12. BO JAK NIE .....

469 30 3
                                    

Po chwili moje nogi straciły styczność z podłogą a moje ciało znalazło się na rękach mojego mate. Theo zaczął wchodzić po schodach.

Oboje znaleźliśmy się w pokoju Theo. Bez trudności mój mate posadził mnie na łóżku. A sam usiadł przy biurku, nagle złożył dłonie i się odezwał:

- jak wiesz za dwa dni będzie uroczystość.... - nie dokończył bo mu przerwałam.

- z okazji przełożenia z twojego ojca na ciebie bycie Alphą, tak wiem. Do sedna wal. - w oczach mego mate przez chwile dało się dostrzec złość, ale po chwili jego poprzedni wyraz twarzy wrócił.

- masz być dobrze ubrana, dobrze się zachowywać. Nie wypalić rządnej plamy. Być mi posłuszna, gdy we....

W pewnym momencie przestałam go słuchać. Zdenerwował mnie, nie przepraszam nie zdenerwował tylko wkurwił. Naprawdę nie lubię gdy ktoś próbuje mnie ustawiać. Wstałam i szybko zjawiłam się obok niedo, precyzyjnie wymierzyłam mu siczystego liścia. Jego głowa obruciła się pod presją uderzenia. Nagle on się zerwał i rzucił się na mnie po przez to wylądowaliśmy na łóżku. Theo zaczął ściskać moje dłonie po bokach mojej głowy, ostatecznie przygniatał mnie z swoim ciałem. Z jednej strony czułam się źle a z drugiej dobrze ale to była fikcja przez więź mate. Nagle z zamyśle wyrwał mnie jego głos:

- będziesz mnie słuchać, bo jak nie to obiecuję, że doprowadze cię do porządku. Będziesz biegac na każde moje zawołanie.

- chyba sobie śnisz! - krzyknęłam.

- NIE KRZYCZ DO MNIE, BO TO JA BĘDĘ WYDAWAŁ CI ROZKAZY BO JAK NIE..... - niedokonczył bo mu przerwałam.

- bo co mi zrobisz, panie władzo. Nic mi nie zrobisz obiecywałeś, że się zmienisz a nie doyrzymujesz obietnicy i ty chcesz bym to ja jej dotrzymywała? Pierdol się. - powiedziałam i kopłam go w krocze.

Kiedy Theo klęczł na ziemi ja szybko wstałam, wybiegłam na korytarz. Gdy znalazłam pierwszą lepszą osobę zapytałam:

- hej, w kazał byś mi pokój luny? - brązowo włosy chłopak w odpowiedzi kwinął głową.

Ruszyłam za nim. Szliśmy przez korytarz gdy w końcu zatrzymał się przy jego końcu i wskazał dzwi z napisem "pokój luny".

- Dziękuję ci bardzo. - powiedziałam poczym chłopak odszedł a ja sama weszłam do pokoju.

Pokój był mile i ciepło użądzony, jego ściany były w kolorach morskiego i jasno-fioletowego. Meble były białe z dodatkami jasnego-różu. Łóżko było dwu osobowe, kołdra była biła a poduszki jasno-różowe. Ze zmęczenia położyłam się na łóżku, leżałam i słuchałam co dzieje się na zewnątrz lub obok mojego pokoju. Nagle jedna rozmowa przyciągła moją uwagę.

- Panie, dowiedziałem się, że z Beacon są dwie bety. Są to bliźniacy, świeży ale potrafią zmienić się w jednego osobnika. - odpowiedział jakiś mężczyzna.

- okej, a teraz spadaj - odpowiedział podajrze mój mate.

Bliźniacy.....świeży.....Beacon..... O nie to nie wróży zadobrze, kurwa teraz musze obmyslić plan jak się z stąd wydostać Muszę być przed nimi.

Po dłuszej chwili zastanowienia wpadłam na genialny plan.

Hej... Przepraszam, że mnie nie było oraz, że rozdział jest kródki.
Chciałam poinformować iż znów mnie nie bedzie długo.

Czy dupek może być dobrą Alphą ?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz