Odd😹
Właśnie zbliżała się pora obiadu, więc czym prędzej ruszyłaś na stołówkę.
Zajęłaś miejsce w kolejce tuż za szczupłym, śmiesznie uczesanym blondynem.
- Wiesz, że ostatnio schudłem, powinienem jeść więcej. - te słowa przykuły twoją uwagę, kiedy dostrzegłaś jak chłopak zgarnia ostatnią porcję klopsów.
- Ale... - nie zdążyłaś nic powiedzieć, kucharka właśnie nakładała na twój talerz dwa liście sałaty i trzy małe marchewki.
Zdenerwowana poszłaś za chłopakiem do stolika.
- Szczyt wszystkiego! - upiściłaś na stół tacę z jedzeniem tuż przed blondynem.- Hej! Oszalałaś?! - podskoczył z miejsca. - Nie wiesz, że jedzenie to świętość!
- Wiem, dlatego oddawaj moje klopsy! - zawołałaś zdenerwowana.
- Proszę, wreszcie znalazłeś kogoś tak stukniętego jak ty Odd? - w tym momencie obok stolika przeszła Sisi.
- Tak, tak. - odparł chłopak ze złośliwym uśmiechem.
- Słucham? - dziewczyna zatrzymała się wyraźnie zdziwiona, jego słowami.
- Nasz psycholog kazał przytakiwać gdy ktoś głupio gada. - dodałaś sarkastycznie.
- Idioci. - mówiąc to zostawiła was śmiejących się głośno.
- Odd. - poważniejąc wyciągnął w twoim kierunku rękę.
- [T.I] - mocno uściskałaś jego dłoń.
- Ale i tak nie oddam ci moich klopsów. - chwycił z zacięciem widelec.
- Sama je odbiorę. - rzuciłaś mu tajemnicze spojrzenie.
Ulrich🥋
- Idą posiłki. - chłopak noszący okulary ściągnął słuchawki zwracając się w twoim kierunku.
- Gotowa?- Jak nigdy. - odparłaś wchodząc do windy.
Chwilę później stałaś już w skanerze, pełna obaw i wątpliwości, jednak wiedziałaś, że nie ma odwrotu.
Czując lekki powiew zamknęłaś oczy, aby po sekundzie wylądować na twardej ziemi.
Otaczało cię coś na wzór pustyni, pełnej ogromnych głazów, nagle z zamyślenia wyrwał cię głos Jeremiego
- Biegnij na północ, dwa stopnie i...- Gdzie? - byłaś kompletnie zdezorientowana.
- W prawo. - odparł zmarnowanym głosem.
Biegłaś ile tylko sił gdy natrafiłaś na grupę krabów, która osaczyła różowo-włosego elfa i samuraja.
- Uciekaj! - zawołałaś, zwracając na siebie uwagę potworów.
Dziewczyna zdołała się wydostać ruszając w stronę wierzy.
Teraz to ty byłaś w potrzasku wraz z brunetem.
- Kim jesteś? - zapytał wyciągając szpadle.- To chyba nie najlepszy czas na takie pytania. - nie miałaś pojęcia co zrobić, byłaś przerażona.
- Racja. - skoczył na pierwszego kraba. - Może pomożesz? - dodał po chwili.
- Nie wiem jak! - nie mogłaś znaleźć przy sobie żadnej broni.
Chłopak rozprawiał się z kolejnymi gdy jeden z nich ruszył na ciebie.
Zamknęłaś oczy wyciągając rękę, aby się osłonić, jednak słysząc krzyk chłopaka od razu ją opuściłaś.
Stwór stał bez ruchu, wyglądał teraz jak skamieniały pomnik, zaczynając pękać. Nagle doszło do jego eksplozji, a chłopak, pod wpływem odrzutu wylądował prosto na tobie.
Jego twarz spoczęła kilka centymetrów od twojej.
- Chyba jednak wiesz. - dopiero wtedy dotarło do ciebie, że to była twoja zasługa, pokonałaś kraba.
Jednak nie byłaś w stanie teraz o tym myśleć, wpatrując się w duże oczy bruneta.
- [T.I] - dodałaś po chwili. - To odpowiedź na twoje pierwsze pytanie.- Miło mi. - szeroko się do ciebie uśmiechnął.