14.05.2002
-I, i co z nim?- spytała z nadzieją Kira Pana Mcbacker, weterynarza.
Mcbaker pokręcił głową i poprawił swoje srebrne okulary. Westchnął głośno i zebrał się do odpowiedzi.
- Ma dużą kontuzje - zaczął - Z tego co zobaczyłem wywnioskuje, że ma małe szanse na wrócenie na cotygodniowe jazdy z tobą.
Łzy w oczach dziewczynki kotłowały się, a po chwili spłynęły po policzkach. Jeszcze trzy dni temu galopowała na swoim ukochanym kucyku, a dziś dowiaduje się, że prawdopodobnie już na nim nie pojedzie. Czuła się bezsilna. Chciała wydać nawet cały majątek rodziców tylko, żeby uratować Vasco, żeby powrócił na jazdy jako nowo narodzony koń.
- Może kiedyś powróci do stępa pod siodłem, może nawet kłusa ale galopy i skoki nie wchodzą w grę. Na pastwisku również trzeba go pilnować. - dokończył weterynarz i podał chusteczkę blondynce.
Nastolatka otarła łzy i wybiegła z domu do garażu. Wzięła swój czarny rower i wyjechała na chodnik. Przyśpieszyła pedałowanie i skręciła. Rozglądnęła się - po jej prawej stronie pasły się krowy, a po lewej znajdowały się domki jednorodzinne. Nie umiała się zatrzymać i pooglądać zwierząt, ani wejść do sklepu i kupić loda. Koń był dla niej najważniejszy. Był jak rodzina, najlepszy przyjaciel, stanowił część serca.
Miała jeszcze jakieś z 35 metrów. Już skręcała aby wjechać do bramy stajni. Zatrzymała rower i zsiadła z niego. Automatycznie popędziła do boksu. Czuła się potrzebna.
- Cześć śliczny - powiedziała przez łzy i otworzyła boks.
Przytuliła konia i pogładziła po szyi. Poczuła ciepło końskiego ciała.Tak bardzo go kochała, jego wygodny galop, wspólne skoki i wypady w teren. Jednak teraz musiała o tym zapomnieć i się pożegnać.
Postanowiła przynajmniej go wyczyścić. Wzięla biało niebieski kantar i założyła mu go.
Po wyczyszczeniu zrobiła mu warkoczyki i wróciła do domu. Był już wieczór gdy weszła do holu. Zdjęła buty i pobiegła do pokoju. Przebrała się w piżamę. Nawet nie sięgnęła po książkę, ani po ciasteczka. Miała dosyć tego dnia. Czuła jakby serce jej się złamało.
Przez całą noc nie mogła zasnąć. Dopiero o 5 rano zmrużyła oczy. Miała koszmar, co jeszcze bardziej ją przygnębiło.
YOU ARE READING
Never say never - Zapomnieć o przeszłości
AdventureMówią ,,Nie oglądaj się za siebie, to co już było nigdy nie powróci, a spoglądając w tył odwracasz wzrok od przyszłości". Cytują do mnie również ,,Nigdy nie mów nigdy". A to nie prawda. Ja, Kira Booth, kocham wspominać ,,stare dobre czasy". Teraźni...