🐢

39 4 3
                                    


Lena szła leśną drogą spoglądając na wirujące płatki śniegu. Jeden z nich spadł właśnie na... nie, nie na ziemię. Spodziewała się, że spadnie na ziemię, ale tak się nie stało. Biała drobinka wylądowała na puszystej, różowej powierzchni.
Okej, widocznie ktoś zgubił wyjątkowo dziwną, włochatą czapkę. - pomyślała sobie.

Podczas gdy ona odkryła tą dziwną rzecz, jej sześcioletni brat z wystawionym w skupieniu językiem układał śnieg w jakiś kształt, który w jego mniemaniu miał być bałwanem. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest on odrobinę pokraczny i krzywy.

Nagle usłyszał okrzyk zdziwienia. ,,Czapka" otworzyła wyłupiaste oczy, rozwinęła swoje wcześniej niewidoczne płetwy i pomknęła na cienkich, kurzych nóżkach. Po chwili wskoczyła w dziurę w ziemi, która zaraz potem zniknęła.

- Misiu, widziałeś tego różowego stworka? - krzyknęła Lena.
- Chyba wypiłaś za dużo tego jabłkowego soczku. - stwierdził Michał.
- Naprawdę go widziałam. Ale i tak mi nie uwierzysz. - powiedziała.
- Znowu próbujesz mi wcisnąć jakąś bajkę? Jestem na to za duży! - wykrzyknął poirytowany i odwrócił się, aby dokończyć śnieżną kreaturę.
- Jasne, w końcu masz aż sześć lat. - mruknęła.

Dziewczyna już prawie zaczęła wierzyć, że jej wyobraźnia totalnie zwariowała. Jej wzrok zdołał odczytać niewielkie poruszenie na pobliskiej gałęzi. To była rzecz jasna ta sama różowa istota o płetwiastych i kurzych kończynach. Twarz stworzenia przyozdabiał złośliwy uśmieszek.

- Co się tak cieszysz? - powiedziała Lena do tego czegoś.
Na to wyszczerzył się jeszcze bardziej i wytknął swój fioletowy język.

- Znudziło mi się. Idę do domu. - oznajmił chłopiec.
- A trafisz sam Misiu? - zapytała.
- Tak. Przecież to tylko trzysta metrów. - mruknął.

Jego mała sylwetka już znikała za krótką, acz pokrętną ścieżką, kiedy Lena spojrzała w górę i usłyszała piskliwy głos denerwującej istoty:
- Dlaczego mnie widzisz? Nie jesteś przypadkiem za duża na takie bzdury?
- Kim jesteś i co tu robisz? - zapytała zdezorientowana dziewczyna.
- Cóż, jestem tylko wytworem twojej wyobraźni. Czyż nie jestem uroczy? Mogłabyś jednak wymyślić mi coś lepszego niż kurze nóżki.
- Przecież wiem, że istniejesz! Kim jesteś!? - zawołała rozeźlona.
- Nie wrzeszcz tak, bo pomyślą, że masz schizofrenie. - rzekło słodkim głosem puchate coś. - Jestem stworzeniem z innego świata, chociaż i tak nigdy nie dowiesz się jakiego, więc o mnie zapomnij albo wmów sobie, że to był tylko wyjątkowo dziwny sen.

Zagwizdał krótką melodyjkę i zniknął. Lena zastanawiała się, co to było. Nie wierzyła, iż dzieje się to tylko w jej umyśle. Zaczęła szukać dookoła, myśląc, że stwór jeszcze tu jest. Po pięciu minutach zrezygnowała i wróciła do domu.

Pijąc herbatę nabazgrała szybki szkic istoty. Pod tym zamieściła jego krótki opis. Zaczęła robić się głodna. Poszła zrobić sobie kilka kanapek. Następnie wzięła sobie loda ,,Big milk", bo miała ochotę na coś słodkiego. Dokładnie tak. Lody w zimę. Lena czasem jadała bardzo dziwnie. Jej oczom ukazał się patyczek. Wiedziała, że zaraz zobaczy tam napis typowy dla ,,Big Milków", czyli ,,Wygrałeś Big Milka. Wymień w sklepie do..." albo, co bardziej prawdopodobne, ,,Spróbuj jeszcze raz, powodzenia". Na kawałku drewna widniał jednak napis ,,Chciałaś wiedzieć kim jestem. Jestem pufek niepospolitoskoczkowaty z Tęczowo-Czekoladowej Krainy". Na drugiej stronie patyczka napisane było ,,Widzisz wystarczyło tylko być cierpliwym". Otworzyła szerzej oczy ze zdumienia.

- Głupie stworzenie. Pozbawiło mnie możliwości wygranej ,,Big Milka". - mruknęła Lena.


DżygydżygydżgOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz