# Dzień 25

3.2K 111 7
                                    

Kiedy się obudziłam nie było przy mnie Davida. Nie patrząc na telefon ubrałam się w swoje ubrania i wyszłam na korytarz. Ida powolnym krokiem w kierunku kuchni zaczepił mnie Jerry.

- Witaj Saro.

- Och... Witaj Jerry.

- Mogę ci w czymś pomóc? Zrobić ci śniadanie?

- Nie nie, dziękuje... nie wiesz gdzie znajduje się David?

- Panicz obecnie przebywa w gabinecie ojca i z nim rozmawia. 

- To lepiej nie będę przeszkadzać...

- Może jednak skusisz się na śniadanie, wyglądasz strasznie blado...

- Nie... naprawdę...

- Nalegam.

- No dobrze...

Razem ruszyliśmy w kierunku kuchni. Jerry obiecał, że zrobi dla mnie ulubione śniadanie Davida - jak to sam określił - jego specjalność. Czekając na posiłek, Jerry opowiadał mi o swoim życiu i o tym jak trafił do domu Greyson'ów. Śmieliśmy się i rozmawialiśmy jakbyśmy byli dobrymi przyjaciółmi znającymi się od lat.

- Jerry robisz mi konkurencję? To moja dziewczyna. - zapytał mój chłopak oparty o futrynę drzwi z szerokim uśmiechem. 

- Gdybym miał tyle lat co ty to czemu nie... - powiedział Jerry kładąc przede mną talerz pancake'ów z bita śmietaną i owocami leśnymi mrugając do mnie okiem. - Chodź dla ciebie też zrobiłem.

David podszedł do mnie, dał mi szybkiego całusa, po czym usiadł obok mnie i wbił swoje zęby w jedzenie jak głodny wampir w szyję swojej ofiary. Zaśmiałam się pod nosem po czym zaczęłam jeść swoją porcję. Jerry kiwnął mi lekko głową po czym odszedł tłumacząc, że ma do wykonania swoje obowiązki.

- O czym rozmawiałeś z ojcem?

- Potrzebuję jego ludzi w odszukaniu Petera. Ojciec ma niezłe kontakty i zadzwonił do swojego przyjaciela z wojska. Już szukają twojego brata.

- Wojsko!? David! Pojebało cię? Wystarczyłby telefon na policję.

- Nie z takimi ludźmi. Black to czysty terrorysta. Jest nieprzewidywalny i zabija bez mrugnięcia okiem.

- Skąd go znasz?

David odwrócił wzrok. Wyraźnie było widać, że się waha. 

- Więc..? - ponaglałam go.

- Kiedyś z chłopakami chcieliśmy spróbować jak to jest po innych używkach niż alkohol czy nawet marycha. I na jednej z imprez Logan miał działkę. Każdy spróbował i muszę przyznać, że każdemu się spodobało, w tym mi również. Potem chcieliśmy więcej i więcej. Pieniądze dla nas nie grały roli, aby się naćpać... Z czasem nim się obejrzeliśmy kręciliśmy dilerkę. Ja byłem w tym najlepszy, bo miałem najwięcej klientów. Trwało to około dwóch lat. W tym roku chcieliśmy to rzucić i zostawić. Od tamtej pory wszystko wyszło na jaw. Byliśmy pionkami w grze Blacka, a narkotyki były dla nas przykrywką dla tego co tak naprawdę się działo za naszymi plecami. Nasi stali klienci, a głównie kobiety były wychwytywane i pod działaniem narkotyków były porywane. Black jest nie tylko szefem mafii, ale także był alfonsem i handlował żywym towarem. Narkotyki były bonusem pieniężnym tylko.

- Mówiłeś cały czas o was. Kto jeszcze brał w tym udział?

- Ja, Matt, Paul, Logan i reszta z tamtej ekipy. 

Słuchając imion chłopaków i analizując w głowie tego wszystkiego nie dowierzałam. Nie patrząc na chłopaka wstałam i wybiegłam z kuchni. Szybko chwyciłam za swoje rzeczy i słysząc głos Davida wołającego moje imię założyłam kask i odpaliłam maszynę. W momencie ruszenia przede mną stanął David.

To był tylko zakład...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz