ASSASIN

145 7 13
                                    



"You knocked me down, all the demons creepin' in, no

Another round tradin' shots with my ego

Runnin' can't help me nowYour chains only drag me down

I've battled hard with the face in the mirror

Every scar makes me dig down deeper

Push it till there's nothin' more'

Cause I'm stronger than I was before"



Nidy nie przepadałam za Kaon. Nawet jeszcze przed wojną to miasto emanowało jakąś negatywną energią, jakby zawierało całe zło tego świata. Nic dziwnego, że to właśnie Kaon stało się stolicą Decepticonów, a co za tym idzie, tam właśnie mieszkali najniebezpieczniejsi najemnicy, płatni zabójcy, czy najważniejsi żołnierze Megatrona. Stolica co prawda jest bardzo dobrze zabezpieczona, począwszy od wysokiego muru, przez strażników na każdym rogu aż po elektroniczne zamki w każdym ważniejszym budynku. Nie ma takiej opcji, by Autobot dostał się tam niezauważony. Bezfrakcyjni natomiast mają więcej szczęścia. Cony po prostu wpuszczają nas do środka z nadzieją, że chcemy się zaciągnąć i w większości sytuacji tak właśnie jest.

Cel mojej wizyty jest jednak troszkę inny...

Firebreaker – jeden z najlepszych płatnych zabójców Decepticonów. Przez kilka megacykli zbierałam o nim najważniejsze informacje, więc wiem, gdzie najczęściej przebywa, co robi i na kogo poluje. Dziś odebrał nagrodę za zlecenie, co znaczy, że będzie chciał świętować, a kiedy ktoś świętuje w Kaon może wybrać się tylko w jedno miejsce –Klub „Diabla", obecnie najlepiej prosperujące miejsce na całym Cybertronie, głównie przez to, że skupia wokół siebie ponad połowę conów.

Przeszłam przez masywne, szare drzwi i znalazłam się w wypełnionym purpurowymi światłami i elektroniczną muzyką pomieszczeniu. Duży bar z co najmniej dziesięcioma miejscami stał przy ścianie naprzeciw, po bokach znajdowały się stoliki, a środek z kolei wypełniały tańczące dla swojej widowni femme.

Gardziłam tym miejscem. Ono, podobnie, jak jego klienci, żerowało na słabszych, wykorzystywało ich do swoich celów. Oczywiście mało komu to przeszkadzało, a ja musiałam, że się do tych osób zaliczam. To był ten rodzaj maski, której szczerze nienawidziłam nosić...

Firebreaker siedział przy jednym ze stolików i wraz ze swoimi kolegami wpatrywał się w ponętne tańce. Mech nie był bardzo wysoki, miał zielono – fioletowy lakier, czerwone optyki i szyderczy uśmiech. Musiałam zwrócić jego uwagę, więc ruszyłam w stronę baru, tuż przed nim. Firebreaker kątem optyki na mnie zerknął, więc delikatnie odchyliłam głowę do tyłu i uśmiechnęłam się do niego zachęcająco, a następnie usiadłam przy barze. Zamówiłam sobie drinka i nawet nie zdążyłam za niego zapłacić, gdy mech zajął miejsce obok, zapłacił za moje zamówienie i złożył swoje.

-Dzięki – rzuciłam, chwytając za szklankę z drinkiem, po czym wypiłam go na raz.

-Nie ma sprawy... Zastanawiałem się, co ktoś taki, jak ty robi w miejscu takim, jak to.

-Ktoś taki, jak ja? Co masz przez to na myśli? – Firebreaker rozejrzał się po pomieszczeniu.

-No wiesz, tutaj dominują mechy i...

SPECTRA ⭐ SHORT STORYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz