O jejciu, w końcu to napisałam. Jedyne, co mnie trzymało, to wasze komentarze rozwalające system. Szkoda, że w rzeczywistości ludzie tak dobrze się nie komunikują.
p.o.v Edd
Matt: Edd, pójdziesz zobaczyć kto to? - powiedział krztusząc się tostem.
-Jasne. - odpowiedziałem radośnie, wstając z miejsca.
Powędrowałem korytarzem do drzwi i je otworzyłem. Za nimi stał mężczyzna z śmiesznie grubymi brwiami. Miał na sobie mundur z odwróconą plakietką, na której dało się odczytać Paul oraz niezbyt przyjazny wyraz twarzy.
-Dzień dobry, mógłbym w czymś pomóc?
Paul: Tak, czy przypadkiem nie widziałeś ostatnio bezdomnego, błąkającego się po ulicy? - ściągnąłem brwi.
-Nie, dlaczego?
Paul: Uciekł nie spłacając długów i posiada przy sobie broń. Obecnie jest poszukiwany, a podano nam, że może się tutaj znajdować. - mnie nie okłamiesz dziadzie, ja znam prawdę.
-Przepraszam, ale nie. Może się pan spytać moich sąsiadów, czy coś widzieli, gdyż są bardzo szczerzy. - powiedziałbym, że do bólu. -Dowidzenia. - zatrzasnąłem drzwi zostawiając mężczyznę za mną.
Pognałem do kuchni, by przedyskutować ten temat z chłopakami. Od razu gdy tam wparowałem wszyscy zwrócili na mnie wzrok.
-Mamy pewien problem. Poszukują Toma.
Tord: Mówiłem, żeby go wywalić z domu. Teraz będzie tylko gorzej.
-Nie możemy! Widziałeś w ogóle tamtego faceta?! Miał mundur wojskowy!
Tord: No i?!
-Miał przy sobie strzelbę!
Matt: Tord, Edd ma rację. Nie możemy wypuścić Toma z domu. Co będzie jak ktoś się dowie, że wiemy więcej niż powinniśmy. Wtedy to dobiero będziemy udupieni. Po prostu nie panikujmy. - Tord spojrzał na Matta z oburzeniem.
Tord: Ja panikować?! O to coś?!
Spoglądnąłem na Toma. Zaniepokojony wpatrywał się w okno.
- Okna! - pobiegłem do szyby i zasłoniłem zasłony.
Matt: Edd, słyszałeś co powiedziałem? Mamy nie panikować.
- Skoro szukają Toma, to będą obserwować całą okolice! Mogą zobaczyć go przez okno!
Tord: No nie sądze. Eduardo powinen ich dawno odgonić swoim kundlem i własną głupotą. - uśmiechnął się.
- No dobrze. - ochłonąłem, lekko się uśmiechając na myśl co by zrobił Eduardo. Nie wychodźmy dziś z domu, ok? Tylko w jakiejś ważnej sprawie. - Tord miał już coś powiedzieć, ale się powstrzymał.
Matt: To co będziemy robić cały dzień? Mieliśmy dzisiaj jechać do szalonego miasteczka.
Tord: Edd, masz jakiś pomysł?
- Jakoś nie specjalnie zauważyłem, żeby Tom coś mówił. Być może nauczymy go czegoś?
Tord: Nie będe go uczył mówić, nie ma mowy! - Matt się zakrztusił.
Matt: To było tak suche, że muszę popić.
***
p.o.v Tom
Po całej aferze z kuchni wszyscy się jakoś pozbierali. Wiedziałem, że będą mnie szukać, ci co odebrali mi większość życia, ale żeby tak szybko tu dotarli? Martwi mnie ta myśl, lecz Edd mi powiedział, że nic się złego nie stanie. Dziwne trochę mi to przyznać, ale mu akurat mogę ufać, tak przynajmniej mi się wydaje. Edd także postanowił, że inni nauczą mnie mówić. Co z tego, iż nie wiedzą, że to potrafię. Będzie zabawnie i Tord się trochę wkurzy. Usiedliśmy we trzech na dywanie w salonie, gdyż ten najmilszy robił coś w kuchni.
Tord: Czego my konkretnie mamy go uczyć mówić? - patrzył się na mnie z odrazą.
Matt: Na początku mogą być imiona.
Tord: Ok, dam radę.
Matt: A co, myślisz, że uczenie jest proste? Założymy się?
Tord: Niech ci będzie. Jeśli nie uda mi się samemu, daje ci stówe.
Matt: Droga wolna, Tordsie.
Tord: Tom, powiedz Edd.
- Edd.
Na obojga z ich twarzy było widać zaskoczenie.
Matt: Łał, szybko poszło. Może masz jakieś podejście do dzieci inne od pedofili.
Tord: Teraz będzie imię skurwiela. Powiedz teraz Matt. - a co tam, trzeba trochę podenerwować, nauka musi być trudna.
- teraz Matt.
Tord: Nie. Masz powiedzieć same Matt.
- same Matt.
Rudy zwycięsko się uśmiechnął.
Matt: I co, łatwe to Tord?
Tord: Przymknij się. - rzucił na niego wredne spojrzenie. - Powiedz Matt. Matt.
-Matt.
Tord: Teraz najlepsze z pozostałych. Powiedz Tord.
Matt: Jaki tyś skromny.
Tord: Kurwa, zamknij się.
- Kurwa! - wykrzyknąłem dumnie. Matt zaczął dusić się że śmiechu.
Tord: Nie Tom! Masz powiedzieć Tord!
- Kurwa! - zaśmiałem mu się w twarz, a śmieszek zupełnie stracił nad sobą kontrolę i podkładał się że śmiechu na dywanie. Do pokoju wpadł Edd.
Edd: Co tu się dzieje?! Kto tak mówi?!
-Tord! - sam wymieniony wcześniej miał już lasery w oczach, gdyby tylko mogły, zostawiły by mi dziury w głowie.
Tord: A teraz to już powiesz moje imię suko. - Matt się trochę opanował, a Edd, no cóż...
Matt: Pewnie byś chciał, żeby je wymawiał podczas, gdy ty czytasz swoje pornosy.
Edd: Hej, stop! Nie chcę słyszeć takich rzeczy! Tord, będziesz miał kłopoty. - Rudzielec zdążył szepnąć do niego „jesteś mi winien stówe”.
Tord: Tak mamo Edd. - przewrócił oczami i udał się na górę.
Edd: Udam, że tego nie słyszałem.
Słowa: 727
CZYTASZ
Przygarnięty [TordTom]
FanfictionTord, Edd i Matt to typowi przyjaciele-przegrywy mieszkający w jednym domu i dzielący się rachunkami za mieszkanie. Jednakże, podczas jednej niefortunnej nocy przychodzi do ich drzwi powód wszystkich przyszłych problemów, który nie ma zamiaru znikną...