***
Jimin trzyma w dłoni dobrze znany sprzęt. Czuje zimno metalu, który całą noc przeleżał w kartonie. Teraz mikrofon jest podłączony do prądu, a z głośników wypływają delikatne dźwięki strojonej gitary. Gdzieś za nim, na szarym murku z grafitti motyla, siedzi Hoseok, pukając delikatnie w pudełko z pamiątkami. Taehyung wraz z Jinem brzdąkają pojedyńcze dźwięki, zaś Namjoon z Jungkookiem rozgrzewają gardła, rapując i śpiewając na zmianę. Jedynie Jimin wpatruje się w ludzi przechodzących obok nich obojętnie. Każdy z nich zna swoją drogę i swoje cele, nie obchodzi ich prymitywna kapela rozstawiająca sprzęt. Nie obchodzi ich czyjeś życie, to, czy mają gdzie spać i za co jeść. Konserwatywnie idą do przodu nie patrząc na boki, niczym zaprzężone konie z klapkami na oczach.
A przynajmniej większa część populacji.
Z tłumu wybiega zapłakany chłopiec. Rozgląda się zaniepokojony na boki, intensywnie szukając kogoś wzrokiem. Ubrany w zielną czapeczkę, żółtą koszulkę i czerwone spodenki wygląda jak sygnalizacja świetlna. Obraca głową na wszystkie strony, aż jego wzrok pada na Parka.
Jimin rzuca chłopcu pokrzepiające spojrzenie, chcąc dodać mu otuchy. Dzieciak patrzy jak zaczarowany na różowowłosego, po chwili zerka też na resztę zespołu i wpatruje się w instrumenty. Jego duże oczka błyszczą, co wygląda uroczo w połączeniu z czerwonymi od płaczu policzkami. Stawia pierwszy, powolny krok, a z tłumu wybiega niska kobieta w niebieskiej sukience. Krzyczy coś niewyraźnie, najpewniej imię chłopca, ale Jimina to nie interesuje. Patrzy tylko ze smutkiem na to, jak kobieta odbiera radość chłopcu, chwytając go za ramiona i wciągając spowrotem do tłumu. Dziecko ewidentnie ma marzenie - może istniało od dawna, a może pojawiło się dopiero teraz, w chwili, gdy zajrzał w odzwierciedlenie duszy i uczuć młodego muzyka z ulicy. Jak bardzo chłopiec został teraz zraniony? Może dzięki tym kilku sekundom w przyszłości byłby znanym idolem? Pani w niebieskiej sukience, niby piękna jak motyl, jednak groźna i okrutna niczym wielce agresywny wilk najpewniej właśnie zniszczyła tworzące się marzenie dziecka - dla Jimina jest to czystą zbrodnią.
Czuje delikatne uderzenie w ramię. Jungkook siada już na jednej z trzech puf, które posiadali. Park kiwa głową na znak, że jest gotowy, a z głośników zaczynają lecieć pierwsze dźwięki jednej z ulubionych piosenek najmłodszego. Hoseok stuka w pudełko, nadając rytm, a całość brzmi bardzo spokojnie, wręcz melancholijne. Jimin kocha te momenty, czuje się, jakby wszystko było na swoim miejscu. Melodyjny głos Jeona działa uspokajająco, po chwli słyszy też niskie pomruki Taehyunga. Park bierze głęboki oddech, a wraz z nim wtacza w swoje płuca odrobinę pewności siebie, którą nieświadomie przesyłają mu przyjaciele i ludzie powoli zbierający się przed kapelą. Dwudziestolatek przykłada mikrofon do ust, by po chwili z jego duszy wyleciały metaforyczne słowa, zaśpiewane kojącym, niezwykle wysokim i unikalnym głosem. Kolejne wersy opuszczają jego usta, czuje, jakby śpiewał całym sobą. Każda komóka wręcz drga w rytm poruszającej muzyki wypływającej leniwie z głośników. Przechodnie zwracają swe głowy ku niemu, lekko zdziwieni barwą i brzmieniem głosu różowowłosego, a Jimin patrzy na nich wzrokiem rozumiejącym ich uczucia. Nie pierwszy raz spotyka się ze zdziwieniem ze strony ludzi, nie przeszkadza mu to. Gdy po kilku chwilach nastaje zwrotka przeznaczona na rap Hoseoka i Namjoona, niektórzy z uznaniem zatrzymują się, by posłuchać młodych muzyków, są też tacy, którzy wywracają oczami i odchodzą. Kapela nie zwraca uwagi na takich ludzi, to normalne, że nie wszystkim podoba się ich muzyka, zawsze znajdzie się ktoś gardzący ich pasją i twórczością mimo tego, że wkładają w to swoje serca.
Zazwyczaj reakcje na ich występy są podobne. Raz ludzie ignorują, czasami ktoś przystanie i posłucha kilku kawałków, jeszcze kiedy indziej zbeszta za rozkładanie sprzętu na chodniku. Jimin zna sporo zachowań ludzi i doceniał tych, którzy doceniali jego. W życiu kieruje się kilkoma zasadami, zazwyczaj są one wymyślone na poczekaniu, ale jak najbardziej słuszne.