Cz. 4 * Trening i Attyla*

323 30 3
                                    


~Następnego dnia godzina 06:00~

Idę za różowo włosym do Sali treningowej, nadal mając przed oczami dość dziwną jak dla mnie sytuacje. W której, to mistrz i Natsu, gromili się wzrokiem. Jakby jeden drugiemu zabił matkę siekierą. Chłopak nie odezwał się do mnie ani razu odkąd wyszliśmy z gabinetu Makarowa uprzednio mnie informując że czas popracować nad moimi jak to ujął ''zerowymi umiejętnościami''.

Gdy stoimy już przed miejscem docelowym, mam czas przyjrzeć się dużej parze drzwi, a bardziej trafnym określeniem było by duża para wrót. Miały one, przytwierdzone do swojej drewnianej powłoki rzeźby. Skrzyżowanego ze sobą miecza i topora, pokrytego czerwoną farbą. Co uwydatniało ich pokaźny wygląd. Natsu otwiera je solidnym pchnięciem, po czym moim oczom ukazuje się ogromnych rozmiarów pomieszczenie. Jestem w tym miejscu pierwszy raz. Ze względu na to, że zabierali mnie na ćwiczenia w środku lasu, lub uczyłam się w praktyce podczas niewielkich misji. Lecz muszę przyznać że robi to ogromne wrażenie. Sala była kształtu kwadratu, w każdym rogu stały ogromne filary, z dębowego drewna z przepięknymi rzeźbami, na całej swojej długości. Pomieszczenie miało około trzydziestu metrów z każdej strony, a sufit był tak wysoko, że piątka ludzi stojących jeden na drugim miało by jeszcze zapas miejsca nad głowami. Moim zdaniem oczywiście, nie projektowałam tego pomieszczenia, więc mogę się mylić.

Po lewej stronie, stały w bardzo dobrym stanie stojaki na miecze. Zaraz obok nich stojaki na włócznie, halabardy, łuki, kusze, topory, sztylety i noże. Wszystkie ostrza były tak wypolerowana, że aż można było się w nich przejrzeć. Ale zapewne były również ostre do takiego stopnia, by mogły wchodzić w ciało niczym w masło. Jednak w rogu sali stał stojak na z biczami, o różnych długościach oraz zakończeniach. Jeden z nich przykuł mój wzrok. I nie dla tego, że stał w gablotce obok normalnego stojaka. A dlatego, bo był jednym z dłuższych, zrobiony z czarnej skóry, o zakończeniu rozdzielonym na trzy krótkiej długości ogonki, z ostrzami na końcach. Rękojeść była zdobiona rzadkim do spotkania złotym materiałem, przeplatanym z bordowym i srebrnym wąskim sznurkiem. Był pewnie równie śmiercionośny co piękny. Natsu chyba musiał zauważyć to jak przyglądam się owej broni ponieważ przerwał mój wewnętrzny zachwyt ów przedmiotem.

- Nie ekscytuj się tak nim, tylko jedna osoba miała zaszczyt nim walczyć. – patrzy na mnie jak zwykle groźnym spojrzeniem.

- Co się z tą osobą stało? – mój wzrok znów padł na gablotę, tym razem zaciekawieniem.

- Już dawno nie żyje.- jego wzrok również pada na Bicz.- była jedną z najsilniejszych członków naszej gildii.

- Była? To była kobieta? – patrzę na niego zaskoczona. – ale nadal nie rozumiem. Czemu stoi w gablocie? Jest jakiś konkretny powód? – wraca do mnie wzrokiem, po czym wzdycha znużony.

- Ten bicz jest jednym z artefaktów, nosi imię Attyla, zwany również '' Biczem Borzym''. – wyjaśnia pokrótce. A ja patrzę na niego w szoku.

- Przecież to są tylko legendy, nieudowodnione mity.

- to nie są legendy. Ludzie którzy bali się ich mocy, rozprzestrzenili taką bajkę. Ale to i dobrze. Nie ma przynajmniej idiotów, którzy wyruszali by na poszukiwania tych artefaktów. Nie znając ich prawdziwej siły, i tego co mogły by zrobić z człowiekiem. – kończy swoją wypowiedź. Jak dotąd najdłuższą skierowaną do mojej osoby.

- To ile gildia posiada już łącznie artefaktów? – siadam na ławeczce pod ścianą, i widzę że Natsu robi to samo. Chyba rozmowa na ten temat, sprawia mu przyjemność, bo zrobił się bardziej pobudzony i chętny do dialogu ze mną.

- Mamy ich łącznie jedenaście. – odpowiada bez zastanowienia.- jest ich dwadzieścia cztery, lecz większości nie możemy znaleźć, a reszta jest we wrogich gildiach lub w posiadaniu króla. – mówi zniesmaczony.

|| Złodziej || NaLu ||  [WOLNO PISANE / KOREKTA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz