Leżenie w objęciach drugiej osoby było dla Luke'a czymś zupełnie nowym, ale nie miał na co narzekać. Od ponad godziny prowadził luźne rozmowy z Michaelem, który ani na moment nie przestał trzymać go blisko siebie. Blondyn ułożył wygodnie głowę na klatce piersiowej starszego, a dłonią rysował abstrakcyjne wzorki na jego koszulce. Mike obiema rękami szczelnie zamykał chłopaka w uścisku, przymykając przy tym lekko oczy.
-Mikey? -Zapytał Luke po kilku minutach komfortowej ciszy. -Czy teraz jesteś moim chłopakiem? Mogę tak mówić?
Starszy zaśmiał się lekko i potwierdził. Gdzieś z tyłu głowy bał się reakcji rodziców blondyna na to wszystko, ale obiecał sobie, że za nic w świecie go nie zostawi. Nie myślał jeszcze o ich wspólnej przyszłości, nie planował ślubu, ale wiedział, że najbliższy czas chce spędzić właśnie z tym jasnowłosym siedemnastolatkiem.
-Poczuję się zaszczycony, jeśli będziesz tak o mnie mówić. Jestem teraz twój, a ty mój.
Luke kiwnął głową i głęboko odetchnął, czując zapach perfum Michaela. Dotychczas niezbyt często myślał o byciu w związku. Podobało mu się bycie silnym i niezależnym singlem, chociaż jak każdemu czasem brakowało mu bliskości. Dopiero kiedy bliżej poznał leżącego obok chłopaka i się w nim zakochał, dostrzegł jak bardzo pragnął tego wszystkiego. Drobnych pocałunków, czułych słów, dotyku, a przede wszystkim przytulania.
Cmoknął Michaela w policzek i ukrył zarumienione policzki w koszulce chłopaka. To był pierwszy związek w życiu Luke'a, dlatego jeszcze nie był pewny co i kiedy powinien robić. Był bardzo nieśmiały, zwłaszcza że to dopiero pierwszy dzień, ale wiedział, że z czasem wszystkiego się nauczy.
«»
Luke był bardzo zdziwiony, kiedy po otworzeniu oczu zobaczył słońce przebijające się przez rolety. Przecież zamknął oczy jedynie na moment kiedy słuchał śpiewania Mike'a. Rozejrzał się wokół, a kiedy zauważył, że w pokoju poza nim nikogo nie ma, poczuł napływające łzy do oczu. Jego warga zaczęła drżeć i był bardzo bliski płaczu. Myślał, że Mike wynający mu uczucia i będący jego chłopakiem, był tylko wytworem wyobraźni.
Powoli wyszedł z łóżka i poszedł przemyć twarz, kiedy usłyszał jakiś hałas z kuchni. Zszedł ostrożnie po schodach, uważnie nasłuchując wszelkich dźwięków. Już z korytarza zauważył głowę pełną czerwonych włosów. Uśmiechnął się szeroko i wszedł z taką miną do kuchni. Przytulił się do Michaela z boku i oparł policzek o jego klatkę piersiową.
-Dzień dobry śpiochu, a co ty taki szczęśliwy? -Zapytał starszy z błąkającym się na jego twarzy uśmiechem.
-Myślałem, że to wszystko to był tylko sen kiedy się obudziłem, ale tu jesteś i jestem po prostu szczęśliwy. -Wymamrotał.
-Aw, skarbie, nie zostawiłbym cię tak bez żadnej wiadomości. -Powiedział Michael, obejmując nastolatka. -To byłoby bardzo niekulturalne z mojej strony.
Luke spojrzał na uśmiechniętą twarz swojego chłopaka, po czym zostawił delikatne pocałunki kolejno na jego policzku, w kąciku ust, aż w końcu w same usta. Chciał przekazać tym swoją radość i wdzięczność, która aktualnie go wypełniała. Być może to była tylko późniejsza wymówka, żeby mógł pocałować Michaela więcej razy, ale nikt nie musiał o tym wiedzieć.
Jakim cudem rozdział, w którym muke był na koncercie ma ledwie 6 wyświetleń, a kolejny już 16? o.o
CZYTASZ
concert {muke}✔
Fanfictionkoncert «występ artysty muzyka ›bądź grupy muzyków‹ na żywo przed publicznością»