Po przesłuchaniu nowej piosenki 'Seoul' rzuciłam się na łóżko zamykając oczy i się rozmażając...
***
Obudziłam się jak zwykle późno, bo o 7:23, a na godzinę 8:00 rozpoczynały się lekcje. Szybko wstając ustaliłam swój jakże genialny plan. *okej, to wstaję, biorę em... żółtą bluzkę, czarne legginsy, skarpetki z adasia (adidas hehe) i spadam na dół (dwupiętrowe mieszkanie :3)*. Plan okazał się jednak niestety nie do zrealizowania, bo bluzka o której myślałam suszyła się po praniu, a spodnie właśnie czekały na swoją kolej, na wypranie. Westchnęłam. *Okeeeeeej, piękny dzień się zapowiada*. Włączyłam piosenkę BTS 'Run' i rytmicznie kołysząc biodrami zaczęłam wyrzucać kolejno wszystkie ciuchy z szafy, póki nie znajdę "tych jedynych :>".
Po około 2 minutach udręki postanowiłam na czerwony t-shirt, oraz dżinsowe spodnie z wysokim stanem.Po ubraniu się zbiegłam na dół, przez salon i kuchnie aż do łazienki niczym błyskawica, po schodach oczywiście i tradycyjnie prawie się wywyalając. W zawracającym tempie umyłam twarz, potem zęby, a na koniec rozczesałam swoje krótkie blond włosy, i zakładając kolczyki do wszystkich 7 dziurek w uszach.
Wybiegłam z łazienki zapominając kompletnie o zjedzeniu śniadania. "W locie" zerknęłam na zegarek. *7:51, nieźle, Linyoo, jak na Ciebie...* pomyślałam mile zaskoczona. Pędem zerknęłam na plan lekcji. *Chemia, matma, fizyka, niemiecki, polski, biologia* pakowałam zeszyty wraz z podręcznikami do plecaka. *W-F* tu się chwilę zastanawiałam. -Nie ma opcji, nie ćwiczę- mruknęłam zakładając plecak na jedno ramię wymijając worek ze strojem. Szybko ubrałam buty oraz zarzuciłam kurtkę i wybiegłam z mieszkania zakluczając drzwi.
***
Wchodząc do szkoły pierwsze co zrobiłam, to zerknęłam zdyszana na zegarek. -7:56? Niby jak?- spytałam zdziwiona sama siebie na głos. Podeszłam do drzwi od sali lekcyjnej, odłożyłam plecak, zdjęłam kurtkę uprzednio wyciągając telefon wraz z słuchawkami z kieszeni i zmierzałam w stronę piwnicy szkoły, tak, często tam chodzę, w sumie to zawsze.
Poklikałam chwilę w ekran telefonu a po chwili do moich uszu dotarł najprzyjemniejszy dotąd dźwięk. BTS .
Po niecałych 3 minutach rozległ się dźwięk, który - w przeciwieństwie do głosów moich idoli przyprawiał mnie o te mało przyjemne dreszcze. Miałam na myśli dzwonek.
Westchnęłam wyłączając piosenkę i ruszyłam na górę po schodach, by ponownie znaleźć się przed klasą. Zarzuciłam bez słowa plecak przez ramię, wzięłam kurtkę i powolnym, obojętnym krokiem weszłam do klasy. Usiadłam na swoim miejscu. *I znów się zaczęło* oparłam głowę o dłonie, a ręce o ławkę.
***
Na czwartej lekcji jak zwykle siedziałam cicho. Nagle poczułam wibracje w kieszeni, to był telefon. Zerknęłam i mruknęłam sama do siebie -nieznany..- i podniosłam dłoń -Przepraszam bardzo, to pilne- pokazałam na telefon. Nauczycielka skinęła głową z uśmiechem. Wyszłam z klasy odbierając telefon.-Halo?- powiedziałam niepewnie.
-Witaj, Linyoo. Nie zastanawiałaś się nigdy, dlaczego masz takie dziwne imię? Przecież ono nie jest polskie..- powiedział uprzejmy głos kobiety. Zamilkłam.
-Cóż...- Westchnęła. -Jesteś polką, owszem, ale Twoja mama jest koreanką- powiedziała kobieta. W mojej głowie zaczął sie mętlik.
-Po pierwsze- zaczęłam cichym, ale pewnym głosem. -Nie może pani mówić nic o mojej matce, nie chcę tego.- Umarła, nawet nie wiem kiedy, ale żeby nie tracąc życia w smutkach postanowiłam o tym nie mysleć. -Po drugie- w moich oczach zaczęły się zbierać gorzkie łzy. -KIm pani jest? Nie znam pani. Albo zaczyna pani mi się tłumaczyć, albo kończę tę rozmowę- rzekłam oschle, ale powstrzymując potok łez. Mama nie żyje, nawet nie pamiętam jej wyglądu. Wiem, ze miała przepiękny głos. Od ojca się wyprowadziłam, to pijak i cham. Poza tym mam 19 lat, mam prawo robić, co tylko chcę Prawie...
-Oczywiście- powiedziała spokojnie i nadzwyczaj miło kobieta. -Nazywam się Oishaan Lun-Sonbae. Również jestem koreanką, mieszkam w stolicy Korei Południowej. Mam 27 lat, jestem właścicielką firmy 'Orukto-Mino'.- rzekła bez zająknięcia, jakby długo się przygotowywała do rozmowy. -Jestem Twoją ciotką, Linyoo- mogłam się założyć, że się uśmiecha. Zamurowało mnie. -Skąd mam to wiedzieć?- powiedziałam cichym, niepewnym głosem. -Wyjdź przed szkołę, porozmawiamy-. Rozłączyłam się szybko. Chwilę zastanawiałam sie, czy pójść czy nie. Po momencie weszłam do klasy. -Przepraszam bardzo, muszę iść.- spakowałam się i wyszłam. Przed szkołą stało czarne audi, a obok kobieta, niezbyt wysoka, z ślicznymi, ciemnymi i skośnymi oczkami, miała carne włosy do ramion i miły wyraz twarzy. Ani jedna zmarszka na niej nie gościła. -Witaj, Linnyoo!-. -udowodnij- powiedziałam szybko. Kobieta spojrzała na mnie zdziwiona, ale po momencie jej wyraz znów przybrał szczęście, a sama kobieta wyjęła telefon z torebki. -To ja, i twoja matka- pokazała 7 zdjęć. Miała na imię Kainuka, tka samo dziwne, jak moje czy twoje- zasmiała się.-Była moją siostrą..- powiedziała smutno. -A teraz wsiadaj, jedziemy do Ciebie po Twoje rzeczy, a potem lecimy do domu- powiedziała usmiechnięta wsiadając do samochodu. Wsiadłam posłusznie chwilę po niej. Sama nie wiem, co o tym wszystkim myśleć...Kooooochani! Nie sprawdzałam tego, więc za wszelkie literówki i inne błędy przepraszam. Nareszcie się coś dzieje! ^^
P.S. komentarze i gwiazdki motywują =D