Nowa

Przemiana

Zrobiłam to co kazał mi tata. Po chwili było lepiej.

-A teraz zdejmij soczewki.- wziął je odemnie.- Chwyc mnie za ręce. Zamknij oczy skup się na czymś miłym.

Po chwili czułam się jak nowonarodzona. Dostałam jeszcze krew.

-Dzięki tato. Mogę wrócić na zajęcia?

-Tak sądzę...- zamordowałam go wzrokiem.- A idź. - zaśmiał się.

Wróciłam do szkoły akurat na drugą lekcje jaka była znienawidzona matematyka. Zobaczyłam te sama dziewczynę. Chyba też mnie zauważyła bo podeszła i warkneła:

-Ooo bobasek się wypłakał? - była to niska blondynka o brązowych oczach.

-Po pierwsze co ja ci takiego zrobiłam, po drugie odwal się odemnie.

W tym momencie przegieła i to równo. Złamała mi nos. A ja nic sobie z tego nie robiąc kompletnie ja olałam i oparłam się o ścianę. Wytarłam... no właśnie krew. Ale na razie jestem najedzona a wieczorem skończę przemianę.
Strzeliłam jej z liścia i poszłam do klasy.
Po lekcjach udałam się do domu. Tata oglądał Simpsonów siedząc na kanapie i jedząc kanapkę z serem.

-Wróciłam!- wrzasnęłam i poszłam do pokoju.

Chwilę później wróciłam przebrana w spodnie dresowe oraz luźna koszule.

-Co ci się stało? - z wejścia spytał rodziciel.

-Jakas idiotka złamała mi nos a ja oddałam jej z liścia jak mnie nauczono.- zaśmialiśmy się. - Pozatym nic nowego. Żadnych znajomych itp. Tato jeden chłopak z klasy pachniał jak...wilk.

-Jak się nazywał?

-Podczas sprawdzania obecności słyszałam jak mówi Scott McCall chyba.

Potem tata poprosił mnie o pójście do pokoju. Gdy nastała godzina 20 i ksiezyc wyszedł zza chmur zaczęło się piekło.
Rodzice mówili że muszę dać radę sama. Wybieglam więc z krzykiem na dwór, by następnie udać się do lasu.
Wiłam się krzyczałaś i nagle jak nigdy. Wszystko ustało. Jestem wampirem.
W tym momencie poczułam zapach... psa może raczej wilka. Obróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam czerwone ślepia. Zasyczałam i uciekłam. W domu miałam się dowiedzieć c... jaki jest mój talent...
Więc udałam się do domu gdzie czekali na mnie oboje rodzice...