Stopy chłopaka znajdowały się niebezpiecznie blisko krawędzi budynku. Ostrożnie spojrzał w dół, na ulice pełne ludzi, którzy nie byli świadomi burzy. Burzy która miała miejsce w piersi szatyna.
Zimnie powietrze, charakterystyczne i zrozumiałe dla tak wysokiego położenia, szczypało go w policzki, nos i uszy. Dawało mu to pewną ulgę, której prawdopodbnie nie był w stanie sobie wytłumaczyć.
Jego ulubiona kurtka, która była podarkiem od kogoś bardzo ważnego w jego życiu, była agresywnie szarpana przez wiatr. Nie przeszkadało mu to. Wręcz przeciwnie.
Włożył ręcę w kieszenie, zaciskając je upszednio w pięść. Paznokcie wbijały się mu w zaczerwienioną skórę dłoni.
—Zjebany skurwiel. — mruknął w pustą przestrzeń przed sobą.
Wziął kilka głębszych oddechów. Próbował ułożyć to sobie wszystko w głowie.
Ale nie potrafił.
To było poza granicami jego wytrzymałości.
A był dość silny, by przetrwać cios.
Gorzej było z konsekwencjami uderzenia.
Przetarł twarz lodowatymi dłońmi.
Po czym skoczył.
CZYTASZ
angst | oneshot
RandomOneshot napisany rok temu nie posiadam jako takich umiejętności pisarskich, ale się uczę. progres raczej nie zostanie ukazany