Dlaczego ja?

25 6 0
                                    

Jasne promienie słońca wpadają na moją jeszcze nie dokonać rozbudzonym twarz. Uśmiecham się mimowolnie i odczekuję chwile, następnie wstaję energicznie. A nie sorry to nie fanfiction!!! Jak zwykle wstaję zaspana i z ociąganiem wlekę się do garderoby po dzisiejszy strój. Po wybraniu czarnych spodni z wysokim stanem i białej koszulki z nadrukiem, ruszam do łazienki, by wykonać moją poranną rutynę. Myję zęby, rozczesuje włosy, a następnie wykonuje lekki, dzienny makijaż. Po skończeniu wszystkich czynności przeglądam się w lustrze. Nie jest najgorzej. Moje rude włosy spływają mi po ramionach, czerwona szminka dodaje mi pewności siebie, do tego pomalowane rzęsy. Żeby nie było, nie lubię mocnych makijażów, sprawiają, że czuję się jak dziwka, bez obrazy. Z wielkim bananem na twarzy ruszam do kuchni by zjeść śniadanko. Jako iż jestem na diecie, postanowiłam, że zjem tylko owsiankę z owocami. Ruszyłam, a wiec do szafek by wyjąc potrzebne produkty i po kilku minutach moje jedzonko było gotowe. Przed zjedzeniem spojrzałam na swój telefon, by sprawdzić która jest godzina. Na wyświetlaczu widniała godzina 8:43. Dobry czas jak na mnie, zazwyczaj wstaję o 9 i szybko w pędzie ubieram się i pędzę do pracy bez śniadania. Odkładam telefon na bok i zabieram się do jedzenia. Nie wiedziałam, ze tak mi doskwierał głód, bo już po 4 minutach mojego Dania już nie było. Wstaję z krzesła, zanoszę miskę do zlewu, następnie ruszam do przedpokoju by ubrać moje czarne trampki. Zakładam je na nogi, chwytam torebkę i wychodzę z mieszkania. Szybko zamykam moje mieszkanie, a następnie zabiegam po schodach, by następnie znaleźć się na świeżym powietrzu. Dziś Toronto zdecydowanie tętni życiem. Wszędzie widzę ludzi biegnących do pracy lub wychodzących z kawiarnii. Na ten widok mimowolnie się uśmiecham i ruszam do mojej pracy. Skręcam w North West, następnie przebiegam przez pasy, by skręcić w Terh Street, potem w prawo i znajduję się na Colorado Street przed restauracją Black Swan. Otwieram drzwi, po czym ruszam na zaplecze w celu przebrania się w strój kelnerki. Pracuje tutaj już prawie rok i ta praca nigdy mi się nie znudzi, do tego zarobki są duże, gdyż jest to jedna z tych prestiżowych restauracji. Po przebraniu się, ruszyłam za bar. Po paru minutach przyszli pierwsi klienci, i pomimo ze chcieli tylko szarlotkę i kawę, czułam się dumna z mojej pracy. Właśnie obsługiwałem kolejnego klienta, gdy do restauracji weszła rozpromieniona Madison.
-Laska, ale ja mam dla ciebie wieści!- krzyknęła na całą restaurację, przez co kilku klientów spojrzało się w stronę naszej dwójki. Madi całkowicie ich zignorowała, i jak huragan poleciała się przebrać w swój strój. Popatrzyłam się tylko w stronę klientów i z zażenowaniem przeprosiłam ich za ten incydent. Oni natomiast spojrzeli na mnie z politowaniem i wrócili do picia kawy lub jedzenia ciasta. Ja wróciłam do robienia kawy dla siebie, bo rano kompletnie o niej zapomniałam. Po kilku minutach wrócił Madi.
-Zgadnij kogo będziesz dzisiaj obsługiwać!- zaczęła piszczeć Madison. O Boże z kim ja żyje.
- Zack'a Efrona?- zapytałam z nutką rozbawienia.
-Nawet nie żartuj- powiedziała poważnie.
-Sorry- uśmiechnęłam się niewinnie.
-Będziesz obsługiwała Shawn'a pieprzoną perfekcję Mendes'a- powiedziała niemal że krzycząc, przez co prawie zachłysnęłam się wodą.
-Co ty za bzdury gadasz, dlaczego ja niby o niczym nie wiem?- zapytałam nie mogąc w to uwierzyć.
- Wczoraj wieczorem nasz szef rozmawiał z menadżerem Shawn'a, podobno są dobrymi znajomymi. Szef zaproponował, że on i Shawn odwiedzą jego restauracje, na co oni się oczywiście zgodzili, no i jako, że ja, Ashton i Allison mamy już plany to szef weźmie ciebie- odpowiedziała promienie na moje pytanie.
- Dlaczego ja o wszystkim dowiaduje się ostatnia- zaczęłam się śmiać, a przyjaciółka ze mną. Po opanowaniu się i ponownym rozmyślania, musiałam wrócić do pracy, bo zrobił się niemały ruch. Madison obsługiwała bar, ja natomiast wraz z Alli, która do nas potem doszła, nosiłyśmy i odnosiłyśmy szklanki, talerze i inne. I tak mi minął cały dzień, aż wykoncypował nadszedł wieczór. Jak się okazało restauracja została zamknięta, by nikt nie przeszkadzał piosenkarzowi i jego menadżerowi. Właśnie żegnałam się z Ali i Madi.
- Nie zjeb tego Diary, a wiem że potrafisz- powiedziała przytulając mnie  Madi. Następnie przytuliłam Ali, która również życzyła mi powiedzenia, po czym obie wyszły z knajpy. Gdy wyszły, odrazu ruszyłam po telefon, który został na blacie, by sprawdzić, która godzina. Jest 19:25. Osz kuźwa za pięć minut mają być! Zaczęłam panikować, spacerować w te i we wte, aż zadzwonił dzwonek, oznajmujący, ze ktoś wszedł. Odetchnęłam głęboko, a następnie odwróciłam się do naszych gości.
-Witamy w Black Swan- powiedziano z uśmiechem, natrafiając na piękne, brązowe tęczówki.

Dear diary...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz