Rozdział pierwszy: Dziwny list

25 1 0
                                    


Mam na imię Chris Stolgen i mam 13 lat. Jestem przy tuszy ale wysportowany na tyle ile mi trzeba, mam piwne oczy, mam 165cm wzrostu. Mam kruczoczarne włosy i najczęściej chodzę w dżinsach i koszuli w kratę różnego koloru (najczęściej czerwono-czarna). Od dziecka mieszkam w sierocińcu. Był 14 sierpnia 2013r. Moje czternaste urodziny. Tego dnia listonosz przyniósł dla mnie pocztę powiedział pani wychowawczyni, że ma list dla niejakiego Chrisa. W całym sierocińcu tylko ja mam tak na imię, więc pani od razu wiedziała komu przekazać list. To jest dziwne ponieważ przez całe trzynaście lat nikt do mnie nie pisał. Pani mnie zawołała i przekazała mi list, wziąłem go i poszedłem do swojego pokoju. Kiedy go otworzyłem było napisane:

LIST Z AKADEMII CZTERECH

RODÓW

Drogi Chrisie Stolgen

Niniejszym zapraszamy Cię wraz z nauczycielami do naszej

Akademii Czterech Rodów. W naszej akademii są najczęściej dzieci które przeżyły coś strasznego, jako iż znamy Twoją przeszłość wybraliśmy właśnie Ciebie. I uprzedzamy że szansa jest tylko jedna więc się dobrze zastanów.

O północy dnia otrzymania listu prosimy abyś się stawił na przestanku za twym sierocińcem, prosimy tak że o spakowanie niezbędnych rzeczy takich jak:
1. ubrania

2. długopis z czarnym wkładem

3. czysty zeszyt z białymi kartkami

4. ulubione książki i inne podobne rzeczy

5. wszystkie swoje środki czystości

6. otwarty umysł na nową wiedzę

Inne rzeczy będą wypisane na tablicy ogłoszeń pod szkołą, te które trzeba dokupić, szkoła zaopatruje uczniów w pieniądze, schronienie, piękne widoki, wielkie wrażenia i wiele różnych ciekawych rzeczy.

Z pozdrowieniami od dyrektora:

Lady Sart la Lemont

"

Zdziwiony tym co przeczytałem w liście pomyślałem czemu nie, nie miałem dużo rzeczy więc spakowałem się do małej torby i pięć minut przed północą wyszedłem z drugiego piętra przez okno na parapet. Ześlizgnąłem się po rynnie i ruszyłem śmiałym krokiem na przestanek. O godzinie dwunastej wieczór podjechał autobus. Wsiadłem do niego, a na końcu pojazdu siedziała piękna dziewczyna o kolorze włosów metalicznego srebra. Miała ona niebiesko-zielone oczy, czarną bluzkę i spódniczkę w czarno-białą kratę, na oko 158.5cm wzrostu. Widać było na jej twarzy smutek. Podszedłem do niej i spytałem czy mogę się dosiąść. Zgodziła się kiwnięciem głowy, ja przysiadłem i przedstawiłem się.
Srebrno włosa z widoczną nieśmiałością także się przedstawiła mówiąc że ma na imię Clara Roster, i zapytała czy miałem kiedyś jakąś tragedię w rodzinie. (No bo podobno do tej akademii często są przyjmowane osoby po przejściach). Opowiedziałem jej tą historie która była podobno prawdziwa. Opowiedziała mi ją moja wychowawczyni z sierocińca, jak straciłem rodziców. Owa pani przyjaźniła się z moimi rodzicami zanim wydarzyła się tragedia.

Gdy moja matka była ze mną w ciąży dostała bolesnych skurczy i wraz z ojcem postanowili pojechać do szpitala. Niestety mieli pecha ponieważ mieszkaliśmy głęboko w lesie a rozpętała się potężna burza. Byli już na autostradzie, niedaleko pewnych gór. Nagle w stary dąb na pewnym urwisku strzelił piorun a wielka kłoda stoczyła się po zboczu i wpadła na drogę. Auto walnęło w bal nim ojciec zahamował. Kobieta jadąca za nimi zatrzymała się wcześniej i wezwała służby ratujące. Matka podobno była w stanie krytycznym, nie przytomna. Nawet ja mogłem tego nie przeżyć. Ojciec zmarł na miejscu. Ratownicy przylecieli helikopterem. Gdy przybyli, moja matka była na skraju życia i śmierci więc postanowili na miejscu z przyborami jakie mieli przeprowadzić operację cesarskiego cięcia. Po tym trafiłem do szpitala i do domu dziecka.

I to koniec historii. Od tamtej pory mieszkam w tym domu dziecka. Clara popatrzyła na mnie i zauważyłem jak w jej pięknych oczach zakręciły się łzy. Spytałem jaką ona miała historię. Powiedziała że w jej domu wzniecił się pożar od spięcia w gniazdku a jej rodzice próbując go ugasić zmarli w nim, a ona obudziła się w szpitalu. Powiedziano jej, że uratował ją sąsiad. Od tamtej pory mieszkała u ciotki, która nie przejmowała się jej losem. Po kilku godzinach rozmowy (już takiej normalnej) i opowiadania sobie żartów, koło 3-4 w nocy oboje tak jak siedzieliśmy poszliśmy spać.

Rozdział drugi: Sen czy raj?

Akademia Czterech RodówWhere stories live. Discover now