THIBAUT BYŁO ZIMNO W STOPY.
Otworzył brązowe oczy i spojrzał w dół, gdzie, gdzieś między kocem a kołdrą, wystawały jego palce od stóp, będąc narażone na chłód wpuszczony przez otwarte okno. Zmarszczył brwi i gwałtownym pociągnięciem poprawił materiał. Która godzina?, przemknęło mu przez głowę.
W Madrycie dopiero co rozpoczynał się wrzesień, ale Thibaut mógł przysiąść, że nie tego spodziewał się po pogodzie w Hiszpanii. Myślał bardziej o czymś w stylu minimum piętnastu stopni i delikatnego, chłodnego wiatru. Niestety, przeliczył się. A najgorsze w tym wszystkim było to, że jego specjalna długa kołdra, którą zamówił jeszcze w sierpniu, nie przyszła. Przekleństwo dwumetrowców, pomyślał i wywinął się z plątaniny koców i małych poduszek. Jedno musiał przyznać — jego nowy dom w Madrycie był o wiele większy i o wiele ładniejszy niż ten w Londynie. Nawet na łóżku, pomimo wystających nóg, lepiej się spało.
Thibaut chyba po prostu kochał Madryt.
I chciał, żeby inni też go pokochali.
Włożył na nogi kapcie i otulił się szlafrokiem, który zawiesił na ramie od łóżka. Malutkimi kroczkami, jeśli w ogóle ktoś taki jak Thibaut Courtois może stawiać małe kroczki, sunął w stronę drzwi wyjściowych, a następnie w dół, do kuchni. Dzisiaj miał mieć kolejną prywatną lekcję hiszpańskiego. Thibaut nie lubił tego języka, ale musiał go znać by wszyscy dookoła go zaakceptowali, a przynajmniej tak mu się wydawało. Chciał jak najlepiej prezentować się dla kibiców Realu Madryt.
Kuchnia była, jak cały dom, ogromna i przestronna, wyposażona w najnowsze sprzęty, których i tak pewnie nigdy nawet piłkarz nie tknie. Ale kto bogatemu zabroni?, twierdził Thibaut.
Spojrzał na wyświetlacz swojego telefonu i odblokował go, widząc powiadomienie.
Tammy
Nie podoba mi się to.
Thibaut zmarszczył brwi i szybko wpisał odpowiedź. Czuł się lekko urażony.
Thibi
Tobie nigdy się nic nie podoba.
Nie odpisywała przez pewien czas, więc chłopak uznał, że znów nie przykłada się do rozmowy. Thibaut nie lubił być przez nią olewany.
Thibi
Poza tym, rozmawiamy na poważny temat, mogłabyś chociaż raz wyświetlić i odpisać od razu, kiedy do ciebie piszę.
Odpowiedź przyszła zdumiewająco szybko, co jeszcze bardziej go zdenerwowało.
Tammy
O poważnych tematach nie rozmawia się przez Internet.
Thibi
Gdybyś tu była, nie musielibyśmy pisać.
Thibaut odłożył telefon i na szybko zjadł resztki z wczorajszej kolacji zamówionej z pobliskiej restauracji. Miała pięć gwiazdek, a jedzenie z niej było pyszne. Potem ubrał się nie jak zwykle w jakąś starą koszulkę i dżinsy, a starał się dobrze wyglądać, w końcu za chwilę zaczynały się jego lekcje hiszpańskiego.
Później Tammy w końcu mu odpisała, sprawdził odpowiedź i wykrzywił usta w kąśliwym uśmiechu.
Tammy
No i będę. Za dwa dni, ale nic ci nie obiecuję.
Thibi
Nie mogę się doczekać.
I rzucił telefon na skórzaną kanapę w salonie. Dochodziła dwunasta w południe.
Ria zadzwoniła dzwonkiem w domofonie przed posesją.
Thibaut poprawił jeszcze czarne włosy przed lustrem i szybkim krokiem poszedł otworzyć.
↓
muszę poskładać swoje serce po el clasico, więc będę pisać o marco. może jego słodycz i gładkie nóżki mnie ukoją.
![](https://img.wattpad.com/cover/165845847-288-k790725.jpg)
YOU ARE READING
EASY! marco asensio
FanfictionMarco pewnego dnia wszedł do domu Thibaut Courtois i zakochał się w Tammy.