R6: Ból i Przyjemność

104 11 13
                                    

Sehun uparcie wciskał palce w szyję mężczyzny pod sobą. Wpatrywał się w jego  twarz, nie widząc jej dokładnie. Czekał na to, aż ten będzie próbował  się bronić, albo chociaż wyda z siebie jakiś głos. Jak na złość ten  nawet nie reagował.

  - Jak tu wlazłeś? – syknął Sehun, pochylając się nad nim. Przeszło mu przez myśl, że ten  mężczyzna mógł się wkraść i gdzieś ukryć dużo wcześniej, wykorzystując  moment, w którym Sehun opuścił swoją komnatę. Brak odpowiedzi od niedoszłego napastnika  doprowadzał go do coraz większego szału. – Mów – syknął, odsuwając  dłoń od jego szyi tylko po to, aby mocno uderzyć mężczyznę w twarz.

  Chwila osłupienia, a zaraz po niej gromki śmiech Chanyeola  – tak właśnie zareagował mężczyzna. Śmieszyła go cała, zaistniała  sytuacja i przede wszystkim wojownicza postawa drobniejszego od niego Sehuna.  Sposób, w jaki go lekceważył, musiał jeszcze bardziej rozpalać złość  chłopaka, bo kolejne uderzenie nie należało do delikatnych.

  Chanyeol  powrócił do niego spojrzeniem, po czym dogonił własną dłonią jego, broniąc się przed następnym uderzeniem. Zacisnął palce na jego nadgarstku mało delikatnie. Podniósł się do siadu, przez co przysunął  się do Sehuna  bliżej. Ich twarze niemal się stykały, co dawało mu jeszcze większą  satysfakcję. Drugą ręką objął go, kładąc dłoń na biodrze chłopaka  niemalże ponad jego pośladkami. Powoli zbliżył się do jego ust,  wzdychając przy nich głęboko. Wiedział, że gdy tylko ich mocniej  posmakuje, nie będzie w stanie przestać.

  - Przestań pytać – wyszeptał Chanyeol. Dłoń Sehuna nakierował na odsłonięty fragment swojego torsu. Chciał poczuć jego dotyk, mało delikatnie wydał wręcz rozkaz. Sehun  mechanicznie go spełnił, nawet nie przesuwając palcami po twardym ciele  mężczyzny. Pomimo mroku miał szeroko otwarte oczy, jakby liczył, że to  sprawi, że jego spojrzenie się wyostrzy. Miał dziwne przeczucie, że to  może być Jongin... to mógł być Jongin? Sylwetka była... w jego oczach podobna. Nawet jeśli to nie był on, Sehun nie potrafił powstrzymać tego, co działo się z jego ciałem. W ramionach  mężczyzny stawał się bezsilny, nie potrafiąc odgadnąć jego zamiarów, rozbudził w sobie panikę.
Chanyeol krążył blisko ofiary, bawiąc się z nim, ale i ze sobą. Przeciąganie momentu, w którym miał skosztować swojej cennej zdobyczy, budził o w nim ekscytacje. Wiedział, że przedłużaniem odpowiednio „doprawia" ten  moment, aby smakował jeszcze bardziej wyjątkowo. Już niemalże złączył  usta Sehuna  z własnymi, ale nagle opuścił głowę, zbliżając się do jego szyi.  Przesunął czubkiem nosa po wrażliwej skórze chłopca. Powrócił do jego  ust, delikatnie obejmując jego wargę własnymi. Brak reakcji Sehuna był dla niego pozwoleniem. Nawet gdyby Hun próbował się buntować, Chanyeol  był przekonany, że jego „nie" nie miałoby dla niego znaczenia. Jego własny głos rozsądku nie był w stanie nic zdziałać. Gdy tylko oddech Sehuna zadrżał pomiędzy ich rozdzielającymi się ustami, Chan poczuł nieodpartą  tęsknotę. Zatopił się w jego ustach głęboko, wlewając w pocałunek coś więcej niż czyste pożądanie. Sehun zdołał jedynie unieść dłonie, ale te natychmiast zostały zablokowane przez Chanyeola. Mężczyzna zacisnął palce na jego nadgarstkach, a Hun przymknął oczy,  nie podejmując dalszych walk. Jeden pocałunek wydawał się trwać wieczność. Chanyeol ocierał swoje wargi o usta Sehuna z taką samą namiętnością jak za pierwszym razem. Pogłębiał pocałunek, jakby chciał w ten sposób wybłagać od Sehuna  odrobinę uczucia, prosić, aby go nie odsuwał i uleczyć nim własne rany.  Czynność wydawała się dla nich rozmową. Oboje bezgłośnie łączyli swoje  usta w rozpaczliwy sposób, całkiem jak kochankowie, których na długo rozdzielił los. Oboje tego potrzebowali, byli lekarstwem dla siebie  nawzajem.

  Chanyeol przerwał pocałunek, odsuwając się od Sehuna tylko po to, aby ułożyć go pod sobą. Oboje zachowywali się jak w transie. Chan doskonale wiedział, do czego dążą jego działania i co się stanie, jeśli już tego nie przerwie. Sehun był dla niego niebezpieczny. Zbliżanie się do tego chłopaka, było  porównywalne z podchodzeniem do ognia. Mógłby... się w nim zakochać i  doskonale o tym wiedział. Co gorsza, Sehun już doprowadzał go do obłędu. Nie potrafił być silnym, kiedy widział tą piękną twarz pod sobą. Smutne oczy wpatrywały się w niego, jakby znał  wszystkie sekrety Chanyeola, jakby mu współczuł.

Sen, który miał skrzydła//ChanhunOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz