Dzień nie różnił się prawie niczym od tych poprzednich.
Słońce wciąż świeciło, ludzie wciąż wykonywali swoje obowiązki, a natura starała się nie zatruć przeróżnymi zanieczyszczeniami w powietrzu.Mały Hoseok siedział na jedynym z krzesełek w klasie, ucząc się mnożenia obok swojego kolegi.
Podczas pisania kolejnych cyferek chłopiec zmarszczył nosek i zaczął niespokojnie ruszać nóżkami.
- Jiminnie, ja tego nie rozumiem! - pisnął niezadowolony, zwracając się do towarzysza z ławki.
Nauczycielka spojrzała się niezadowolona na ciemnowłosego, jednak żadne słowo nie opuściło jej ust, a po chwili zaczęła kontynuować pisanie na tablicy.- Czego nie rozumiesz? - zapytał się nieśmiało Jimin. Był bardzo dobry z matematyki i lubił pomagać swojemu koledze. Nawet zdążył się przyzwyczaić do jego reakcji na rzeczy, których nie potrafił zrozumieć.
- Czemu trzy razy pięć to piętnaście, a dwa razy jeden razy pięć już nie? To nie ma sensu - mruknął pod nosem ostatnie słowa, wciąż nie mogąc zrozumieć o co w tym chodzi.
Chłopiec z pulchnymi policzkami westchnął tylko i przybliżył swój zeszyt w stronę Hoseoka.
- Dwa razy jeden to jest dwa - zaczął mu tłumaczyć. - jak masz coś razy jeden to zawsze jest coś. Teraz masz dwa razy pięć i wychodzi ci dziesięć - mówiąc to wszystko Jimin pisał ołówkiem w zeszycie, chcąc, by przyjaciel wiedział o co mu chodzi.
Ciemnowłosy spojrzał się zadowolony na przyjaciela, po tym jak uważnie go wysłuchał.
- Ale ty jesteś mądry Jiminnie~ - uśmiechnął się i pogłaskał młodszego po głowie. Zawstydzony chłopiec wyciągnął rączkę i odwrócił Hoseoka tak, aby spoglądał na swój zeszyt i rozwiązywał dalej zadania, a później sam do tego przystąpił.
Przez resztę matematyki trwała cisza.
Wszyscy liczyli przykłady, które dała im nauczycielka i nikt nie odważył się pisnąć chociażby słówko aż do końca lekcji.Była to ich ostatnia godzina, jednak z najgorszą panią, słyszącą każdy najmniejszy szmer.
Wyglądała ona straszniej niż bibliotekarka, więc gdy zaczynała spoglądać na kogoś wściekłym i zirytowanym wzrokiem przerażony uczeń się od razu uciszał.
Było to swego rodzaju ostrzeżenie. Za trzecim razem podchodziła do hałasującego dziecka, które udawało odważnego, w ogóle nie bojącego się nauczycielki, dawała mu uwagę i pisała specjalnie dla niego pół strony przykładów - wszystko to działo się cicho, bez jakiegokolwiek słowa z jej strony.To było w niej najstraszniejsze.
A aura, bijąca od niej zniechęcała kogokolwiek do uczęszczania na dodatkowe lekcje z matematyki lub chociażby do zadawania pytań.
W pewnym momencie dzwonek kończący lekcję rozległ się po całej szkole i ucieszeni uczniowie z klasy ciemnowłosego spakowali się jak najszybciej i skierowali się w stronę szatni, w której mieli swoje obuwia.
Hoseok pośpieszał Jimina, kończącego ostatnie zadanie.
Chciał z nim jak najszybciej porozmawiać i wymienić się książkami z obrazkami.
Gdy młodszy chłopiec już się spakował ciemnowłosy złapał go za rączkę i pobiegł do szatni.
- Hoseokie, nie tak szybko! - jęknął, nie nadążając za pędzącym Jungiem.
Uradowany brunet lekko zwolnił, jednak zatrzymał się dopiero przy wieszaku z czerwonym workiem.- Jaką masz? Ja mam Alicję w krainie czarów! - zdjął swój niebieski plecak, wyciągając z niego cienką, średniej wielkości książkę - nawet można niektóre obrazki pokolorować! Zostawiłem ci te najlepsze.
YOU ARE READING
The Sun Isn't Over | Yoonseok
FanfictionSłońce znika za zielonymi drzewami, nie mając siły na utrzymanie się na niebie, a gwiazdy i księżyc każdej nocy próbując zastąpić słoneczko, śpiewają swoje pieśni i oświetlają zieloną trawę, by nikt nie zabłądził. Zachwycający błękit nieba zostaje z...