Pewnego dnia rano mama zabrała dziewczyne do stajni swojej pacjetki l, która miała dwa skarogniade klacze wielkopolanke i hanowerke. Byly sliczne, wysokie, dobrze umiesnione o niesamowitym ruchu. Pani prawnik- wiadomo mogla sobie pozwolic na takie konie i na trzymanie koni w takiej stajni.
~Zuza
Bylam zachwycona olbrzymim terenem ośrodka jezdzieckiego. Znajdował y sie tu trzy wielkie stajnie. Pierwsza z nich to stajnia rekreacyjna, w ktorej staly tak zwane człapaki rekreanty- spokojne konie o miłym charakterze, przyjazne jezdzcom i łase na wszelkie smakołyki. Druga to pensjonat m.in. staly tu konie pani prawnik. Kolejna byla to ogromna stajnia trzyrzedowa- sportowa miescila tak na oko około 35 koni. Z tego co zdazylam sie dowiedziec ta stajnia nalezala do najmłodszego syna właściciela stajni. Nie dane bylo mi tam wejsc ale moze kiedys.
Anita-pani prawnik zaproponowała mi trenowanie jej koni, głównie mialam zająć sie wielkopolanka- Lady Sun. Bylam zaskoczona i szczesliwa, ze bede mogla przyjezdzac do takiej stajni i zajmowac sie naprawde dobrymi konmi. Ale te przyjemnosci musialy jeszcze troche poczekac, obiecalam ze postaram sie wpadac dwa razy w tygodniu w ciagu najblizszego miesiaca, przed i w trakcie matur. Pani Anita poznala mnie z wlascicielem stajni. Bardzo mily starszy pan ubierajacy sie troszke jak cowboy, mial skorzana jasno brazowa kurtke z fredzlami na rekawach, ciemne spodnie, kowbojki i kapelusz ktory zwisal mu na plecach. Widac bylo ze kochal to co robi, a prowadzenie stajni sprawia mu wielka frajde, mimo ze sam juz nie jezdzil konno z przyczyn zdrowotnych. Anita oznajmila mu ze bede zajmowac sie jej konmi kilka razy w tygodniu, zeby nie bylo ze ktos obcy kreci sie po stajni.
Po powrocie do domu nie moglam doczekac sie mojej pierwszej wizyty w miejscu ktore porwalo moje serce. Wzielam prysznic i polozylam sie spac, postanawiajac odpoczac od ksiazki do chemi lezacej kolo mojej poduszki.
Matura coraz blizej, zostal mi niecaly tydzien do pierwszych egzaminow. Prezentacja z polskiego lezala spokojnie zgrana na pendriva i plytke, i cala reszta ukryta w specjalnej szufladzie w mojej glowie tak aby nie zapomniec. Angielski mialam obcykany, gdyz bylam z niego calkiem dobra. Cala reszta bedzie jak bedzie, jak do tej pory sie nie nauczylam to napewno nic nowego sie nie naucze. Postanowilam wiec wskoczyc w bryczesy i najwygodniejsze na swiecie buty jezdzieckie i pojechac odwiedzic Lady. Nie jezdzilam juz Mentora, gdyz w zeszlym tygodniu wrocila jego wlascicielka z wloch.
Zabralam kluczyki do mojego ukochanego czerwonego peugeota 206cc, ktorego dostalam od rodziny na 18 urodziny i ruszylam w droge.
Śliczny malowniczy teren jeszcze bardziej poprawil mi humor. Otworzylam brame, ktora prowadzila na teren stajni, wjechalam i zamknelam ja za sobą. Moim oczom ukazal sie mini dworek wlasciciela zakryty lekko wysokimi drzewami, ktore dawaly cien i niesamowity widok. Po lewej stronir minelam stajnie rekreacyjna, po lewej zas wiekszych rozmiarow hale i male padoki zieleni. Objechalam dworek dookola parkujac na radzie przed stajna dla koni prywatnych, gdzie stalo juz kilka innych samochodow i koniowozow. Ruszylam przywitac sie z Lady, kiedy wielkich rozmiarow dog niemiecki przebiegl mi droge prawie mnie taranujac, chwile za nim od strony stajni sportowej biegla mniejsza dziewczynka krzyczac na psa,aby sie zatrzymal, lecz jej wolanie raczej niezbyt pomoglo,gdyz pies nie obejrzal sie nawet ,zakladam ze na swoja wlascicielke. Zabawne, lekko usmiechnelam sie pod nosem, idac w kierunku do ktorego zmierzlam wczesniej. Lady stala w duzym przestronnym boksie z wielkimj drewnianymi drzwiami lekko zdobionymi stalowym wzorkiem, ktory uchodzil rowniez za wieszak na siodlo i inne przybory. Kiedy podeszlam lekko poniosla glowe cichutko parskajac pod nosem i wrocilam do skubania siana. Powoli znioslam sprzet pod boks klaczki i zaczelam ja czyscic w boksie. Stala spokojnie i nie wiercila sie, chociaz wiedzialam ze kiedy tylko na nia wsiade pokaze swoje rózki, bo je miala i to nie male, no coz taka juz byla, ale lubilam to. Co chwile uczylam sie czegos od niej a ona ode mnie. Nagle zrobilo sie male zaieszanie i do stajni wpadl jakis mlody chlopak a za nim wbiegla grupka ludzi, dokladnie dwie dziewczyny i jeden chlopak a w sumie to raczej powiedzialabym mezczyzna, gdyz napewno byl duzo starszy od chlopaka. Widac bylo ze chlopak byl zdenerwowany i to nawet bardzo. Zdenerwowany i zly, wpadl do siodlarni i zaczal czegos szukac, w momencie kiedy pozostali starali mu sie cos wytlumaczyc a dwie laski prawie wieszaly mu sie na szyji ..prubujac go pocieszyc ?!..nieistotnie, nie slyszlam o czym dokladnie mowili. Chlopak przeszedl obok boksu w ktorym czyscilam Lady i spojrzal na mnie przelotnie z taka pogarda jakbym conajmniej zrobila cos najgorszego na swiecie. Nie polubilam go, od pierwszego spojrzenia. Ruszyl do drzwi, krzyczac do pozostalych zeby dali mu spokoj. Zabralam Lady i wymaszerowalam przed stajnie aby wsiasc i udac sie na plac za stajnia sportową. Klaczka byla jak na.razie grzeczna i nie sprawiala problemow. Swieze powietrze dzialalo na.mnie kojaco. Kiedy po lekkich walkach z Lady i jej malym rodeo zaczelysmy wkoncu isc zebranym galopem zauwazylam, ze w nasza strone zmierzal niczego sobie siwek z niczego sobie brunetem bez kasku. Wrocilam do swojej pracy, gdy siwek wjechal na plac i krecil sie stepem w srodku zeby mi nie przeszkadzac. Lady zaczela znowu wariowac na widok siwego przybysza. Jednak tym razem szybciej dala mi wygrac i znowu moglysmy wykonywac kolejne podstawy ujezdzenia. W trakcie naszego stepowania na koniec, brunet juz rozprezal swojego konia. Wtedy moim oczom ukazal sie chlopak, ktory wparowal wtedy taki zly do stajni. Wyszedl wlasnie ze stajni sportowej i zmierzal w kierunku placu w granatowych bryczesach, oficerkach, i granatowej kangurce z logo ktorejs z marek jezdzieckich oraz czapce z daszkiem. Chyba nadal byl zly chociaz w sumie nie mam zielonego pojecia, poczulam tylko jak zaczynam sie stresowac bo bylam święcie przekonana, że idzie zeby na mnie nakrzyczec ze cos zle zrobilam, tak reagowal moj zoladek. To bylo straszne. Nie wiem dlaczego tak myslalam, moze podswiadomie troszke sie go balam ? Po co tyle stresu, chlopak wszedl na plac dziarskim krokiem.
- Siema Arczi, jak dziś Quik ?- krzyknal chwile po tym jak przygladal sie chlopakowi.
Stawiam ze gosc mial okolo 25 lat, a ten na koniu w moim wieku albo nieduzo starszy ode mnie.
- Hej- uslyszlam chwile pozniej- calkiem dobrze, mimo ze ma na placu naprawde ladna kobietke. A tak na serio to jest naprawde dobrze, juz sie rozprezylismy, mysle ze mozemy skakac.
Chlopak w czapce spojrzal na mnie i zmierzyl wzrokiem mojego konia, ale bez zadnego konkretnego wyrazu twarzy. Jakis totalny cymbal pomyslalam. I dopiero teraz zwrocialm uwage ze siwek to ogierek, dlatego byl taki postawny i silny naprawde niczego sobie i zapewne byl mlody bo mial swoje male odpaly.
Postanowilam opuscic plac, gdyz nie mialam ochoty ogladac juz tego chlopaka, ktory tak nieprzyjemnie zmierzyl mnie wzrokiem. Kiedy wyjezdzalam Artur, mimo tego ze mnie nie znal krzyknal szybkie czesc i do zobaczenia. Odpowiedzialam usmiechem i rzucilam szybkie do zobaczenia. Przed opuszczeniem stajni spotkalam wlasciela pana Krzyska, zamienilam z nim kilka zdan, apropo tego jak mi sie tu podoba i jak Lady. Zaproponowal mi oprowadzenie po stajni, jak przyjade nastepnym razem. Bylam bardzo chetna, zeby blizej zwiedzic teren. Troche zmeczona ale usatysfakcjonowana ruszylam do domu.
W domu napuscilam wody do wanny i wlalam moj ulubionym olejek pozeczkowy, ktory wytworzyl nisamowita ilosc piany i nieziemski zapach. Mamy dzis nie bylo, gdyz pojechala do kolezanki na jakas impreze czy tam babski wieczor, nie wnikalam. W tle leciala nastrojowa muzyka, a ja delektowalam sie cieplem wody muskajacej moje cialo.
CZYTASZ
A little different
أدب المراهقينHistoria o pasji i wielkiej miłości do koni, jednak jak sie później okazuje nie tylko do nich...