Po raz kolejny wszedł do tego samego miejsca. Znowu był w przyjemnej knajpce w centrum miasta. Cicha muzyka od razu dotarła do jego uszu, zaczął rozglądać się po dobrze urządzonym wnętrzu, powoli mierząc wzrokiem każdego klienta. Oni w odpowiedzi posyłali mu tylko nieprzyjemne spojrzenia. Wyglądał na dziwaka. Cały czas stał przy wejściu. Po kilku minutach otrząsnął się z tego transu i ruszył w głąb lokalu. Jego uwagę od razu przykuła dziewczyna siedząca do niego tyłem przy barze. Dobrze znał tą idealną sylwetkę i ciemne włosy. Niepewnym krokiem podszedł do baru i usiadł obok kobiety, czym od razu zwrócił jej uwagę.
- Wszystko w porządku? - odchrząknął, a dziewczyna zmarszczyła brwi. To pytanie ją zaskoczyło. Mruknęła tylko w odpowiedzi ciche "Jak najbardziej"
- Już więcej nie stawiam Ci drinków. - wypuścił powietrze z ust, poczuł się lepiej, jakby jakiś dziwny ciężar z niego spadł. Mógł po prostu odetchnąć.
- Nie tylko przez drinki można fatalnie skończyć.
- Faktycznie ta lista jest bardzo długa.
I w tym momencie coś sobie uświadomił. Od samego początku zwracał się do niej na "ty" mimo tego, że jeszcze się sobie nie przedstawili.
- Mimo, że to drugie nasze spotkanie, ja nadal nie znam Twojego imienia.
- Ja Twojego również.
Przygryzła wargę co wydało mu się cholernie seksowne i pociągające. Uważnie przyglądał się jej ustom, starając się przeanalizować każdy ich milimetr.
- Oliver, miło mi. - Wysunął swoją dłoń w jej kierunku. Szybko przeniosła wzrok na jego twarz, jakby się wahała, czy podać mu swoje imię, po czym znowu wróciła spojrzeniem na dłoń i podała mu swoją.
- Margaret, mi również.
- Drugie nasze przypadkowe spotkania, to już chyba przeznaczenie. Nie uważasz?
- Nie. Przeznaczenie nie istnieje. Zapamiętaj to.
- Chciałem być ... emmm... romantyczny? - spojrzała na niego rozbawiona, ledwo powstrzymując się przed parsknięciem śmiechem. - No co? Myślałem, że kobiety lubią takie rzeczy.
- Może to jest powód dla którego każda Twoja randka kończy się klęską?
- Próbuję być romantyczny i to jest powodem? No tak w końcu kobiety, wolą facetów, którzy nie mają za grosz do nich szacunku.
- Nie o to mi chodziło. Próbujesz udawać kogoś kim nie jesteś. Po co to robisz? Tracisz swój czas i tych lasek. - mężczyzna wstrzymał powietrze, patrząc przed siebie. Czuł się trochę tak, jakby dostał w policzek. Cały czas oszukiwał sam siebie. A ktoś właśnie, powiedział mu to czego bał się usłyszeć. Powiedział mu to, że w tym całym świecie zatracił siebie.
- Muszę się przewietrzyć - wydukał, po czym wyminął dziewczynę. Na chwilę ich spojrzenia się spotkały.
- Nie chciałam Cię... - nie dokończyła zdania. Zauważyła, że mężczyzna był już przy wyjściu. Szybko wyszła na zewnątrz, a chłodne powietrze styknęło się z jej rozgrzanym ciałem. Wiatr cały czas rozwiewał jej włosy, a ona starała się je poprawiać. Oliver stał do niej tyłem, paląc papierosa.
- Nie chciałam Cię urazić - dokończyła, kiedy była pewna, że on słyszy. - Po prostu wydaje mi się, że jest coś o czym chcesz powiedzieć, ale nie masz komu.
- Przestań się zachowywać, jakbyś była psychologiem i prowadziła ze mną sesję. - odwrócił się i zrobił kilka kroków w jej stronę, mimo wysokich szpilek, jakie miała na sobie był od niej o głowę wyższy i patrzył z góry. - Dlaczego jesteś tutaj, a nie w środku?
- Sama nie wiem, jesteś zastanawiający. Intrygujesz mnie.
- A ty cholernie tajemnicza. Zawsze trzymasz ludzi tak na dystans?
- Tylko na początku znajomości. - Uśmiechnęła się, spoglądając na budynek, z którego przed chwilą wyszli. - I co teraz?
