Zaczęliśmy rozmawiać. Marcel spytał mnie jak relacje z ojcem.
-Nic się nie zmieniło. Mam go już dość.
Odpowiedziałam.
-Może naprawdę przeprowac się do mnie?
Powiedział Marcel.
-Ale..
Nie dokonczylam bo przerwał mi chłopak.
-Wiem! Daj laptopa!
Wykonałam polecenie.
-Znajdziemy sobie pracę. Wyjedziemy z TĄD. Zamieszkamy razem, będziemy szczęśliwi!!!
Ekscytował się chłopak.
-Mówisz jak byś był w komedii romantycznej ale ok.
Powiedziałam, a po moich słowach razem się roześmialiśmy. Była godzina 11:00. To siedzenie i oglądanie tych głupich ogłoszeń trwało do 16:00. Aż W KOŃCU znaleźliśmy to o co nam chodziło.
-WIKTORIA. JEDZIEMY DO KOREI!!!!
Krzyknął Marcel.
-Ty..... ty... ty tak na poważnie?
Spytałam.
-Nie na niby wiesz? Tak tylko żeby była dobra zabawa. Wiktoriaa.... Nie siedzimy tu 5h na marne...
Powiedział Marcel.
-No ok ale co teraz??
Zapytałam po chwili.
-Ty może idź się pomału pakuj bo tobie to trochę zajmie, a ja zadzwonię to tego gościa czy nas przyjmie? Ok?
Wyjaśnił Marcel. Bez gadania udałam się do szafy, wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakować. Pierwsza poszła bielizna, potem kosmetyczka, następnie POŁOWA ubrań. Czas na walizkę numer dwa. Kolejne ubrania. To były już wszystkie. Torba. Moje buty. Najbierw dwie pary balerin, potem cztery pary trampek, jedne adidasy, pięć par obcasów, dwie pary koturn i jedna para szpileczek. Plecak. W nim wszystkie ładowarki, Powerbanki, sprzęty, słuchawki i tego typu rzeczy. Nagle do pokoju wszedł Marcel, który nie miał zbyt wesołej miny.
-Nie nie nie nie nie, chyba cie pojebało że mam to teraz rozpakować...
Powiedziałam wymarnowana.
-Wiktoria...
Zaczoł.
-No mów!!
Powiedziałam niecierpliwie.
-JEDZIEMY DO KOREII!!
Krzyknął Marcel a ja na niego wskoczyłam z radości.
-Coo mów, jak, kiedy cooo?!!??!
Wypytywałam.
-Gości się pytał o wiek i wogóle. Powiedział że nie ma sprawy że masz 17 lat. O 18:30 mam zafundowany pociąg, a na miejscu, zaraz obok budynku w którym będziemy pracować mamy mieszkanko.
Stałam jak wryta i nie mogłam uwierzyć. Jest 17:04. Marcel poszedł się spakować i powiedział że zaraz po mnie przyjdzie. Pół godziny później tak jak obiecał przyszedł. Zaczoł brać moje walizki do auta.
-Dobrze że Marcel ma meeega duże auto hahhaha.
Powiedziałam do siebie. Spojrzałam przez okno i zobaczyłam że pogoda nie dopisywała. Padał deszcz i był mega mocny wiatr. Pozamykałam okna.
-Przecież nie mogę wyjść tak ubrana.
Pomyślałam patrząc na moją krótką bluzkę z różami. Spojrzałam na wieszak, same bluzy ojca, a moje walizki z ubraniami wziął Marcel. Jeszcze raz spojrzałam na wieszak. Jedno z wiszących ubrań wyglądało na mój rozmiar nie myśląc długo, chwyciłam rzecz i ubrałam ją. Spojrzałam w lustro.
-Ach tak, to ta bluza..
Powiedzialam do siebie. Była to bluza którą kupiłam sobie ostatnio. Ma ona na sobie jakieś znaczki, napisy. Często kupuje takie ubrania, nie znając ich znaczenia. Bluza wygląda tak.
Po przeglądnięciu się w lustrze wzięłam jeszcze parę rzeczy, mój plecak, klucze oraz pieniądze. Wyszłam za drzwi, spojrzałam w stronę mieszkania, zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam iść klatką schodową.
CZYTASZ
My First Lover. ~{BTS, Jeon Jungkook}
FanfictionHistoria opowiada o dziewczynie która uważa się za pechowca, lecz kiedy wyjeżdża do Korei Południowej chcąc zarobić trochę oszczędności poznaje osobę z którą się polubi? Zakocha się? Spędzi z nią resztę życia? A może i będzie chciała od niej uciekać...