Znikający pałac

8 0 0
                                    

Słońce chyliło się już ku zachodowi, gdy nasi podróżnicy dostrzegli na horyzoncie niski, zaokrąglony budynek z żółtobrązowego kamienia, którego w okolicy było pod dostatkiem. Gdy podeszli bliżej, ujrzeli zaniedbany szyld z ryciną, która wyraźnie wskazywała, iż dotarli do karczmy.

- Myślę, że możemy się tu zatrzymać na noc - powiedziała bez przekonania Morwena, zakapturzona zcyborgizowana czarodziejka.

- To dobry pomysł - poparł towarzyszkę Sher'nen, dobrze zbudowany barbarzyńca.

- Byłaś tu już kiedyś, Allaro? - zapytał drugi, identyczny barbarzyńca.

- Nie pamiętam tej karczmy - odpowiedziała Allara, łaciata przewodniczka z plemienia Breaminów.

- Nie gadać, wchodzić! Muszę wreszcie napełnić żołądek czymś porządnym - zawołał Mac Crowley, już-nie-morderca o krótkich nogach.

Do przodu wyrwały się dwa łaszczury, które najwyraźniej wyczuły dochodzący z budynku zapach jedzenia.

- Budyń i Kisiel chyba już zdecydowały - westchnęła Allara i wprowadziła drużynę do dużego pomieszczenia wypełnionego pustymi stołami i ławami.

W rogu sali przy kontuarze siedział niski, pulchny mężczyzna. Miał na sobie mocno zużyte odzienie, a jego łysa głowa pokryta była purpurowymi znamionami. Gdy dostrzegł zbliżających się podróżników, odłożył na blat grubą księgę, którą czytał, nim przybyli.

- Witamy w Sparciałym Filodendronie! Nazywam się Januo i jestem właścicielem tegoż fantastycznego przybytku. Dawno już nie mieliśmy podróżnych, siadajcie, rozgośćcie się... - powiedział mężczyzna, wskazując bohaterom stół na środku sali, wokół którego radośnie biegały łaszczury.

Bohaterowie kolejno przedstawili się i usiedli we wskazanym miejscu. Morwena rozejrzała się po pomieszczeniu i dostrzegła drzwi, prawdopodobnie na zaplecze, zza których wychylały się dwie niewielkie głowy pokryte białymi jak śnieg włosami.

- To twoje dzieci? - zapytała Januo czarodziejka.

- Ach, w pewnym sensie... Ao, Eo, zajmijcie się gośćmi - karczmarz zwrócił się w kierunku drzwi.

Dwie niskie istotki, dziewczynka i chłopiec o skórze równie białej, co ich włosy, niemal natychmiast znalazły się przy grupie bohaterów. Błyskawicznie rozłożyły na stole metalowe półmiski z błyszczącą, kremową zupą i pachnącym, mocno przyprawionym mięsiwem. Allara podejrzliwie przyjrzała się podanym potrawom, lecz na widok zajadających się smakowitościami towarzyszy machnęła ręką i oddała część swojej porcji głodnym pupilom.

- Jeśli można wiedzieć, Januo, o czym jest ta gruba księga, którą czytasz? - zapytał pierwszy Sher'nen, jak zwykle żądny wiedzy o otaczającym świecie.

- Ach, to... nic szczególnego - odpowiedział wymijająco karczmarz, starając się ukryć obiekt zainteresowania za plecami.

Mac spróbował niepostrzeżenie dobrać się do księgi:

- Znikający pałac Ylei - zdążył odczytać tytuł rozdziału, nim Januo zabrał swą własność z zasięgu rąk złodzieja.

Eo, która do tej pory dzielnie usługiwała gościom, zatrzymała się w niewielkiej odległości od karczmarza i zaczęła się w niego wpatrywać w milczeniu. Wkrótce dołączył do niej także Ao. Po chwili niezręcznej ciszy Januo zdecydował się jednak podzielić informacjami, które mocno zaintrygowały podróżników.

- Jakiś czas temu niedaleko stąd zupełnie znikąd pojawiły się pewne ruiny, których absolutnie wcześniej tam nie było. - dostrzegłszy na twarzach słuchaczy wyraz niedowierzania, dodał - musicie mi uwierzyć, prowadzę tę karczmę od tylu lat, że znam każdy kamień w najbliższej okolicy. A tamtych kamieni nigdy wcześniej nie widziałem.

Numenera - znikający pałacOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz