Rozdział 1

1.4K 45 2
                                    

Zastanawiałem się nad teraźniejszym miejscem pobytu Dursley'ów. Ostatni raz widziałem ich przed rozpoczęciem się mojego szóstego roku nauki w Hogwarcie, kiedy to z polecenia Dumbledora, dla ich bezpieczeństwa musieli się wyprowadzić . Od zakończenia wojny, ani razu nie pomyślałem, by odwiedzić dom, w którym dorastałem. Podniosłem się z fotela, zabierając po drodze płaszcz teleportowałem się na Privet Drive 4. Zdziwiłem się widząc zapalone światło w oknach kuchni. Powoli podszedłem do drzwi, otwierając je najciszej jak potrafiłem i ruszyłem w stronę pomieszczenia, w którym spędziłem bardzo dużo czasu na przygotowywaniu posiłków dla jedynej rodziny. Już w przedpokoju słyszałem  dźwięki wydobywające się z radia, którym towarzyszył śpiew kobiety o długiej jak żyrafa szyi. Wystarczyło jedno spojrzenie, a już wiedziałem, że kobieta znajdująca się w kuchni, to ciotka Petunia. Miałem zamiar wycofać się jak najszybciej, ale nie było mi to dane, gdyż robiąc krok w tył wpadłem na mężczyznę o dość masywnej sylwetce. Nie musiałem oglądać się za siebie, by zdać sobie sprawę z tego, kto stoi za mną. Pod jego spojrzeniem ponownie poczułem się jak jedenastolatek, który nie zdążył wykonać przydzielonych mu zadań i czeka na przygotowaną dla niego karę. Pomimo strachu odczuwanego spotkaniem po latach, odezwałem się jako pierwszy.
- Witaj wuju. Przepraszam, za wtargnięcie, pomyślałem tylko, że dom stoi pusty i chciałem zabrać swoje rzeczy, o których zapomniałem. - nie miałem odwagi by dalej patrzeć w oczy, wyrażające czystą nienawiść i obrzydzenie skierowane w moją stronę.
- Harry? To naprawdę ty? - przez całą sytuację z wujem Vernonem, zapomniałem o ciotce znajdującej się w pomieszczeniu obok. Coś musiało się stać skoro ciotka zwróciła się do mnie po imieniu. To do niej nie podobne.
- Dobry wieczór. Tak ciociu, to ja. Przepraszam, że wszedłem do waszego domu, bez up... . - nie zdążyłem dokończyć zdania, gdyż ciotka Petunia rzuciła wszystko co miała w rękach na podłogę, podbiegając do mnie i porywając w ramiona. Zdziwiony jej zachowaniem, stałem sparaliżowany, nie wiedząc jak się zachować.
- Och Harry! Tak się o ciebie martwiłam. Snape wszystko mi wytłumaczył. Powiedział, że macie wojnę, podobno jakiś czarnoksiężnik chciał cię zgładzić! Myślałam, że nie żyjesz, a chciałam Cię przeprosić za każdą krzywdę jaką doznałeś z mojej strony. Tak mi przykro. - poczułem na ramieniu coś mokrego, po chwili uświadamiając sobie, iż to łzy siostry mojej matki. Lekko oddałem uścisk, lecz dopiero po pięciu minutach wypuściła mnie ze swych objęć. Miała opuchnięte już delikatnie oczy od płaczu. Zaczęła przyglądać się mojej twarzy, jak i posturze. Dużo się zmieniłem od czasu kiedy ostatni raz mnie widziała.
- Ależ wydoroślałeś. Na pewno ułożyłeś już sobie życie, masz rodzinę prawda? - spytała łamiącym się głosem. Nie miałem siły odpowiadać na zadane przez nią pytanie. Nie dzisiaj. Za dużo emocji jak na jeden dzień, a właściwie to jak na 30 minut.
- Przepraszam ciociu, ale czy moglibyśmy się spotkać w inny dzień i wtedy porozmawiać?  Za dużo się wydarzyło.
- Oczywiście. To może za tydzień w sobotę? Pasuje Ci taki termin ? Będziemy tylko my, ponieważ Vernon musi pojechać do pracy, a Dudley jest na wyjeździe z przyjaciółmi. - dopiero teraz zorientowałem się o nieobecności mojego kuzyna w domu. Bez zastanowienia zgodziłem się na propozycje ciotki.
- Dobrze, to widzimy się za tydzień. Jeszcze raz przepraszam za takie nagłe wtargnięcie. Do zobaczenia. - Wyszedłem z domu wujostwa w niemałym szoku. Teleportowałem się do mojego mieszkania, mając ochotę na ciepłą, odprężającą kąpiel. Będąc już w łazience, odkręciłem kurek i zacząłem się rozbierać. Zostając w samych bokserkach stanąłem przed lustrem oglądając uważnie całe ciało. Przyglądałem się każdej z blizn, przypominając sobie związane z nimi historie. Jedna z nich, najbardziej widoczna, znajdująca się na klatce piersiowej, powstała gdy miałem 9 lat, nie zdążyłem zrobić wszystkich powierzonych mi zadań. W tym dniu wuj wrócił z pracy w niesamowicie złym humorze, musiał się na kimś wyładować, a ja byłem pod ręką, bezbronny. Zdjął pas, zaczynając mnie nim okładać, z minuty na minutę było co raz gorzej. Przerwał dopiero wtedy, gdy byłem już nie przytomny. Obudziłem się w swoim łóżku z założonym opatrunkiem na klatce. Wybudziłem się ze wspomnień i pozbyłem ostatniej części garderoby, nie patrząc już w swoje lustrzane odbicie. Wchodząc do wanny czułem jak wszystkie mięśnie powoli się rozluźniają po ciężkim dniu. Leżąc w gorącej wodzie, analizowałem rozmowę z ciotką.  Wspomniała o Snape'ie, to musiało oznaczać, że u niej był, tylko dlaczego? Będę musiał  niedługo udać się do Hogwartu, by porozmawiać z portretem Severusa. Moje rozmyślania przerwał zgrzyt klucza w zamku, oznaczający powrót Ginny wraz z dziećmi do domu.

Harry - 19 lat pozniej Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz