Wszystko (cz. 3)

2.5K 160 45
                                    

Zgodnie z obietnicą na trzeci rozdział problemów z pewnym elfem trzeba było czekać trochę krócej niż na drugą xD. W związku z tym mam dobrą i złą wiadomość. Dobra - to nie jest ostatni rozdział tej historii. Zła - to nie jest ostatni rozdział tej historii XD. Rozrosło mi się to troszku, ech :< xD.

Miłej lektury <3


 

           Pośpiesznym krokiem wróciłam do pokoju. Po drodze potrąciłam chyba ze dwie osoby, ale nawet się nie odwróciłam, by przeprosić. Czułam w sobie teraz za dużo emocji naraz, by się przejmować takimi drobiazgami. Tyle dobrego, że Ezarel już mnie nie zatrzymywał, bo nie ręczyłabym za siebie, gdyby próbował dalej dyskutować.

            Po policzkach płynęły mi łzy, gdy z trzaskiem zamykałam za sobą drzwi, ale nie rozpłakałam się na dobre. Byłam na to zbyt zła i rozczarowana. Potrzebowałam raczej się rozładować, dlatego otarłam twarz, po czym zaczęłam krążyć po pokoju, głośno przy tym tupiąc. Chodząc, natrafiłam na poduszkę, która spadła z łóżka i bez zastanowienia kopnęłam ją tak mocno, że aż zatrząsł się stolik, gdy w niego przypadkiem uderzyła.

          Cholerny elf i jego cholerne, przerośnięte ego! Ubzdurał sobie coś i zamiast normalnie o tym ze mną porozmawiać, to wolał się wyżywać, jak jakiś niedojrzały gówniarz. Przez miesiące naszej znajomości nauczyłam się spodziewać po nim wielu rzeczy, ale nigdy czegoś takiego! Co on niby chciał tym osiągnąć? Przecież nawet dziecko by wiedziało, że takie zachowanie prowadzi donikąd!

– „Naiwnie sądziłem, że lubisz mnie takim, jakim jestem" – powiedziałam na głos, złośliwie parodiując sposób mówienia Ezarela. To niby miało go tłumaczyć? Najgorsze było to, że wcale się wtedy nie mylił. Lubiłam go... a może nawet bardziej niż lubiłam... ale to już nieważne! Wkurzył mnie i wątpiłam, by odnalazł w tej sytuacji dostatecznie dużo okoliczności łagodzących, bym mu łatwo odpuściła.

           Nagle rozległo się pukanie do mojego pokoju. Gwałtownie się zatrzymałam i spojrzałam na drzwi.

– Gardienne? – usłyszałam głos Ezarela. Przez chwilę się wahałam, czy nie udawać, że mnie nie ma, ale nie wytrzymałam.

– Idź sobie! – krzyknęłam, grożąc w jego kierunku pięścią, choć przecież nie miał jak tego zobaczyć. Po chwili uświadomiłam sobie, że nie pamiętałam, czy przekręciłam klucz w zamku, więc szybko podeszłam do drzwi. Co prawda nie przypuszczałam, by Ezarel był tak bezczelny, by wejść bez zaproszenia, no ale z drugiej strony nie spodziewałam się również, że może zachować się jak gówniarz, a jednak to zrobił. A ja jeszcze niedawno się zastanawiałam, czy coś do niego czuję! Nie dość, że on idiota, to ja głupia!

– Proszę cię, porozmawiajmy – odpowiedział elf błagalnym tonem. Brzmiał przy tym tak dziwnie, że na chwilę zastygłam w bezruchu z ręką wyciągniętą w kierunku zamka. Zaraz jednak potrząsnęłam głową, by się doprowadzić do porządku, po czym przekręciłam klucz.

– Nie mamy o czym!

– Pozwól mi się wytłumaczyć...

– Ale nie musisz mi nic tłumaczyć, już wszystko wiem! – odparłam ze złością. – Jesteś niedojrzałym dupkiem i nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.

           Za drzwiami zrobiło się cicho i dopiero po chwili usłyszałam mamrot, który zabrzmiał mi jak „zasłużyłem na to". No pewnie, że zasłużył! Z triumfem chciałam odejść od drzwi, wierząc, że Ezarel sobie odpuści, ale ten znowu zapukał.

EzarelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz