Prolog

729 23 0
                                    

Młoda dziewczyna podeszła kolejny raz do drzwi sprawdzając czy aby napewno zamknęła je na wszystkie zamki. Usiadła na krześle i z uśmiechem patrzyła na śliczną drobniutką dziewczynkę bawiącą się w jedyną grę planszową którą udało się dziewczynie zdobyć. Czuła się za nią odpowiedzialna, Linda była dla niej jak siostra co prawda nie byłanią spokrewniona ale rodzice dziewczynki zmarli gdy była bardzo mała a przy ich śmierci poprosili ją o opiekę nad na nią by nie dorastała w więzieniu lub co gorsza została skazana na śmierć. Oczywiście zgodziła się, nie mogła zostawić dziecka samego. Z początku było dziewczynie ciężko, w końcu miała zaledwie 13 lat lecz z czasem zaczęła się do wszystkiego przyzwyczajać. Dziś Linda ma  2 lata, jak na tak młode dziecko jest bardzo rozwinięte. Tą cudowną chwilę przerwało pukanie do drzwi.
-Pani Anderson, proszę otworzyć drzwi.- dziewczyna dobrze znała ten głos, jak oparzona wstała z krzesła i pomogła jak najszybciej skryć się dziewczynce.
-Już otwieram!-krzyknęła.
Podbiegła do drzwi i lekko je odchyliła uśmiechając się niepewnie.
-Słucham panie Kane?-
-Czy moglibyśmy wejść? Nie będziemy długo.-odparł posyłając dziewczynie lekki uśmiech.
-No..no dobrze- szerzej otworzyła drzwi rozglądając się po pokoju.

Marcus Kane wraz z dwoma strażnikami weszli do środa, Kane usiadł na krześle a pozostała dwójka stała tuż za nim. Dziewczyna lekko zdziwiona usiadła przed oficerem.
-A więc, jak się trzymasz kochanie?-szatynka na samo wypowiedzenie słowa „kochanie" wzdrygnęła się, w głębi serca nienawidziła  Marcusa ani obecnego kanclerza i ustalonych przez niego praw, nie rozumiała ich.
-Dobrze, dziękuje, że pan pyta...jeśli mogę spytać czym zawdzięczam tą wizytę?-odparła z sztucznym uśmieszkiem.
-Biedne dziecko...-Oficer zignorował pytanie dziewczyny i ciągnął dalej- Ojciec zginął gdy miałaś zaledwie 5 lat a matka...no cóż
-Niech pan przejdzie do sedna.-przerwała mu dziewczyna przybierając groźny wyraz twarzy.
-Jak sobie pani życzy-posłał jej uśmiech- Otóż niedawno dostałem informację, że dziecko dawnych morderców arki, państwa Brown żyje. Czy coś pani o tym wie?

Dziewczyna miała odpowiedzieć gdy za blachą przykrywającą kryjówkę dziecka wyskoczyła Linda
-Ciociu czy źli panowie już poszli? Zostawiłam bransoletkę od ciebie-dziewczynka widząc resztę gości zaczęła krzyczeć i uciekać z powrotem do środka kryjówki.
Szatynka natychmiast rzuciła się na strażników, lecz została obezwładniona a Kane wyniósł dziewczynkę trzymając za ramie.
-Zostawcie ją proszę!-wykrzyknęła dziewczyna starając się podnieść jak najwyżej głowę by mieć najlepszy widok na Linde.
-Pani Anderson. Zna pani prawo, aresztować ją!-
Strażnicy zaczęli wyciągać dziewczynę z pomieszczenia, szatynka rzucała się, krzyczała, błagała ale nic nic nie przynosiło rezultatów. Ostanie co zdążyła powiedzieć zanim została porażona prądem przez jednego z strażników to ,,Kocham Cię Linda" potem nastała ciemność...
🌹🌹🌹
Witam wszystkich bardzo serdecznie, jest to moja pierwsza tego typu książka więc prosiłabym o wyrozumiałość, jeżeli pojawiły się jakieś błędy to śmiało piszcie postaram się poprawić i czekam na waszą ocenę!
Buziaki🌹

🌹Spróbuj przetrwać🌹 ||the 100Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz