- Poradzisz sobie, prawda? - spytałam brata, siedząc na podłodze oraz zakładając sobie lewą balerinkę na stopę. Mam jeszcze trochę czasu przed spotkaniem, jednak wolę wyjść wcześniej i się nie spieszyć.
- Przestań traktować mnie jak pięciolatka. Przecież to nie pierwszy raz, kiedy wychodzisz - powiedział, opierając się przy tym o ścianę i mi się przypatrując. Kiedy on wyrósł na takiego 'kozaka'? - Poza tym mama powinna za niedługo wrócić - dodał, nie odrywając nawet wzroku od wyświetlacza telefonu.
- Oj dobrze, dobrze - westchnęłam. - Nie zapomnij odrobić pracy domowej, mój "wielki dziesięciolatku" - zaśmiałam się, w tym samym momencie podnosząc się na nogi.
- A idź już... - burknął pod nosem i przewrócił potem oczami.
Jeszcze przed wyjściem otrzepałam moją jasną sukienkę z mogącego na niej być kurzu. W stronę brata posłałam słaby uśmiech.
- Nie wiem, kiedy wrócę, więc dobranoc! - Powiedziałam na pożegnanie, na co ten jedynie wystawił mi język.
\\\
Moja podróż metrem nie trwała za długo, a chociażby nie tak długo jak myślałam, że będzie. Na miejsce spotkania dotarłam w samą porę - co, jak co, kilka minut przed czasem, jednak zawsze wolę być wcześniej.
Już na samym wejściu do baru, czuć było trudną do wytłumaczenia, przyjemną atmosferę. Nie było dużo ludzi, chociaż patrząc na szytową godzinę, było to co najmniej dziwne.
Usiadłam w rogu pomieszczenia, jednak zajęłam takie miejsce, abym nadal miała widok na drzwi wejściowe. Nie czekałam długo, ponieważ już po chwili do baru wszedł chłopak w okularach przeciwsłonecznych. Oczywiście to nie było tak, że było już chwilę po 20, więc słońce już nie świeciło tak mocno. Nie. Wcale.
Ciemnowłosy rozejrzał się dookoła, a już po chwili zmierzał w stronę stolika, przy którym zasiadałam, mając na twarzy mały uśmiech. Nie trudno było rozpoznać tożsamość tego "nieznajomego".
- Cześć - rzucił w moją stronę, po czym zajął miejsce naprzeciwko mnie. Ściągnął okulary, które od razu położył na stoliku, a włosy przeczesał dłonią. Bylam naprawdę pod wrażeniem tego, jak dobrze w tamtej chwili wyglądał. - Nie czekałaś długo, prawda?
- Nie - od razu pokręciłam przecząco głową. - Akurat właśnie przyszłam.
- Oh, to dobrze! Z tego, co wiem, chłopak nie powinien pozwalać dziewczynie na siebie czekać - powiedział jakby z błyskiem w oczach. Widać było po nim, że był podekscytowany.
- Z tego, co wiem? - Powtórzyłam.
- Czy mogłabym przyjąć zamówienie? - Spytała kelnerka, która niezauważalnie podeszła do naszego stolika.
- Tak, tak, oczywiście - odpowiedziałam, szybko kartkując menu baru. - To poproszę - powiedziałam, wskazując jakiś pierwszy lepszy napój z karty.
- Dla mnie też - dodał Taehyung bez zastanowienia, nawet nie wiedząc, co wybrałam.
Brunetka na jego słowa pokiwała lekko głową i zapisała w notesie nasze zamówienie, po czym podziękowała i odeszła.
- A więc na czym to skończyliśmy? - Spytał, opadając przy tym na oparcie krzesła.
Chłopak był wyraźnie spięty, jednak mu się nie dziwię. Jego obecność tutaj, przede mną, także lekko mnie onieśmiela. Czuję się kompletnie inaczej niż wtedy, kiedy gadaliśmy przez czat. Wtedy czułam się jakoś luźniej.
- Pytałam, dlaczego powiedziałeś 'z tego, co wiem', ale nieważne - mruknęłam, przypatrując się mu. Doszłam też do wniosku, że na żywo jest o wiele ładniejszy. - Pewnie jakoś tak ci się powiedziało, czy coś...
CZYTASZ
𝙨𝙞𝙣𝙜𝙪𝙡𝙖𝙧𝙞𝙩𝙮; kim taehyung
Fanfic『Singularity』«rzecz.» - osobliwość, niezwykłość, dziwaczność, wyjątkowość. Sehyeon myli jedną cyfrę w numerze swojego brata, przez co niechcący pisze do nieznajomego. Pewnie wszystko poszłoby w zapomnienie, gdyby nie to, że ów nieznajomy ciągle ją z...