Huragan w kieliszku 01

149 10 7
                                    

(Poznanie nowych znajomych, aborcja Chloe, przygotowywania do imprezy, telefon Collina. Odebrane połączenie.)

Vioren siedział skulony na łóżku, wbijając nieobecne spojrzenie w ścianę. Nie lubił swojego pokoju. Był zbyt ciasny, stanowczo za jasny, a przeżółknięty materac z dnia na dzień coraz wyraźniej śmierdział pleśnią. Minął już trzeci rok, od kiedy pochłonął kilka wylanych litrów piwa, które wsiąknęły w miękkie wnętrze, zgrabnie prześlizgując się pomiędzy metalowymi sprężynami, które wraz z upływającymi latami zaczęły skrzypieć i rdzewieć. Tak, doskonale pamiętał niesmak na twarzy Collina, który skrzywił się, siadając na samym środku wciąż wilgotnej plamy. Jego przetarte jeansy przez cały wieczór pachniały piwem, wódką i papierosami, nie tylko prezentując rozległą skazę.

Wtedy pierwszy raz odwiedził Viorena - zrezygnował z długo planowanego wypadu ze znajomą, aby nadrobić zaległości w fizyce. Żaden z nich nie był w niej dobry.
Ale wewnętrzne przeczucie uświadamiało go, iż ten wieczór należał się tylko im.

— Chloe krzyczała na mnie bez opamiętania, gdy tylko odmówiłem. Stary, nie zdążyłem nawet powiedzieć, że mi przykro. — westchnął, wyciągając z tylnej kieszeni paczkę papierosów. Chudymi palcami uchwycił za lekko zgiętego szluga, umieszczając go w prawym kąciku ust. Zamaszyście machnął zapalniczką, zupełnie jakby posługiwał się scyzorykiem, po czym wkrótce poczuł dym wypełniający jego płuca. Wykrzywił wargi, rzucając naburmuszone spojrzenie w stronę podręcznika leżącego na podłodze, po czym kontynuował — I, jezu, jak ona skrzeczy.

Vioren uśmiechnął się subtelnie, usiłując wyobrazić sobie minę znajomej, która właśnie usłyszała złe wieści. Oczami wyobraźni niemal dostrzegł jej zmarszczone brwi, mordercze spojrzenie i przerysowane usta, które bez przerwy wypluwały słowa pełne pogardy.
Nieszczególnie za nią przepadał. Mówiła za dużo, nieustannie musiała być w ruchu, panicznie pragnąc palić pojedyncze kalorie w trakcie jakiegokolwiek wysiłku.
Musiał jednak przyznać, że była ładna. Jej jasna, pociągła twarz i spiczasty nosek pociągały go najbardziej. Nie znał jej długo, ba, minęło dopiero kilka miesięcy od rozpoczęcia trzeciej klasy liceum, w której to pierwszy raz postanowił otworzyć się na ludzi i zdobyć kilka nowych kontaktów. Przez poprzednie lata trzymał się raczej na uboczu - zawsze cichy, wycofany ze wszelkich spotkań towarzyskich, noszący nieprzeniknioną, zblazowaną minę.

— Ona wiedziała, że nie przyjdę. Od samego początku.

Spojrzał na Collina, który właśnie kończył palić. W tym lichym świetle jego kciuki i palce wskazujące stały się jeszcze bardziej żółte. Musiał palić od wielu lat, chociaż nie towarzyszył mu ani charakterystyczny kaszel, ani chrypka.
Ale chwila, co?
Chloe wraz z Collinem znali się od podstawówki. Dzięki niemu dowiedział się o niej wiele wstydliwych rzeczy, poznał kilka sekretów, które całkowicie zmieniły jego opinię o dziewczynie.
Zawsze myślał, że jest skrajnie poukładana, nigdy się nie wychyla, idealnie wpasowuje się w schemat. Schludne sukienki, idealne upięte włosy, zawsze pogodny wyraz twarzy i powściągliwość, która biła od niej jak najmocniejsze perfumy. Zdawało się, że dobre maniery można wręcz u niej wywąchać.

Ale każdy nosi maski. Jedną, dwie, wiele. Czasem zapomina się o swojej prawdziwej twarzy; liczne tożsamości przeplatają się wzajemnie, tworząc kuriozalny twór, który kiedyś wypełza z człowieka. Bestia wypuszczona na światło dzienne strada zmysły.

Półnaga nastolatka wyszła na balkon, zaciągając się kłującym, grudniowym powietrzem. Jej stopy brodziły w gęstym śniegu, zapadając się coraz głębiej z każdym kolejnym krokiem. Wiatr muskał jej ramiona jak namiętny kochanek, a ona napawała się tym dotykiem.
Przestrzeń dookoła była rozmazana. Załzawione oczy, wirujące przed nimi drobne płatki śniegu, które swój krótki żywot kończyły na jej rumianych policzkach oraz wciąż szalejące w brzuchu łkania sprawiały, iż otaczała ją bezkształtna biel. Kilka głosów dochodzących z wewnątrz, zniekształcona muzyka, którą wydawała wygięta igła magnetofonowa.

REPEATOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz