-5-

685 68 105
                                    

Łapcie rozdział od kuzynki Marceliny. Specjalnie pod choinkę ( ͡° ͜ʖ ͡°). Kolejny już w drodze.

p.o.v Tord

Ahh, jaki piękny poranek. Słońce świeci, ptaki ćwierkają, wszyscy smacznie śpią... Oprócz mnie bo ja kurwa miałem nocne czuwanie. Siedziałem na łóżku i zacząłem szturchać nogą Toma, by się obudził. Cwaniak wie jak ludzi przechytrzyć, a dokładniej Edda, by dostać żarcie, nocleg i prywatnego ochroniarza, za darmo.

-Wstawaj śpiąca królewno! - wydarłem się i zacząłem mu się bardziej przyglądać. Królewny to on raczej nie przypomina. Bardziej jest w stylu żaby. Ciekawe czy jak by się go pocałowało, to by się zmienił w ładniejszego, no spróbować warto... Nie no, żartuję.

Zszedłem z łóżka i przykucnołem na materacu. Momentalnie zacząłem ciągnąć go za włosy, by tylko się obudził.

-Miękkie... - powiedziałem sam do siebie nadal miętoląc włosy potwora, przez co warknął przez sen. - No trudno, skoro ja cię nie obudzę, to zrobi to Edd.

Wstałem z materaca i podszedłem do zamkniętych drzwi.

-A wiesz co?- spytałem się śpiącego. -Żartowałem!- szybko się cofnąłem, żucając się na niego niczym John Cena. Wylądowałem na małym ciele, które gwałtownie charkneło i próbowało się podnieść, lecz bezskutecznie, gdyż i tak na nim leżałem z moim głupim uśmiechem na ryju.

Kiedy Tom zorientował się, że coś na nim jest, przepchnął mnie i uciekł do kąta, a dokładnie do zetknięcia się z łóżkiem. Patrzył na mnie wzrokiem typu "co do kurwy".

-No, obudziłeś się! -powiedziałem z dumą w głosie, gdyż mi się udało go obudzić.- Szykuj swoje dupsko, bo zaraz wywalamy cię z domu! -powiedziałem z jeszcze większą euforią.

Wyszłem z pokoju, zostawiając go zdezorientowanego. Miałem zamiar odwiedzić Edda, czekającego prawdopodobnie w moim pokoju, by się go spytać czy mogę wywalić tą kreaturę przez okno. Gdy stanąłem przed wrotami do mej jaskini zgrozy, drzwi nagle się otworzyły, przez co szybko cofnąłem się w tył, by nie oberwać. W nich stanął Edd, z nie najlepszym wyrazem twarzy.

Edd: Nigdy. Więcej. -Nie do końca wiedziałem o co mu chodzi do póki nie połączyłem faktów, takich jak moje gorące hentaii pod jedną z poduszkek na które pewnie przypadkowo natrafił Edd. Normalny facet by się spalił ze wstydu, ale ja jestem żaro-odporny, hah jaki ja dzisiaj mam dobry chumor.

-No przepraszam Edd, ale to ty chciałeś spać u mnie w pokoju. To, że mam tam moje prywatne rzeczy, to raczej normalne. -Edd spojrzał na mnie trochę zirytowanym wzrokiem. -Jeszcze jedno, mogę już wywalić Toma przez okno? Najlepiej z tego piętra, a nie parteru.

Edd: Nie. Najpierw zjemy śniadanie, które ty zrobisz. -odpowiedział stanowczo.

-Dlaczego ja? Dlaczego to nie możesz być ty, albo Matt. Dobrze wiesz, że nie umiem gotować.

Edd: To będzie coś w stylu mojego odszkodowania. A teraz sobie idź do kuchni. -wykonał symboliczny gest rękami, jakby odganiał kocura sąsiadów.

Zrezygnowany popyliłem po schodach do kuchni. Na miejscu, z szafki wyjąłem chleb tostowy i sam toster. Z lodówki wziąłem szynkę i ser. Pierwsze dwa tosty wyszły trochę czarne przykryłem je duszą ilością składników, by było je mniej eidać. Gdy miałem już wkładać kolejne do tostera, usłyszałem głos za sobą. Był to głos mojego ulubionego szympansa.

Matt: Tylko tego nie spal.

-Witaj ruda małpo. Specjalnie dla ciebie, dodam mój sekretny składnik, węgiel. -uśmiechnąłem się pod nosem kontynuując przerwaną mi czynność.

Matt: Nie nazywaj mnie tak, ty norweski pedofilu. -mógłbym sobie dać rogi obciąć, że wytyka na mnie palcem. -Tak w ogóle, gdzie jest Edd? To on zwykle robi śniadanie.

-Zapewne jest u góry z tym czymś. Zapewne gdyby nie on, to coś by zdechło przed naszymi drzwiami.

Matt: Dobrze wiesz, że lubi się troszczyć o innych.

Kiedy wyjmowałem trochę zjarane kromki z tostera, kładąc na nie składniki, i wkładając nowe do magicznego urządzenia, usłyszałem dwie osoby schodzące po schodach.

Matt: Hej Edd i... Ej Tord, jak on miał na imię? -szepnął do mnie.

-Tom. -odparłem patrząc się w toster, by tym razem nie przypalić żadnej kromki.

Matt: Hej Edd i Tim! Jak się macie?

Edd: Myślę, że w porządku. Tom, możesz usiąść przy stole?

Jak oni sobie dalej tam gawędzili, to kromki chleba wyskoczyły z urządzenia. Szybko je złapałem i wpatrywałem się w nie uważnie.

-Tak! Udało mi się! Nie są spalone! -krzyczałem pełen radości.

Edd: Tord uspokuj się. Rozumiem jakby to była jajecznica, ale to są tosty.

Posmarowałem ostatnie kromki i wszystkie położyłem na trzy talerze. Dla każdego po dwa. Odwróciłem się do tyłu. Każdy już siedział przy stole. Przed Eddem i Mattem położyłem talerze z tostami, jadnak to Matt miał te bardziej zjarane, tak jak mu obiecałem. Ostatni położyłem przed pustym krzesłem i sam usiadłem na miejscu. Tylko Tom nie miał talerza przed sobą. Zapanowała trochę niezręczna cisza.

Edd: Tord, możesz mi powiedzieć dlaczego Tom nie ma jedzenia? -nic nie odpowiedziałem, tylko zajadałem się moim daniem, na co Edd zmarszczył brwi.

Wziął do ręki jednego tosta i podał go czarmookiemu. Gdy wszyscy już jedli, zabrzmiał dzwonek do drzwi.

Słów: 788

Przygarnięty [TordTom]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz