5. phone call

2.6K 166 24
                                    

ㅡJeonggukie ㅡ odezwał się na powitanie, a jednocześnie by zbadać na ile jest w stanie zapanować nad swoim głosem i ukryć drżenie z podniecenia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

ㅡJeonggukie ㅡ odezwał się na powitanie, a jednocześnie by zbadać na ile jest w stanie zapanować nad swoim głosem i ukryć drżenie z podniecenia. ㅡ Jeonggukie, za... za ile będziesz w domu? ㅡ Proste pytanie, a kosztowało go trzy głębokie wdechy i mocne zaciśnięcie ud w celu przejęcia chociaż nikłej kontroli nad cudownie rozpychającym uczuciem i delikatnym łaskotaniem szarego futerka.

ㅡ Nie wiem, skarbie ㅡ młodszy westchnął zrezygnowany. Bez problemu w tonie głosu szatyna mógł odczytać nutę zmęczenia. Wcale mu się nie dziwił, bo sam po calutkim dniu na uczelni po drugiej stronie wiecznie żyjącego miasta też byłby padnięty. ㅡ Za jakieś 40 min? ㅡ Teraz to on miał ochotę już nie tylko teatralnie westchnąć czy nawet wydąć policzki, a krzyknąć w akcie frustracji i dezaprobaty. ㅡ Albo nawet więcej. ㅡ Nie krył już jęku niestety niezadowolenia, a nie przyjemności, wymownie fukając do słuchawki, jakby to miało coś zmienić albo magicznie teleportować szatyna. Ale mimo wszystko, nadal wsłuchiwał się w niski głos chłopaka. ㅡ Jest korek ㅡ

Oj tak, ale na pewno nie ten uliczny

ㅡ wszystko stoi ㅡ

Dokładnie. Wszystko STOI.

Wiedziony matową nutą, niepozornymi, acz barwnymi i cholernie dosadnymi podtekstami, a nawet cichym odgłosem rytmicznego uderzania palców młodszego w kierownicę jego auta, bo w końcu teraz mogłoby poruszać się w nim, między tymi gorącymi, ciasnymi ściankami, a nie na pożal się boże kawałku inwentarza garażowego, sapnął wcale nie cichutko. Pojedyncze westchnięcie z pewnością zostało wychwycone przez młodszego, nawet jeśli ten prowadząc miał włączony tryb głośnomówiący. Ponadto każdorazowo odczytując na ekranie imię swojego kwiatuszka, wyciszał całkowicie radio, którego zwykle głośno słuchał i swą uwagę w pełni koncentrował na melodyjnym głosie blondyna.

ㅡ Coś się stało skarbie? ㅡ Zapytał z wyczuwalną troską. Powstrzymał się w międzyczasie od puszczenia kwiecistej wiązanki na jakąś wytapetowaną pindę w aucie przed nim, która najwyraźniej z ograniczonego móżdżka wyparła informację istnienia cudu techniki zwanego kierunkowskazem na rzecz promocji zamszowych szpilek w sieciówce. Uszka jego chłopca nie powinny cierpieć z powodu takich zwrotów i dosadnych epitetów, których w jego słowniku pomimo elokwencji jednak nie brakowało.

ㅡN-nic. ㅡ Odpowiedź niewystarczająca. Przeczesał ciemną grzywkę, drugą dłoń zaciskając na dźwigni biegów, chcąc odgadnąć enigmatyczną nutkę przeplataną w wypowiedziach swojego kwiatuszka. Wiedział doskonale, że dziś nie dotrze na czas w jakim zwykł powracać. Najpierw wykładowca zatrzymał go na moment, by omówić jedno z pierdyliarda zagadnień projektu lingwistycznego, potem kumple usiłowali wyciągnąć go na piwo, aż finalnie dotarła do niego informacja o zatrzymaniu jednej z linii metra, więc morze narodu wylało się do komunikacji naziemnej, powodując wzmożony ruch i jeden wielki bajzel na zapchanych ulicach.

ㅡKochanie, słyszę cię dokładnie i znam na tyle, by wiedzieć, że nie dzwonisz od tak. ㅡ Z reguły otrzymywał wiadomości tekstowe z nieraz dołączonym zdjęciem i króciutkim pytaniem lub też prośbą na przykład o dokupienie czegoś na kolację czy mocne przytulenie zaraz po wejściu do mieszkania, gdy jego słoneczko miało cięższy dzień i bardzo tęskniło. ㅡ Powiedz mi, co się dzieje, dobrze?

Zapytał łagodnie, bo chociaż nie był w żadnym stopniu zirytowany pokrętnymi, wymijającymi odpowiedziami, to cholernie ciekawy powodem, dla którego blondyn zdecydował się zadzwonić i bezpośrednio z nim porozmawiać. Co prawda wygodniej było mu komunikować się werbalnie aniżeli w formie tekstowej, chociaż w chwili obecnej gdzie praktycznie więcej czasu spędzał tkwiąc w jednym miejscu niż się przemieszczając, zagrożenie w związku z używaniem telefonu było niemalże zerowe.

ㅡNo bo wiesz ja.. ach.. sprzątaniem i umm... zacząłem w sypialni i...

Spodziewał się logicznego uzasadnienia, nie widząc żadnego połączenia między porządkami, a jego powrotem. To nie tak, że wymigiwał się od obowiązków, a wręcz przeciwnie. To on zazwyczaj sprzątał rozrzucone ołówki, miary i całe możliwe wyposażenie jasnowłosego artysty, który późną nocą zasnął nad szkicem na zaliczenie i nie miał siły ani na schowanie swoich rzeczy, ani na dotarcie do łóżka. Chociaż szatyn nie narzekał, gdy mógł przenosić ciałko śniącego blondyna prosto na miękkie posłanie i zaraz po tym oplątać je ramionami wtulając w swój tors. Dlatego tym bardziej nie dostrzegał sensownych koneksji.

ㅡSypialni? ㅡ Początkowo uniósł jedną brew w geście lekkiej konsternacji, a z następną sekundą w jego głowie zapaliła się rażąco jaskrawa lampeczka z ostrzeżeniem. ㅡ Nie, nie, nie. ㅡ Zaczął na boki potrząsać głową, aż ciemne kosmyki przysłoniły mu pole widzenia. ㅡ Proszę tylko, nie zaglądaj pod łóżko...

Pamiętał, aż za dobrze, co upchnął pod meblem, by nie dopuścić do przejęcia w ciekawskie łapki. Jak z resztą widać (a póki co raczej- słychać), nieskutecznie. Zdawał sobie sprawę z tego jak żałośnie musiała brzmieć jego wyskamlana wypowiedź.

ㅡNo właśnie i aach... mmm znnnalazlem coś...

TO „coś"...

Jego wyobraźnię momentalnie zaczęła działać na podwyższonych obrotach wprost proporcjonalnie do drastycznie zmniejszającej się przestrzeni w bokserkach. Z najdrobniejszymi szczegółami ujrzał jasnowłosego chłopca z kocimi uszkami na główce i puchatym ogonkiem, muskającym mleczną skórę szczuplutkich ud i kształtnych pośladków. To jak przygryza różane usteczka, przymyka oczy i wygina plecy w łuk pod wpływem pieszczot, jakie z przyjemnością by mu zapewnił.

Ale skąd mógłby wiedzieć, że w barwnym wyobrażeniu uchwycił samą prawdę?

Bo blondyn wił się właśnie na miękkim dywanie z telefonem leżącym przy głowie, wypychając z całych sił biodra w górę oczyma wyobraźni widząc nad sobą władczego chłopaka i niemalże czując na spragnionym ciele palący dotyk jego dużych dłoni i nie tylko dłoni.

ㅡBłagam nie mów, że wyciągnąłeś to pudełko. Suga nakupował zabawek i nie ma już u siebie miejsca więc przyniósł je do mnie i-

ㅡZ-za późno  Jeonggukie... proszę. Proszę przyjeżdżaj szybko boo ach...

I tyle wystarczyło, by szatyn jednym ruchem docisnął pedał gazu do oporu. Dawno nie złamał tylu przepisów czy też ograniczeń prędkości, gnając do swojego kotka.

ㅡ 🐾 ㅡ

traffic | j.jk × k.th | ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz