R1. "Piękny i Bestia"

234 19 18
                                    




Przechodząc przez korytarz zachodniego skrzydła budynku, nie dostrzegł  niczego nadzwyczajnego. Nie miał pojęcia, czego się powinien się  spodziewać. Minął niemalże rok, a może i więcej, gdyby miał wskazać  dzień, w którym po raz ostatni przechadzał się w tym miejscu. Ten teren  należał do matki. Początkowo omijał go z zakazu, później już z czystej  niechęci do spotkania jej.

Ściany zdobiły lustra. Każde z nich  wydawało się bogatsze od poprzedniego. Matka, jeszcze jako bardzo młoda  kobieta dostawała je w darach. Ramy szkła musiały być bogato zdobione i  wykonane z cennego kruszcu. Niektóre były ogromne, inne mniejsze, ale i  tak wszystkie przyciągały wzrok.

Sehun  nie miał prawa na nie spoglądać. Nawet nie chciał. Jego twarz była  największym problemem, z jakim musiał się borykać już od lat. To przez  to ojciec się z nim nie widywał, rodzeństwo traktowało go jak wroga, a  królowa... zamknęła się we własnym pokoju dwa lata wcześniej.

- Matka  chce cię widzieć. – Usłyszał za sobą. W pierwszym momencie serce  podskoczyło mu do gardła. Z jednej strony chciał, aby ktoś go tutaj  spotkał. Podobała mu się wizja skarcenia, ponieważ była jednoznaczna, z  tym że nie słucha rozkazów. Bunt nie miał sensu, gdy nikt o nim nie  wiedział. Oh odwrócił się powoli, przybierając na swojej twarzy kamienny  wyraz. Przez sekundę widział swoje odbicie w jednym z luster, ale z  przestrachem skupił się na czymś całkiem innym. W pierwszym momencie na  bracie później bardzo szybko przeniósł uwagę na wypowiedziane przez  niego przed momentem słowa.

- Matka? – Ledwie wydobył własny głos. Brat uśmiechnął się półgębkiem.

- Tak. Zapomniałeś już, że masz matkę? – syknął Adrias, po czym spojrzał na Sehuna,  wręcz mordując go wzrokiem. Utrzymywał na nim swoje spojrzenie przez  krótki czas. Jak każdy nie potrafił zbyt długo patrzeć w oczy  najmłodszego z braci. Sehun  nieustępliwie utrzymywał swoje spojrzenie, ale gdy brat już nie  odpowiedział na tę bezsłowną walkę, po prostu ruszył do przodu. Adrias  był jego przeciwieństwem. Jak powtarzał ojciec: „Prawdziwym mężem  państwa". Wysoki, postawny, o męskich rysach twarzy. Wyglądał na  silnego, ale nie był tak silny psychicznie, jakby się mogło wydawać. Tę  słabość znał jedynie Sehun  i ich matka. Oh był trochę jak ona. Otrzymał od niej najwięcej urody,  jedynie chłodne spojrzenie jego oczu mogło zostać przekazane w genach po  ojcu. Włosy w kolorze brązu, nakrapianego złotem były rzadkością, jaką  mógł się pochwalić młody książę.

- Ostatnio z nią gorzej. – Słysząc to z ust brata, Sehun  zatrzymał się na sekundę. Bardziej od samej informacji zszokowało go  to, że brat powiedział mu więcej, niż było konieczne. Westchnął głośno,  po czym ruszył dalej. Nie czuł potrzeby skomentowania tego zdania, tym  bardziej że miał przeczucie, że nie ważne co by powiedział to i tak  zostałoby to źle odebrane.

Przejście korytarzem do pokoju matki było  dla mężczyzny kumulacją powrotu złych wspomnień. Jako dziecko potrafił  wielokrotnie pokonywać tę trasę, tylko po to, aby za każdym razem  otrzymywać tę samą odpowiedź – okrutną ciszę. Kochał swoją matkę, pukał  do drzwi jej pokoju, licząc, że w końcu je otworzy. Tęsknił za nią.  Brakowało mu jej widoku, głosu, czułości. Nie potrafił zrozumieć,  dlaczego tylko jego nie chciała do siebie dopuścić. Dla jego braci, czy  ojca jeszcze wtedy jej pokój stał otworem. Jedynie Sehun nie był w nim mile widziany.

Zatrzymał się. Drzwi do komnat matki były wykonane z drewna, ale nawet na nich znajdowało się ogromne lustro. Spojrzenie ciemnych oczu Sehuna  odbiło się w zwierciadle. Minęło tyle czasu... Kiedy ostatni raz  spoglądał w swoje odbicie w tym lustrze, po drugiej stronie widział  małego chłopca. Wtedy jego twarz wyrażała wszystko – od smutku, po  strach. I wtedy odczuwał te same emocje, jednak nic nie dało się  wyczytać z jego mimiki. Blada cera, różane usta i pozbawione emocji  spojrzenie – gdzie zniknął ten chłopiec, z oczami iskrzącymi od łez?

Sen, który miał skrzydła//ChanhunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz