Każdy w życiu znajduje takie miejsce gdzie czuje się jak w domu. Dla niektórych jest to las, dla innych bar i towarzystwo kolegów, a dla jeszcze innych biblioteka.
Takim domem dla Avianny był Hogwart.- Avi? - Szturchneła przyjaciółkę Nes.
Do jej wyczulonych uszu dobiegał stukot kół o szyny.
Dziewczyny siedziały w pociągu, tym samym, który kilka lat temu przewoził do Hogwartu samego Harrego Pottera.- Hm? - Mrukneła Avianna przenosząc wzrok z okna na przyjaciółkę. Nesryn Cerloud, bo tak brzmiało jej pełne imię i nazwisko, była średniego wzrostu ślizgonką. Poznały się jeszcze w dzieciństwie, mieszkały kilka przecznic od siebie.
- Avi - powtórzyła ostrzej Nesryn widząc że dziewczyna znowu odpływa w kierunku swoich myśli - Od pięciu minut trzymasz ten walony telefon. Odłóż go lepiej bo go w końcu zmiażdzysz. Dobrze wiesz że komórki nie działają w Hogwarcie, ale jak wrócimy to może Ci się jeszcze przydać.
Avianna spojrzała zdezorientowana na swój IPhone po czym znowu skupiła spojrzenie na przyjaciółce
- Nesryn weź nie przesadzaj - przewróciła oczami wstając z siedzenia po to by sięgnąć do walizki.
- Ale ja nie przesadzam Avianno - Skrzyżowała ręce ślizgonka - Od kilku dni łazisz z głową w chmurach. Jeśli chcesz zaliczyć ten rok to musisz się wreszcie ogarnąć. Mówię to jako twoja dobra przyjaciółka z dzieciństwa.
- Mam ci przypomnieć jak wyglądała nasza przyjaźń w dzieciństwie? - Zaśmiała się Avi przypominając sobie przedszkole - Chciałaś mnie przejechać plastikowym tirem!
- Wymarzony początek pięknej przyjaźni, co nie? - Uśmiechnęła się sarkastycznie Nesryn
- Cuudowny - skwitowała przyjaciółka wyciągając szatę z walizki - Zwłaszcza że przez następne lata szczerze się nienawidziłyśmy. Ja dalej nie mogę zrozumieć jakim cudem się teraz przyjaźnimy.
- Czas zmienia ludzi - wzruszyła ramionami ślizgonka - No już, leć się przebrać. Za chwilę będziemy w Hogwarcie, a znając ciebie ty dalej będziesz stała jak słup soli.
- Ej nie obrażaj mojej inteligencji! - Żachneła się Avi
- Ale ja jej nie obrażam - uniosła ręce w obronnym geście - Ja tylko komentuje twoją tępote - uśmiechnęła się niewinnie Nesryn.
Gdyby wzrok Avianny mógłby zabijać to ślizgonka dawno by już leżała w trumnie. Ale na szczęście nie zabijał, a Avianna dobrze wiedziała że w taki trochę dziwaczny sposób Nes okazywała przyjacielską miłość. Dziewczyna wyszła z przedziału kręcąc głową.
- Chcesz coś z wózka, słoneczko? - Usłyszała Avi zza pleców. - Są dyniowe paszteciki, czekoladowe żaby... - Zaczęła wymieniać starsza kobieta
- Nie, dziękuję - Przerwała jej uprzejmie Avi. Uśmiechneła się miło i skierowała się do WC.
Toaleta (na szczęście!) przeżyła renowacje całkiem niedawno. Wciąż można było wyczuć ten specyficzny zapach świeżości co było dość miłą odmianą. W poprzednich latach królował tu obrzydliwy smród.
Avianna po uprzednim sprawdzeniu czy zamek jest dobrze zamknięty zarzuciła na siebie swoją czarno-czerwoną szatę i zerkneła w lustro.
Zobaczyła tam tą samą postać co zawsze - Avianne Derenne - rudowłosą gryfonkę z szafirowymi oczami. Nic nadzwyczajnego.Avi raczej nie miała żadnych kompleksów. Do czasu... aż jakaś wytapetowana dziewczyna stanie obok niej, a ona ma gorszy dzień i wygląda jak totalny przegryw.
Gryfonka wtedy czuje się jak najbrzydsza istota na świecie.