- Nie wiem, nie mam ochoty wracać do siebie. - Margaret zmarszczyła śmiesznie nosek, zawsze tak robiła, gdy się nad czymś zastanawiała, albo coś jej nie odpowiadało. Złapała go za rękę, pociągając za sobą. Po chwili byli już w taksówce.
- Marquee - mruknęła do kierowcy i wygodnie oparła się o siedzenie. Mężczyzna patrzył na nią z niedowierzaniem.
- Klub nocny? Serio?
- A czemu nie? Oboje potrzebujemy zresetowania.
Może faktycznie to był dobry pomysł? Sam już nie pamiętał, kiedy ostatni czas się zabawił i wyluzował. Pragnął chociaż na jedną noc stać się tym beztroskim chłopakiem co kilka lat temu. Imprezować całe noce i codziennie obracać się w towarzystwie innych kobiet.
Od razu po przekroczeniu wejścia do klubu uderzyła w nich głośna muzyka i zapach alkoholu. Poczuł, jak ktoś znowu złapał go za rękę. Delikatnie ścisnął dłoń, starając się jej nie uszkodzić. Wydawała się taka chuda i wątła. Kobieta o szczupłej sylwetce zaczęła się przeciskać między tańczącymi ludźmi, cały czas trzymając za rękę bruneta. Nie byłby sobą, gdyby nie spojrzał na jej tyłek i długie, zgrabne nogi. Musiał przyznać, że była bardzo ładna i cholernie seksowna, a niejeden facet w tym klubie pożera ją właśnie wzrokiem.
- Kolejkę shotów, poprosimy - powiedziała do barmana, na co ten od razu zmierzył ją wzrokiem i puścił oczko, nic sobie nie zrobił z tego, że koło niej stał inny mężczyzna. Gdyby ta dwójka była parą pewnie ta sytuacja wywołałaby niemałe zamieszanie.
- Jednak umiesz pójść na całość.
- Miałeś jakieś wątpliwości?
- Przy naszym pierwszym spotkaniu tak.
Krew w ich żyłach buzowała. Alkohol dodał odwagi, której zawsze brakuje za dnia. Czuli się beztrosko. Zarzuciła mu ręce na szyję, a on swoje umieścił na jej talii. Tańczyli i się wygłupiali. Wyglądali, jakby się dobrze znali. Pozwalali sobie na coraz odważniejsze ruchy. Była w takim stanie, że nie przeszkadzało jej nawet to, że jego ręce sunęły po całych plecach i pośladkach. Delikatnie odgarnął jej włosy, bez żadnego pośpiechu zastawiając się, czy to na pewno dobry pomysł. Ona cały czas patrzyła mu w oczy, subtelnie zwilżyła usta. Nie ma pewności, że to co robią jest dobre. Zsunął rękę w dół, objął ją w pasie i przyciągnął ją do siebie z zaskakującą siłą. Złączył ich usta w pełnym pożądania pocałunku. Mimo, że w swoim życiu przeżył ich wiele, od krótkich buziaków po długie i namiętne pocałunki ten miał w sobie tak zwane ''to coś'' Oderwali się od siebie, kiedy muzyka przestała grać, a zastąpił ją krzyk i wrzask innych ludzi. Uruchomił się alarm przeciwpożarowy. Ludzie zaczęli, jak najszybciej uciekać od ognia. Kierowali się w stronę schodów na wyższy balkon, żeby później opuścić budynek. Oliver cały czas trzymał mocno dziewczynę za rękę, nie chciał, żeby coś jej się stało, czy żeby gdzieś mu umknęła w tym tłumie. Kiedy byli już na balkonie wszystko poniżej było już w ogniu. Chcieli, jak najszybciej wydostać się z budynku. Ludźmi kierowała panika, bali się o swoje życie nie zwracając uwagi na innych. Wysoka, spanikowana kobieta starała się siłą przedrzeć przez tłum młodych ludzi, rozdzieliła Oliviera i Margaret.
Brunetka, która stała przy barierce została popchnięta z taką siłą, że nie była w stanie zapanować nad własnym ciałem. Wypadła przez poręcz, żeby jakieś 5 metrów niżej wpaść w płomienie.Jeżeli czytasz - gwiazdka i komentarz!
Jak Wam się podoba?
ig; blevju
tt; pveuxx
CZYTASZ
Deluded
RomanceSpotyka ją za każdym razem we śnie. W nocy przeżywa rzeczy, które w dzień nigdy się nie wydarzą. Każda noc to jakaś część historii, niesamowite spotkanie, które nigdy nie ma szczęśliwego zakończenia. Sen, który nagle zamienia się w najstraszniejszy...