Przez zaułki, pokrytego ciemnością miasta, mknęła postać, odziana w czarny płaszcz. Trzymająca w swoich ramionach, nieprzytomną kobietę. Z pod jej kaptura wystawał długi, prawie do ziemi, blond warkocz. Co rusz, zza ich pleców, dobiegał stukot butów, i krzyk należący do straży. Mężczyzna próbował ich zgubić, wbiegając do ciasnej uliczki. Pokrytej błotem i dziwnym śluzem, niewiadomego pochodzenia. Było w niej ciemno, nie wpadała ani jedna, łuna światła. Z latarni, która stała tuż przy głównej drodze i wejściu do domniemanego zaułka. Mężczyzna, co jakiś czas przypadkiem, uderzał czubkiem buta, o szklane butelki. Czy też kamienie, które kopnięte, wydawały dźwięk roznoszący się po okolicy. – już nie daleko – towarzyszyła mu, tylko ta myśl.
Mo kilkunastu metrach, jakie przebiegł. Dostrzegł małe wejście, do lasu, do którego zmierzał. I które fundowało, zgubienie grupki mężczyzn. Odzianych w lekkie, zbroje z herbem królestwa, na klatce piersiowej.
Różowo włosy, po chwili wbiegł do gęstwiny porośniętej drzewami. I od razu, zboczył ze ścieżki wydeptanej przez ludzi, ale też prawdopodobnie, przez zwierzęta. Ujrzał wysoką sekwoje, na którą wskoczył, po grubych i długich gałęziach. Wdrapując się jak najwyżej tylko mógł. Zwarzywszy, na balast, który nie pozwalał mu za bardzo, na wykonywanie większych ruchów. Po chwili przykucnął na jednej gałęzi, i posadził na nim kobietę, opierając ją plecami o konar. Nakrył ich, swoją obszerną peleryną, dzięki czemu, mogli lepiej zlać się z ciemnością. Po chwili, spuścił wzrok na wejście do lasu. I przyglądając się straży, idącej przez ścieżkę. Trzymał blondynkę za ramię, tak by nie runęła w dół. Ostatnie, czego potrzebował, to zdradzenie swojego położenia, przez niedopatrzenie. Pojmanie przez tych ludzi, nie gwarantowało im wyjścia cało z tej sytuacji. Zawiśnięcie na szubienicy, lub co gorsza, śmierć poprzez gilotynę. Nie brzmi za ciekawie. A do świętych to on nie należał. Więc śmierć była pewna. Wystarczy mu, że dostanie opierdol od Makarova, za brak kompetencji. Ale czy to jego wina? Sam by sobie doskonale poradził, ale wymuszono na nim, przeprowadzenie szkolenia. Dla tej blond niezguły. Każdy ma swoje początki, ale jej, są wyjątkowo trudne i niezdarne.
Jego przemyślenia, przerwał mu krzyk dochodzący z dołu.
- I gdzie oni są do jasnej cholery!- krzyknął jeden z nich, bodajże kapitan. – jak ich nie znajdziemy, to Ortizz pourywa nam łby! Szukać ich, ale już!
W ten, jego uwagę, od strażników odwróciło ciche stęknięcie, dobiegające z jego prawej strony, od blondynki siedzącej obok. Spojrzał na nią kontem oka. I widząc, że wraca do pełnej świadomości. Przyłożył jej dłoń do ust, i pokazał palcem by była cicho. Po czym wskazał grupkę ludzi tuż pod nimi. Spojrzała w dół i od razu przypomniała sobie, gdzie są, i co się stało zanim odleciała. Po chwili spojrzała mu w oczy, z niemym pytaniem '' I co teraz ''. Natsu w odpowiedzi, machnął dłonią dwa razy, co oznaczało, że będą czekać. Zapewne ,aż strażnicy postanowią wrócić do miasta, lub odejdą na odpowiednią odległość, by mogli przemknąć się niespostrzeżeni. Ponownie spojrzała w dół, i poprawiła się na gałęzi, by usiąść w gotowości do ewentualnej ucieczki. Jednak podczas ruchu, powinęła jej się noga. I gdyby nie szybka reakcja różowo włosego, to pewnie leżała by plackiem przed strażą. Mając, przy tym połamane kończyny. Bo wysokość, na jakiej siedziała, nie należy do najmniejszych.
Natsu podciągnął ją do góry za przed ramię, i gdy był pewny, że złapała się gałęzi, puścił jej rękę. Otaksował ją spojrzeniem od góry do dołu, zatrzymując wzrok na jej lewej nodze. Na której, widniała dość spora plama krwi. Za pewne, przesiąkła przez spodnie, z krwawiącej dalej rany. Znowu skierował swój wzrok na strażników, upewniając się ze nie zwrócili na siebie ich uwagi. Zauważył, że mężczyźni wracają z powrotem do miasta. Niezadowoleni, i mocno wkurwieni faktem, że nie zdołali pojmać złodziei. Za którymi uganiali się przez pół miasta.
Natsu poczekał, aż strażnicy znikną mu całkowicie z zasięgu wzroku. Po czym, zaczął zwinnie schodzić, z wysokiego drzewa. A tuż za nim, ruszyła Lucy schodząc dość, niezgrabnie. Prawdopodobnie przez nogę, która uniemożliwiała jej normalne poruszanie się.
~ŚIEDZIBA GŁÓWNA GILDII~ ~FAIRY TAIL~
- Długo ich nie ma mistrzu- biało włosa kobieta odezwała się do starca, siedzącego na hokerze, przy blacie. Czyściła białą ściereczką szklanki, po czym odstawiała je na półkę, a niektóre pod blat.
- Też mnie to nie pokoi moja droga, lecz musimy czekać – odpowiada, i przeczesuje swojego siwego wąsa. Martwi się o każdego członka gildii, traktuje ich wszystkich jak swoje dzieci. Są niczym rodzina, która dba o swoich członków a on siedząc na samym czele, jest dla nich niczym ojciec. Lecz mimo wszytko wie, że Dragneel sobie doskonale poradzi, jednak bardziej niepokoi się o Lucy. Ma potencjał, lecz zbyt miękkie serce, oraz niezgrabne ruchy. Ale widzi i wie, jaki jest Nastu, i jakie ma podejście do blond włosej. Nagle do głównej sali, wbiegł zziajany granato włosy chłopiec, i szybkim tempem podszedł do mistrza.
- Mistrzu..- dyszy zmęczony, i opiera dłonie o kolana, łapiąc głośno oddech, za oddechem.
- spokojnie Romeo, o co chodzi?- pyta chłopca, schodząc z mebla na którym siedział, po czym kładzie dłoń na jego ramieniu.
- Natsu..- prostuje się, po czym przełyka ślinę, i mówi dalej.- Natsu i Lucy wrócili do siedziby. Lucy jest w skrzydle lekarskim, i już zajmuje się nią pani Porlyusica, a Nastu czeka u mistrza w gabinecie- kończy swoją wypowiedź, i przeciera czoło z potu.
Zmartwił się informacją jaką usłyszał, co ukrył za maska opanowania. Musi grać surowego, by nie dać wejść sobie na głowę.
- Rozumiem, a czy wiesz jak poważnych obrażeń doznała Lucy ?
- Nie, pani Porlyusica wypędziła mnie od razu ze swojego gabinetu- powiedział zmartwiony.
- dziękuję, że mi powiedziałeś chłopcze. Trzymaj. - sięga do kieszeni, i rzuca chłopcu złotą monetę. ucieszony Romeo kiwa głową, w akcie podziękowania, i odbiega w tylko sobie znanym kierunku.
***
Niestety, ale korekta rozdziałów zajmie mi nieco dłużej. Ale spokojnie będą się pojawiały.
Postaram się dodawać dwa rozdziały w miesiącu. Dlatego więc, proszę o cierpliwość kochani.
Miłego dnia 😘
CZYTASZ
|| Złodziej || NaLu || [WOLNO PISANE / KOREKTA]
FanfictionFairy Tail, najbardziej wpływowa organizacja oraz Gildia znakomitych złodziei i najemników. Ich celem, są bogaci i za mążni obywatele Magnolii. Lecz zdażają się również wyjątki. Ich członków od zwykłych złodziejaszków czy morderców, odróżnia ubiór...