Levi x Drunk OC

3.4K 116 60
                                    

Zmierzałem już do swojego pokoju, ale zza drzwi, które właśnie mijałem, dobiegły mnie głosy. A właściwie był wśród nich ten jeden, który mnie interesował. Normalnie bym nie wszedł bez pukania, a już zwłaszcza do pokoju, w którym odbywał się jakiś pijacki spęd, ale drzwi właśnie do tego jednego pokoju były uchylone i wystarczyło je jedynie lekko popchnąć, niby przez przypadek.

- O, kapitan Levi! Może kapitan do nas dołączy? - Connie siedział na podłodze i unosił w górę do połowy pustą, ciemnozieloną butelkę. Na jego okrzyk dwie głowy odwróciły się w moją stronę. Zdecydowanie znajdujące się zbyt blisko siebie głowy.

- K-kapitan... Proszę, proszę usiąść... - Jean, widocznie zarumieniony, poklepał podłogę obok siebie. Powstrzymałem się od pogardliwego prychnięcia i tylko pokręciłem głową. Nie zamierzałem pić z gównażerią. Miinie natomiast to zupełnie nie przeszkadzało - właśnie odstawiała dopiero co opróżnioną butelkę. Chwyciłem naczynie i powąchałem je.

- Ale szmira. - Zmarszczyłem nos. - Musicie pić aż tak tanie sikacze?

- Na inne nas nie stać. - Connie wyglądał niemal na skruszonego.

- Levi! - Miina krzyknęła, przesadnie przeciągając samogłoski. W takim stanie zapominała, jak powinna się do mnie zwracać przy innych osobach. - Zawsze możesz nam zafundować winko, skoro to ci nie pasuje! - Zaśmiała się rubasznie, a ja przewróciłem oczami.

Nie zamierzałem przykładać ręki do jej pijaństwa. Chociaż może w tym momencie byłem lekko niesprawiedliwy - do tej pory Miinę widziałem pijaną tylko dwa razy. Generalnie stroniła od alkoholu. Teraz to był jej trzeci raz. Patrzyłem na nią jak siedzi rozbawiona, rozluźniona, zupełnie inna, niż na co dzień. Trochę się na nią denerwowałem, że zachowuje się jak nastolatka, która pierwszy raz się upija, a trochę zazdrościłem. Rzadko się upijałem, a jeśli już, to raczej na smutno. Natomiast za każdym razem gdy widziałem Ande po alkoholu, ona tryskała radością, wszystkim wyznawała miłość i nagle każdy był dla niej bratem lub siostrą. Sypała żartami jak z rękawa i była duszą towarzystwa. Niesamowite, jak bardzo się wtedy zmieniała. Zastanawiałem się, czy to wszystko, całe jej zachowanie, to prawdziwa ona, która gdzieś tam siedziała w środku i czekała na to, aż w końcu może wyjść na zewnątrz, czy po prostu tak miała i koniec.

Podszedłem do niej i zmierzyłem ją wzrokiem. Dalej siedziała na podłodze i promiennie się do mnie uśmiechała, a oczy jej błyszczały.

- Tylko w trójkę tyle wychlaliście? - Spojrzałem na ich otoczenie z dezaprobatą - było usiane butelkami po tanim winie.

- No co też kapitan! Sasha padła po dwóch butelkach i poszła spać... - Jean zaczął wyliczać na palcach, nie wiadomo w sumie co i po co. - Za to Eren i Mikasa... Ci to wypili! - Klepnął się w udo z rozmachem. - Eren w końcu odpadł, a Mikasa, prawie zupełnie trzeźwa, musiała wziąć go na ręce i zanieść do łóżka... Haha, prawie padłem wtedy, co nie, Miina?! - Chłopak po tym wywodzie objął dziewczynę ramieniem i zbliżył swoją twarz do jej twarzy. Zbliżył na odległość, która, moim zdaniem, była bardzo nieprzyzwoita.

Znienacka chwyciłem Miinę pod ramię i pociągnąłem w górę.

- Levi...

- Posprzątajcie to. Na dzisiaj wam wystarczy. Jutro przyjdę, żeby popatrzeć jak tu błyszczy.

- Levi, ale...

- Tak jest kapitanie!

Zostawiłem chłopaków samych, w myślach już planując dla nich poranny maraton przed treningiem. Wyprowadziłem wyraźnie chwiejącą się dziewczynę na korytarz.

One shot's || SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz