Miesiąc później:
Minęło już sporo czasu od spotkania ork'a z dwójką elfów. Przez następne dni Varok myślał, że Anduin zaryzykuje i za niedługo ponownie go wezwie, jednak w tej sprawie się mylił. Wojownik powrócił do swojej celi i przebywał tam, oczekując na trzecie, już ostatnie spotkanie z królem.
Przez cały ten czas Saurfang myślał o tym wszystkim, co się dotąd wydarzyło. O jego pierwszej rozmowie z młodym królem, widoczną ciekawość młodzieńca do jego postaci, walkę z wściekłym Greymane'em, a kilkanaście dni później spotkanie z żądną zemsty kapłanką. Podczas tych dwóch pojedynków ork czuł wyraźnie, że może zginąć. Zarówno Genn jak i Tyrande to osoby zaprawione w wojnach, z szerokim doświadczeniem i znajomością walki. Każdy z nich to godny przeciwnik dla wojownika i Varok musiał to przed sobą przyznać. Jednak mimo tego żadne z nich nie było w stanie go wykończyć. Chociaż oboje pałali żądzą zemsty na Hordzie i chcieli wyładować wściekłość na Saurfang'u, to Varok zdołał się przed tym obronić i pokonać swoich przeciwników. W uczciwej i honorowej walce.
W obu tych przypadkach ork był bliski śmierci. Dwukrotnie czuł, że to już koniec. Mimo tego jednak dwa razy wtedy doznał zawodu. Ani Genn, ani Tyrande nie zdołali go zabić i Varok powoli tracił nadzieję, że kiedykolwiek zginie w podobnym pojedynku. Ale nie zamierzał wycofywać się ze swojej decyzji – jego następne spotkanie z Anduin'em będzie tym ostatnim.
Jednak mijały dni, a król milczał. Saurfang bez przerwy przebywał w celi i przez najdłuższy dotąd czas nie miał kontaktu z nikim. Coś jednak zaczęło wisieć w powietrzu. Nasłuchując dźwięków dobiegających z ulic Stormwind, Varok wyłapał jakieś przygotowania i nutkę ekscytacji w głosie mieszkańców. Na dodatek dostarczany ork'owi posiłek był już lekko zmieniony. Porcja została zwiększona o dodatkowy kawałek mięsa oraz do butelki wody dodano jeden kufel piwa. Saurfang podejrzewał, że był do czegoś przygotowywany i według ludzi potrzebował on do tego siły. Wojownik to przyjął, ponieważ mogło to świadczyć o tym, że zbliża się ten oczekiwany przez niego moment.
To wszystko trwało przez kilka następnych dni, aż w końcu dało się słyszeć z zewnątrz dźwięk zabaw i świętowania. Brzmiało to jak festyn z okazji jakiegoś wielkiego święta. Oprócz ludzkich głosów Varok zdołał wyłapać gburowatą gwarę krasnoludów, spokojną i poważną mowę elfów, wesoły akcent dreanei oraz pandaren'ów, jak też wyczuwalną nutkę warknięć w przypadku worgen'ów. Utrzymało to Saurfang'a w przekonaniu, że to było wydarzenie na miarę całego sojuszu Przymierza.
W końcu, po dwóch dniach od rozpoczęcia zabaw, Varok usłyszał odgłos przekręcanego klucza w zamku i otwieranych drzwi. W progu stanęło trzech strażników, a znajdujący się pośrodku mężczyzna zwrócił się do więźnia.
- Już czas, Saurfang. – rzekł krótko, ale to wojownikowi w zupełności wystarczyło. Już wiedział, że Anduin jednak go posłuchał i postanowił to wszystko zakończyć. Varok powstał więc z miejsca i wyszedł z celi, a za nim ruszyli w eskorcie żołnierze.
Wyszedłszy z więzienia, ork ujrzał zmieniony obraz miasta. Z dachów zwisały girlandy, nad ulicami rozciągały się chusty, na ścianach przymocowane były chorągiewki i flagi, a wzdłuż ulic ciągnęły się stoiska z przeróżnymi atrakcjami. Idąc w stronę zamku, Varok widział po drodze również chyba wszystkie rasy Azeroth należące do Przymierza, co sam wcześniej wyłapał w celi. Dostrzegając wokół siebie to wszystko, Varok zaczął się zastanawiać, czy w czasie, kiedy siedział on w celi, przypadkiem wojna się nie zakończyła, a zwycięstwo przypadło całkowicie Przymierzu. Na samą tą myśl Saurfang poczuł niepokój. W grę nie wchodziła już tylko Sylvanas, ale również cała Horda.
YOU ARE READING
WoW: Battle of Azeroth, "Prawdziwy Honor"
FanfictionPo bitwie o Lordaeron Horda i Przymierze wracają do domu opatrzeć rany i zebrać nowe siły do dalszej walki o dominację w Azeroth. Każda ze stron straciła już wiele na rzecz trwającej wojny. Jednak pośród tego wszystkiego dzieje się coś dziwnego. Cze...