Rozdział 19.

111 9 8
                                    

Głośne krzyki ochroniarzy rozbrzmiewały po drugiej stronie muru i nadal docierały do uszu Jimina oraz Yoongiego. Obaj biegli przed siebie, żeby jak najszybciej oddalić się od terenu zabytku. Mieli też nadzieję, że nikt nie widział ich twarzy, bo chcieli tam jeszcze wrócić. Parka trochę pobolewała kostka, ponieważ odrobinę niefortunnie wylądował. Jednak nie powstrzymywało go to przed ucieczką z „miejsca zbrodni".

Mężczyźni przystanęli, dopiero kiedy znaleźli się niedaleko centrum miasta. Bardzo szybko oddychali, a ich czoła były zroszone potem. Słońce powoli wstawało, rozświetlając swoimi promieniami okolicę, a chmury, które nad ranem przyniosły deszcz, pouciekały z nieba. Pierwsi mieszkańcy Pekinu już wyruszyli na ulice, zmierzając do swoich codziennych zajęć.

Jimin, którego noga niestety odrobinę odmawiała posłuszeństwa, pociągnął blondyna na skraj chodnika i razem przysiedli na krawężniku.

- Nigdy więcej nie zasypiam w takim miejscu. - zarządził dzieciak i zdjął buta ze swojej lewej, bolącej stopy. - Las, ciężarówka i park spoko, ale nie kompleksy muzealne.

Przewodnik mimo wszystko zachichotał, a potem uważnie przyjrzał się bolącej kończynie. Zdjął skarpetkę i podwiną nogawkę długi spodni. Niestety kostka była dość mocno opuchnięta i powoli wkradał się na nią siny odcień.

- Źle to wygląda. - stwierdził Yoogni i zmarszczył brwi zmartwiony.

- Niestety. - westchnął rudzielec. - Musimy znaleźć jakąś aptekę.

- Może lepiej chodźmy do lekarza albo do szpitala. - zaproponował fotograf, kiedy młodszy ostrożnie założył obuwie.

- Bez sensu, lekarze w Pekinie są drodzy, a w szpitalu będziemy czekać cały dzień.

- Spokojnie, zapłacę za wizytę. - zadeklarował Amerykanin, ale Park nie chciał nic o tym słyszeć.

Podniósł się z betonu i rozejrzał. Chciał zorientować się, w jakiej części miasta aktualnie przebywają. Jednak nie ukrywajmy, Jimin nie był chodzącą mapą i nie znał wszystkich zakamarków Pekinu na pamięć.

Yoongi również wstał nieco niezadowolony. Zdecydowanie wolałby, żeby chłopaka obejrzał lekarz. Jeżeli w rzeczywistości uraz jest poważniejszy, może to mieć naprawdę poważne konsekwencje w przyszłość.

- Zaczekaj, dowiem się, gdzie jesteśmy. - odparł rudowłosy i zaczął kuśtykać w stronę starszej kobiet, która właśnie otwierała swój stragan ze świeżymi warzywami.

Min szybko podążył za młodszym i nie zwracając uwagi na jego protestu, pomógł mu przejść ten kawałek. Chinka spojrzała na dwójkę trochę nie ufnie, jednak po jednym uśmiechu Jimina udzieliła im potrzebnych informacji.

Park kompletnie nie przypuszczał, że znajdą się w całkiem innej części miast, ale dzięki temu droga do drugiego, równie pięknego zabytku, była nieco krótsza. Właśnie tam zamierzał zabrać Yoongiego, po uporaniu się z bolącą kończyną.


Aptekę znaleźli dość szybko. Rudzielec po poradzeniu się sprzedawcy kupił maść łagodzącą tego typu urazy i bandaż elastyczne. Min pomógł młodszemu zabezpieczyć kostkę, ciągle mamrocząc pod nosem o wizycie u lekarza, na którą Jimin nie zamierzał się zgodzić. Na szczęście specyfik i lekkie usztywnienie nogi znacznie zmniejszyły ból i pozwoliły mężczyzną udać się na śniadanie.

Blondyn mimo dość trudnego poranka miał bardzo dobry humor. Cały czas trzymał rękę przewodnika. Sam Park nie ukrywał już radości i wykrzywiał ustaw w uśmiechu. Skradł również kilka pocałunków starszemu, zaś tan z chęcią pogłębiał niewinne pieszczoty. Średnio interesowały ich spojrzenia innych, zwłaszcza te nieprzychylne.

„Świat zza obiektywu" - TaeGi, Vkook, YoonMinWhere stories live. Discover now