewno nie dzisiaj.  Jednak to sprawiło, że jego przyjaciel się roześmiał "Wiesz, że zachowujesz się jak 'młody' pół roku temu?" Potem odrobinę spoważniał "A teraz na serio, to nie powód do wstydu, po prostu zaakceptuj to, że cię trafiło." Czarnowłosy chłopak westchnął i powoli się do niego odwrócił "No dobra...może mi się nawet trochę podoba...ale nikomu nie mów!" Brunet odwzajemnił uśmiech i poklepał go po plecach "Spokojnie, umiem dotrzymać tajemnicy. Pamiętaj co nam powiedziała Nya gdy doradzaliśmy Lloydowi: 'bądź sobą' a tak to na ramię broń i marsz." Mistrz ziemi uśmiechnął się niepewnie "Ech spróbuję. To dziwne uczucie, wiesz? Czuć coś takiego do kogoś a nie do jedzenia...ja jej nawet tak dobrze nie znam." Kai pokręcił tylko głową "Mnie to mówisz? Zakochałem się na zabój w Skylor chociaż jej wtedy dobrze nie znałem, dasz radę." Cole powoli pokiwał głową "Chyba masz rację, dam radę." Brunet oparł się o ścianę budynku przy którym trenowali "No pewnie, że tak. Skoro Jay dał radę to ty nie dasz?" W tym momencie zobaczył Seliel, która właśnie skończyła swoją wartę i szła w stronę głównego budynku żeby zdać raport. Z małym uśmieszkiem popchnął kumpla w jej stronę "Idź i udowodnij jej, że jesteś odpowiednim kandydatem." Czarnowłosy chłopak spanikował, najwyraźniej nie był najlepszy w sprawach męsko - damskich "No, ale co ja mam powiedzieć?!" Czerwony ninja wzruszył ramionami "Każdy temat jest dobry...chyba....to znaczy na pewno." Mistrz ziemi po prostu na niego patrzył "Czyli?" Brunet zamyślił się przez chwilę "Treningi, wioska....bo ja wiem?" Cole wziął głęboki oddech "No dobra."..zaczął iść w kierunku dziewczyny "Cześć." Seliel odwróciła się do niego i odgarniając włosy za ucho posłała mu uśmiech "Cześć, przerwa w treningu?" Chłopak pokiwał głową "Tak a wy macie zmianę warty...to dobrze, że macie ochronę. Fajnie wiedzieć, że staracie się żeby wioska była bezpieczna." Różowo - włosa przytaknęła i uśmiechnęła się lekko "Prawda, ale i tak wasza reakcja była bezcenna. Nie jesteście zbytnio przyzwyczajeni do silnych dziewczyn, co nie?" "Ha, to znaczy mamy dwie dziewczyny w drużynie i są spoko...to znaczy ty też jesteś spoko i...e....wszystkie jesteście spoko." Mistrz ziemi zaśmiał się nerwowo chociaż miał ochotę sobie za to przyłożyć a jedyną myślą było 'Gratulacje Cole, właśnie zrobiłeś z siebie dziwaka.'  Dziewczyna zlitowała się nad zdenerwowanym chłopakiem, bądźmy szczere: która z nas by tego nie zrobiła? "Spokojnie, dobrze wiedzieć, że jestem spoko. Kto wie, może was kiedyś odwiedzę i poznam te inne spoko dziewczyny?" Zaproponowała śmiejąc się cicho, jeśli miała być szczera to uważała to nawet za słodkie "Rozumiem, ciężki rok, ale teraz zrelaksuj się. Po to tu jesteście, żeby odpocząć." Czarnowłosy chłopak przytaknął "Masz rację, ta wioska jest bardzo ładna....tak przy okazji." Różowo-włosa łuczniczka spojrzała w niebo "Zaczekaj aż się ściemni, wtedy dopiero odkrywa swoje piękno. Pewnie nie umywa się do tego, co widziałeś, ale dla mnie jest  całym światem." Cole patrzył na dziewczynę przez cały czas, po porostu nie mógł oderwać od niej oczu "Zgaduję, że mieszkasz tu całe życie?" Seliel lekko kiwnęła głową znów patrząc na niego "Dokładnie, to moje przeznaczenie. Ojciec jest szefem wioski więc tak jakby to moja przyszłość..pomagać innym znów odnaleźć ich moc lub ją kontrolować, że nie wspomnę o ochronie wioski." Chłopak był pod coraz większym wrażeniem, musiał się uśmiechnąć "To nawet niesamowite." Łuczniczka potrząsnęła głową "I tak i nie, mistrzowie żywiołów mają wybór co zrobić ze swoją mocą. Mogą nauczyć się ją kontrolować lub najzwyczajniej ignorować. Jednak gdy masz odgórnie narzuconą rolę to nie masz zbytniego wyboru...robisz co musisz." "Ale mi chodzi o twoją pomoc przy odzyskaniu mocy. Widzę jak bardzo Lloyd i Skylor cierpieli gdy stracili swoją. Jesteś jak doktor, który pomaga im wyzdrowieć. Moim zdaniem to jest prawdziwy dar." Powiedział Cole. W odpowiedzi Seliel uśmiechnęła się do niego. Nie wiedziała dokładnie dlaczego, ale cieszyło ją to, że on to tak odbiera "Wiesz, że jesteś pierwszym, który to tak widzi? Ty też wiele robisz...w końcu to dzięki wam jesteśmy bezpieczni." "Serio? A ja myślałem, że codziennie ci to ktoś mówi." Stwierdził Cole z uśmiechem "No, to też prawda. Robimy co się da." Sam nie wiedział kiedy przestał się denerwować. Po prostu przy niej czuł się dobrze. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech "Nie, szczerze mówiąc to wszyscy myślą, że jestem bezbronna i potrzebuję ochrony. Z lekka to denerwujące, ale tak to już jest gdy jest się najmłodszą ze strażników." Mistrz ziemi pokiwał ze zrozumieniem głową "Przypomina mi to Nyę kiedy po raz pierwszy dołączyła do drużyny. Rzadko kiedy pozwalaliśmy jej walczyć." Seliel popatrzyła na niego pytająco "Niech zgadnę, instynkt obrońcy?" Czarnowłosy chłopak roześmiał się cicho "Coś takiego." Dziewczyna lekko uniosła jedną brew z uśmiechem "Niech zgadnę...nadopiekuńczy starsi bracia czy coś więcej?" To nie był dobry pomysł by zdradzić, że mistrzyni wody o mało nie była powodem zniszczenia wieloletniej przyjaźni, która go łączyła i nadal łączy z Jayem. To zdecydowanie nie było czymś, co  chciał zdradzić dziewczynie, w której zaczął się na poważnie zakochiwać. Przynajmniej tak mu się wydawało więc wybrał bezpieczny wariant "Nadopiekuńczy starsi bracia."  Łuczniczka uśmiechnęła się na to, nie wiedzieć czemu poczuła lekką ulgę "To nie jest takie złe, troszczycie się nawzajem o siebie..." Nagle zamarła widząc biegnących w ich stronę Kaia i Skylor. Zdawali się coś krzyczeć a gdy byli bliżej zobaczyła czystą panikę w oczach mistrza ognia. To nie mogło być nic dobrego. Cokolwiek się stało musieli działać szybko.


---------------------------------------------------------------


No dobra, po kilku ostatnich długich rozdziałach zdecydowałyśmy się dać wam odpocząć i napisać coś nieco krótszego. Mamy nadzieję, że wam się podoba.

Komentujcie

Do zobaczenia niedługo ;)

Che seraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz