Gdy go spotykasz.

291 11 6
                                    

Harry Potter.

Był chłodny wrześniowy poranek, kiedy wchodziłaś na schody sowiarni, żeby wysłać rodzicom sprawozdanie z twojego pierwszego tygodnia w Hogwarcie. Słońce zdążyło już dawno wzejść, więc część sów w najlepsze sobie spała. Podeszłaś do swojego ukochanego pupila, Puchacza Erosa, żeby przypiąć mu zwitek, nad którym spędziłaś cały ostatni wieczór. Gdy już zbliżałaś się ku końcowi zabiegu w kartkę ni stąd, ni z owąd trafił promień światła, powodujący zniknięcie owocu twojej pracy.

- O co do diabli...? - zapytałaś samą siebie. Na odpowiedź nie musiałaś długo czekać, bowiem zza rogu wyszło dwóch przyjaciół, którzy na sam widok twojej miny wiedzieli, że coś uszkodzili.

- Czy ja..., to znaczy my... coś zrobiliśmy? - niepewnie zapytał Potter, ty jednak odwróciłaś się na pięcie i wyszłaś nawet im nie odpowiadając. Czekała cię długa droga po schodach do niebiesko-brązowych komnat, więc miałaś czas, żeby przypomnieć sobie, najistotniejsze fragmenty listu i w myślach dalej przeklinać spotkanych chłopaków.

Natomiast dwaj młodzi panowie nadal zostali w sowiarni i wykonywali polecone im zadanie, uprzątnięcie owego pomieszczenia. Uściślając, pracę wykonywał Ron, bowiem Harry odczuwał wyrzuty sumienia i najchętniej sam potraktowałby się zaklęciem znikającym.








Ron Wealsey

Przekraczałaś właśnie obraz, który odgradzał twój pokój wspólny od korytarza. To była pierwsza lekcja Zielarstwa, kiedy wszystko dookoła pokrywał biały puch. Twój drugi rok w Hogwarcie zaczął się naprawdę pechowo. Najpierw dostałaś list z domu, iż ciocia zachorowała, potem, iż twoje zwierzątko niestety umarło, a wczoraj do późnej nocy odrabiałaś szlaban u Filcha, za to, że jeden raz zgodziłaś się wyjść zrobić mu kawał, który oczywiście nie wypalił. Nadal czułaś śmierdzący płyn do szorowania metali.

Nie było jednak co wracać do przeszłości i myślałaś tylko o zajęciach z profesor Sprout - twoich ulubionych, dlatego tak łatwo przyszło Ci dogadanie się z Nevillem Longbottomem, twoim najlepszym przyjacielem. Owalną twarz Nevilla zobaczyłaś jak tylko opuściłaś mury zamku. Uśmiechnęłaś się na sam jego widok. Miałaś nadzieję, że na dzisiejszych zajęciach popracujecie w parach, a ty razem z przyjacielem, po raz kolejny zdobędziecie Wybitne.

Krótko przytuliłaś niezdarnego Gryfona i weszliście razem do szklarni. Zajeliście swoje zwyczajowe miejsca w cieplarni i czekaliście aż Pomona zabierze głos. Niestety nie bardzo Wam przypasował przebieg dalszej lekcji.

- Dzisiaj, moi drodzy, Waszym zadaniem będzie przesadzić mandagory w większe doniczki, bowiem z tych już wyrosły. - wówczas ty i Neville zbiliście sobie piątki, dacie radę. - Och nie panno [T.N] i panie Longbottom. Dzisiaj sama podzielę. - mina ci zrzedła zaraz po tym zdaniu. - Panie Weasley, proszę się dosiąść do koleżanki - mówiła nauczycielka wskazując na ciebie, - a pan, panie Longbottom niech usiądzie z panienką Brown.- zakończyła Wasze rozdzielanie i skupiła się na reszcie klasy.

Ron bardzo szybko znalazł się obok ciebie i co dziwne, mimo iż jesteście już cały rok w tej samej klasie, to będzie wasza pierwsza rozmowa.

- Więc, co robić? - zapytał Rudy.

- Spokojnie, poudawaj, że robisz cokolwiek, ja zrobię resztę. Pasuje?

- Mi jak najbardziej. - odparł i zaczął bawić się resztkami ziemi na stole usilnie wpatrując się w twój lewy profil, aż do końca zadania.

Weasley był ci bardziej niż wdzięczny, a ty zadowolona, iż otrzymałaś obiecane sobie Wybitne.








Draco Malfoy

HARRY POTTER ~ preferencjeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz