Nie mogłam się z tym pogodzić, czułam taką pustkę w sobie. Nienawidziłam jej, wujka, wszystkiego i wszystkich, a szczególnie siebie. Zmieniłam szkołę i nie zadawałam się z żadnym z moich znajomych. Po rozstaniu przefarbowałam włosy na czarny kolor, malowałam się bardzo mocno na czarno i chodziłam tylko w ciemnych ubraniach. Chciałam wyrazić moją żałobę. Nikt nie chciał mnie adoptować, ale nie przeszkadzało mi to. Budziłam się co noc z płaczem albo krzykiem. Jednak nie było mojej siostry, aby przyszła mnie pocieszyć. Okres gimnazjum był najgorszym w moim życiu. Wszyscy się śmieli z mojego wyglądu. Nikt nie chciał się ze mną zadawać. Mówili na mnie emo, zjawa, satanistka. Nie jeździłam na żadne wycieczki. Byłam dla nich nikim. Zwykłym powietrzem. Nikt nie chciał znać przyczyny mojego zachowania, nikt nie chciał mnie poznać, ale mi to odpowiadało. Niestety spodobał mi się pewien chłopak. Wysoki brunet o pięknych zielonych oczach. Był sportowcem, a do tego świetnie się ubierał. Jak to nastolatka oceniałam ludzi po wyglądzie, nawet nie wiedziałam, czy jest miły i czy by mnie polubił. Wstydziłam się do niego podejść. Podkochiwałam się w nim, ale nikt o tym nie wiedział. James miał masę dziewczyn. Gdy tylko jedną przeleciał zmieniał model na nowy. Byłam tak głupia, że się w nim zauroczyła. Podejrzewam, że jego penis częściej odwiedzał cipkę, niż frytki moje usta. Cóż serce nie sługa.
Podczas mojej "żałoby" całkowicie zignorowałam to jak się odżywiam, ile czasu poświęcam na sport. Przecież tak to uwielbiałam. O dziwo przeszłam pierwszą klasę w gimnazjum. Wtedy to mnie w ogóle nie obchodziło. Marzyłam tylko o tym, aby znowu mieć przy sobie moją kochaną siostrzyczkę. Pisała do mnie listy, raz na rok albo rzadziej. Ja i tak ich nie czytałam. Nie chciałam wiedzieć jakie to ma cudne życie. Nigdy nie przyjechała, aby mnie odwiedzić. Nie dotrzymała obietnicy.
Nadszedł koniec roku. Wszystkie osoby chodzące do mojej szkoły wybierały się na jakieś imprezy. Ja oczywiście wiedziałam, że nikt mnie nie zaprosi. A sama nie znałam ludzi w mojej szkole, żeby ich zaprosić, gdyby udało mi się przekonać kogoś na imprezę w bidulu. A jednak dziewczyna, która uważa się za księżniczkę zaprosiła mnie na domówkę. Zoe pani różu i wszystkiego co się świeci. Nie nawidziłam jej. Wiele razy mnie poniżała, szydziła ze mnie lub w inny sposób znęcała się psychicznie. Nie mogłam, więc uwierzyć, że zostałam zaproszona. Nie zgadniecie co się jeszcze stało, James zapytał czy zechciałabym pójść razem z nim. Oczywiście moja inteligencja była na poziomie barana i nie ogarnęłam, że będzie chciał zabawić się moim kosztem w celach rozrywkowych. Domyślałam się, że zakończenie imprezy będzie dla mnie złe, ale przecież i tak się już ze mnie śmieli. Uznałam, że gorzej nie będzie, a jeśli nic się nie stanie, to spędzę te chwilę bardzo miło. Może gdybym chodziła częściej na takie imprezy, może gdybym miała choć jedną przyjaciółkę, może ktoś przemówił by mi do rozsądku.
Przyszykowana udałam się do domu blondi, aby zacząć najgorszą i jedyną w moim życiu imprezę. Od razu znalazłam chłopaka. Na początek było normalnie: tańczyliśmy, trochę piliśmy, nawet rozmawiała z nim, co bardzo mi się podobało. Jednak przybycie Zoe wszystko zmieniło. Podała mi drinka i zaczęła ze mną rozmawiać o szkole i planach na przyszłość. Nic dziwnego. Znaczy dziwne było, że w ogóle się do mnie odzywa, ale nasza rozmowa była taka zwyczajna. Przez chwilę czułam się jak normalna nastolatka, która przyszła na przyjęcie znajomej ze szkoły wraz z przystojnym chłopakiem. Jednak gdy opróżniłam zawartość kubka, zrobiło mi się słabo. Ostatnie co pamiętam to okropny, pełen nienawiści śmiech dziewczyny. Miałam przebłyski pamięci. Gdy ktoś co i rusz kazał mi wypijać różne trunki. Gdy podeszłam do jakiegoś mężczyzny. Jego dłonie poruszające się po całym moim ciele. Pocałunki namiętne, ostre. Potem jakaś sypialnia. Cały czas chce mi się rzygać, jak sobie to przypominam. Nie świadoma niczego pozwalałam mu się dotykać, rozbierać. Moja niewiedza sprawiała mu przyjemność. Posuwał się coraz dalej, aż poczułam coś twardego w sobie. Nie pamiętam mojej reakcji, ale wiem, że nie było to przyjemne uczucie. Chciałam go od siebie odsunąć. Ale on tylko się uśmiechał, był ode mnie silniejszy. I wtedy pomimo niewyraźnego obrazu, dostrzegłam zielony błysk. Tak błyszczą tylko oczy Jamesa. Wszystko stało się nagle jasne. Chyba jeszcze nigdy nie znienawidziłam tak szybko człowieka, którego myślałam, że kocham. A no tak poza moją siostrą. Modliłam się do Boga, aby sprawił, żebym nigdy nie musiała oglądać tego człowieka na żywo. Ale Bóg nie spełnia moich próśb.
Czułam się taka brudna i obolała. Krwawiłam. Jak najszybciej wróciłam do sierocińca, aby się wyszorować, tak mocno i tak porządnie, ale nic to nie dało. Nie zmyłam wspomnień jego szorstkiej skóry, parszywego uśmiechu i tego oddechu na karku który śmierdział alkoholem. Miałam kolejny powód do łez, kolejny powód do nienawiści i kolejny powód do samobójstwa...
Hej chciałabym rozwiać, niektórych wątpliwości, otóż Rose we wspomnieniach, ma jeszcze nadzieję na spotkanie z siostrą, a Rose, która opowiada co się działo już jej nie ma.
CZYTASZ
Siostry
Novela JuvenilStracić najbliższych przez śmierć to jedno, ale jeśli sami cię opuszczą to drugie. Nie poradzę sobie ze stratą... Ale muszę być silna i walczyć, aby przeżyć..