Na wstępnie chce Wam podziękować za 2216 wyświetleń. Jak dla mnie to jest duża liczba. Jesteście wielcy.
____________________________________Wiecie jakie to uczucie, kiedy chcesz coś zrobić, dokonać i prawie ci się to udaje, ale nagle coś postanawia ci stanąć na drodze?
Bo ja tak.
Chciałam pomóc, by ktoś wyleczył się z tej choroby, ale nie, coś musi ci stanąć na drodze. Jak zwykle.
Czytając książkę, dowiedziałam się, na jaką chorobę zapadł mój pacjent i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że ostatni składnik można kupić w miejscu niebezpiecznym. Wiem, powinnam się cieszyć, że wszystkie składniki są dostępne, ale problem leży w tym, że Tojad, którego potrzebuję, mogę go dostać tylko w aptece na Nokturnie.
Cudownie nieprawdaż?
Więc nie dość, że musiałam udać się na Nokturn, to jeszcze wpadłam na Riddle'a. Jak o tym myślę, to czuję, że robię się cała czerwona na twarzy.
- Boże jaki wstyd - jęknęłam, przykładając poduszkę do swojej twarzy, by po chwili odrzucić ją na bok.
Odwróciłam głowę w lewą stronę, gdzie leżał na nocnej półce budzik i widząc, że zbliża się godzina dziewiąta, kolejny raz tego dnia jęknęłam. Jak dobrze, że wzięłam cały weekend wolny. Przynajmniej mogę iść w spokoju na ten Nokturn.
Wstając z łóżka, zaczęłam się rozciągać na boki. Nasuwając na gołe stopy swoje ulubione kapcie w tygryski, ruszyłam w stronę łazienki, by się w miarę ogarnąć przed wyjściem, a w międzyczasie zrobiłam sobie niechlujnego koka.
Kiedy weszłam do łazienki, od razu skierowałam się do wielkiego lustra, który był powieszony na ścianie i przemyłam twarz zimną wodą, aby się bardziej rozbudzić. Spojrzałam na siebie w lustrze, nie mogąc uwierzyć, jak te pięć lat minęło szybko.
Praca. Rodzice. Przyjaciele. Miłość.
Te słowa odbijają się w mojej głowie.
Przyjaciele. Jak tylko o nich pomyślę, to chce mi się płakać. Minęło już pięć lat bez mojego najlepszego przyjaciela- Damiena.
Umarł przez potwora. Potwora, który został wypuszczony przez tego przeklętego dziedzica Slytherina. Gdybym go znała, to najchętniej bym na niego splunęła. Wiem, że to nie przystoi czarodziejce czystej krwi, ale jak o tym pomyślę, to mam ochotę wywrócić wszystko do góry nogami i rzucić w niego Avadą.
Co z tego, że mam, a raczej miałam najlepszą przyjaciółkę Elvirę? Po śmierci Damiena pogrążyła się w wielkiej rozpaczy. W sumie czego się dziwić skoro to był jej chłopak?
Po trzech latach popełniła samobójstwo. Nie potrafiła się z tym pogodzić. Mam do niej za to żal, bo zostawiła mnie samą, ale to może i lepiej? Kiedy się z nią widziałam, była wrakiem samej siebie. Nie jadła, nie piła, ani nie spała. Całymi dniami tylko płakała w poduszkę. Jej rodzice nie mogli pomóc tak samo, jak i ja...Próbowałam wszystkiego, ale nic to nie dało.
Na początku winiłam siebie, za to, że nie potrafiłam jej pomóc, ale pogodziłam się z tym. Czasu nie cofnę.
Po opuszczeniu Hogwartu zostałam zaręczona z o trzy lata starszym od siebie, mężczyzną. Mimo że jesteśmy już ze sobą pięć lat, nadal nie dzielimy mieszkania. Uzgodniłam z nim, pomimo jego sprzeciwów, że dopiero po ślubie, który będzie za niecały rok, zamieszkamy razem.
Mimo że jest dwudziesty wiek to i tak bardzo szanowane rodziny typu: Malfoy, Black zaręczają swoje dzieci z innymi szanowanymi rodzinami. Między innymi moi "rodzice" zaręczyli mnie z moim obecnym narzeczonym Felix'em Andersonem.
Wybudzając się z transu, pokręciłam głową i dokończyłam szykowanie się. Wychodząc z łazienki świeżo umyta, owinięta tylko w średniej wielkości, puchaty, fioletowy ręcznik, poszłam po naszykowane dzień wcześniej ciuchy, które jak zwykle leżały na krześle złożone w kosteczkę.
Będąc już w pełni przygotowana, pomaszerowałam w stronę niewielkiej kuchni i wstawiłam wodą na kawę. Wiem, że mogę sprawić, żeby woda za machnięciem różdżki była zagotowana, to jednak wolę poczekać i w międzyczasie zrobić coś jeszcze do jedzenia.
Postawiłam dzisiaj na zwykłą sałatkę owocową z orzechami laskowymi. Wyciągnęłam z górnej szafki, która była nad zlewem, miskę, a z lodówki wyjęłam potrzebne składniki typu: truskawki, maliny, banany, pomarańcze, jogurt naturalny oraz orzechy.
Owoce najpierw umyłam, by później je pokroić. W przypadku pomarańczy i bananów musiałam najpierw ściągnąć skórkę. Pokrojone na plasterki owoce wrzuciłam do miski i polałam je jogurtem naturalnym, a dookoła dałam orzechy. Słysząc charakterystyczny dźwięk, jaki wydaje czajnik, wyłączyłam kuchenkę i wlałam wodę do swojego ulubionego kubka. Do kawy dodałam mleka, aby kawa miała lepszy smak. Z gotowym jedzeniem poszłam do pokoju. Posiłek oraz picie położyłam na stoliku i sięgnęłam po gazetę, która leżała na jednym z regałów
Jak zwykle nie było nic ciekawego, więc odłożyłam ją z powrotem na swoje miejsce. Ciągle tylko piszą o tym, że Ministerstwo chce wygnać czarodziejów, którzy mają brudną krew, no, chyba że czarodziej o takowej krwi ożeni się z osobą, która posiada czystą krew, ale wtedy musi iść do Ministerstwa i zapytać o pozwolenie.- Do diabła z taką władzą - mruknęłam, sącząc kawę.
Ta władza zaczyna mnie irytować. Za wszystko obwiniają "czarodziei brudnej krwi" czy "szlamy" jak to mają w zwyczaju ich nazywać. Ludzie o tejże krwi także są czarodziejami!
Na dodatek z tego, co wyczytałam, mają wybrać nowego Ministra Magii, ponieważ obecnie rządzący odchodzi już na emeryturę. Zapewne zastąpi go tak samo głupi gość, jak on, a może nawet i jeszcze głupszy. Na samą myśl o tym wzdrygnęłam się.
Oby nie - pomyślałam.
CZYTASZ
Annabelle Morgan| T.M.R.
FanficOPOWIADANIE JEST WOLNO PISANE! Nikt nie podejrzewał, że dwójka uczniów, która ukończyła edukację w Hogwarcie, spotka się ponownie na jednej z najbardziej ciemnych i szemranych uliczek. Ja też nie podejrzewałam, że to spotkanie wywróci moje życie do...